Pakował swoje rzeczy do walizki nie mogąc powstrzymać spływających po jego policzkach łez. Hyunjin starał się utrzymać zimną krew, jednak długo nie wytrzymał. Wyszedł z pokoju chłopca i zaczął iść szybko korytarzem w stronę parapetu. Zakrywał usta dłonią unikając jak najszybciej wszystkich na oddziale. Usiadł na parapecie i załkał cicho chowając twarz w kolanach.
Obaj nie mogli uwierzyć, że to już teraz Jeongin musiał wyjść. Zdecydowanie nie byli na to jeszcze gotowi. W końcu obaj po raz pierwszy poznali kogoś, kto zdołał otworzyć im oczy na te lepsze chwile.
Słysząc głośniejszy płacz Yanga od razu przeniósł wzrok na korytarz. Zobaczył jak wszyscy się z nim żegnają. Był tu dość długo, witał jak i żegnał wszystkich samemu marząc o wyjściu. I wychodził dopiero teraz, wtedy, gdy poznał kogoś bez kogo będzie mu trudno żyć.
Obserwował jak chłopiec podchodzi do mamy i swojego braciszka, biorąc małego na ręce ze smutnym uśmiechem. Gadali z pielęgniarką, a Hwang? Totalnie się rozkruszył. Czuł, że los zabiera mu najważniejszą dla niego osobę. Czuł, jak znów zostaje z problemami sam.
W końcu Jeongin odstawił brata na ziemię i złapał za swoją walizkę. Zaczął iść zapłakany korytarzem, a pół oddziału wraz z nim. To było chyba najbardziej huczne pożegnanie na tym oddziale w ostatnich miesiącach.
Siedemnastolatek dostrzegając Hyunjina siedzącego na parapecie od razu zostawił swoje rzeczy i ruszył w jego stronę. Będąc bliżej Hwang zszedł stając przed nim twarzą w twarz. Chwile stali patrząc na siebie załzawionymi oczami, aż w końcu Yang zamknął wyższego w swoich ramionach. Ten od razu szczelnie go objął.
— Jestem tak dumny... — zaśmiał się cicho, jednak po jego policzkach nieustannie spływały mokre łzy.
Wszyscy patrzyli z oddali tylko na nich, nawet personel nic nie mówił. A powinni, w końcu wszelkie czułości były srogo zakazane.— Będę na ciebie czekał na zewnątrz, Hyung... — szepnął i lekko odsunął się, by spojrzeć w jego oczy. Hwang delikatnie ucałował jego czoło i uśmiechnął się smutno. W jednym momencie Jeongin nie wytrzymał i złączył ich usta w bardzo delikatnym, drobnym pocałunku. Jednak to było coś, na co Hyunjin tak bardzo czekał.
— Jeongin! Szybko wychodź! — pogoniła go pielęgniarka, jedna z tych milszych.
— Kocham cie. — mruknął młodszy, a Hwang po raz ostatni zamknął go w swoich ramionach.
— Ja ciebie też. — odpowiedział bardzo cicho, tak by tylko on usłyszał. W końcu musieli się puścić. Hyunjin odprowadził go prosto do drzwi.
— Nie wracaj tu!
— Trzymaj się!
Słyszał komunikaty, na które jeszcze bardziej się rozpłakał. W końcu drzwi się otworzyły. Gdy miał już wychodzić usłyszał znajomy głos.
— Jeongin! Klapki! — krzyknął transseksualny kolega trzymając jego kapcie. Yang zaśmiał się i machnął ręką.
— Weźcie je sobie. — prychnął na co od razu chłopak zatrzymał sobie jednego, a inna dziewczyna drugiego. Zaśmiał się i ostatni raz im pomachał, wychodząc za drzwi, które chwile później się zamknęły.
Wyszedł z budynku i rozejrzał się smutno. W końcu wyszedł, ale za jaką cenę?
Skierował się do auta i zerknął na okno od oddziału będąc już przy pojeździe. Tam od razu ujrzał Chrisa i Hyunjina, którzy natychmiastowo zaczęli mu machać, jeden energicznie, a drugi będąc w całkowitej rozsypce. Yang załkał i odmachał im. Posłał im swoje drobne serduszko z dłoni i wpakował swoje rzeczy do auta. Ostatni raz spojrzał na budynek i w końcu wsiadł do samochodu.
Właśnie wyszedł z miejsca, którego z początku nienawidził. Którym gardził. A później? Później zjawił się Hyunjin, który zmienił wszystko.
CZYTASZ
✔happy not happy ;; hyunin
FanfikceJeongin jak i Hyunjin to dwójka nastolatków. Nastolatków z nie małymi problemami psychicznymi. Poznają się w szpitalu psychiatrycznym. i jak wcześniej omijali się szerokim łukiem, tak z biegiem czasu tworzy się między nimi tak silna relacja, że niem...