Czuję się taki bezsilny
Jesteś obok moja przyjaciółko a tak jakby cię wcale nie było
Chciałbym ci tyle powiedzieć
Ale boję się, że nie zrozumiesz i polegniesz
Z dnia na dzień gasnę i stawiam coraz grubszy mur
A nie chce się od ciebie oddalać, i nie umiem nawet tego wyrazić
Uciekam od siebie i gubię ciebie
Gdybyś świetnie umiała mnie czytać, może ten most przestałby się palić
Nie chce żeby się zawalił, a nie umiem temu zapobiec
Pogrążony w chaosie zraniony do granic
Nie zawiodłem się na tobie, otoczony spokojem zniszczonej w środku dziewczyny
Tak delikatnej i kobiecej, a jednocześnie tak zadziornej i walecznej
Tej co płacze niewidzialnymi łzami, tej która wydaje niemy krzyk
Tej co oddaje całe swoje ciepło byś mógł się ogrzać
Tej co uśmiecha się nerwowo, gdy czuje się zagubiona
Nigdy mnie nie zawiodłaś, ale ja zawodzę ciebie
Nawet jeśli tego nie przyznasz, to mój cień staje się coraz wyraźniejszy
A moja ludzka cząstka znika, czarne chmury powoli mnie spowijają
Kiepski ze mnie człowiek, choć wrażliwa dusza
Nie spełnię oczekiwań, nie osiągnę wielkich rzeczy
Jedyne co po mnie zostanie to cząstka radości, przy ludziach którzy dali mi jej odrobinkę
Walczyć czy się poddać ? Coraz bardziej samotny w tej walce
Głęboki sen, los jeszcze nie przesądzony
Jestem, choć wydostać się muszę zza umysłu