Obudziłam się, ciekawe ile spałam. Zeszłam na dół, po przypomnieniu sobie ile narobiłam, bałam się komukolwiek spojrzeć w oczy. Znów tam byli, rozmawiali o czymś. Stałam chwilę za ścianą, aby przysłuchać się ich rozmowie. Wtedy zrozumiałam, zrozumiałam, jak bardzo są dla mnie ważni. Weszłam do pomieszczenia.
— Emma! Nareszcie, jak się spało? — zapytał Mike, przytulając mnie. Nigdy nie myślałam, że tak będą się cieszyć na mój widok. Przewidziałam każdy scenariusz, ale nie taki.
— Dobrze, chciałam was przeprosić za to, jak się zachowywałam, nie chciałam was ranić. Patrzyłam tylko na moje problemy, nie widziałam tego, jak was ranię i ile dla mnie robicie, przepraszam was za to — spuściłam głowę, mówiąc. Nie wiedziałam, że będę się tak stresować, przepraszając ich.
— Skarbie — powiedziała Mia, podchodząc do mnie. — Przecież cię rozumiemy, a Paul trochę przesadził, nie powinien, na ciebie krzyczeć wiedząc, w jakim stanie jesteś, jednak muszę przyznać, obydwoje macie racje — powiedziała. — Paul wyrzucił z siebie to, co leżało mu na duszy, ale nie musiał, od razu po tobie cisnąc, jak po najgorszej za to ty Em musisz zrozumieć, że nie jesteś postrzegana jako potwór, lecz jako członek nowej rodziny, no prawie rodziny. — uśmiechnęła się.
Spojrzałam na chłopaka. Kiwnął mi głową, żebym poszła za nim. Poszliśmy do innego pomieszczenia, żeby pogadać w cztery oczy, nareszcie po tylu dniach. Zebrał się w końcu i zaczął mówić. — Emma, słuchaj... nie wiem, jak to powiedzieć, ale jesteś na pewno jedną z ważniejszych osób w moim 18-letnim życiu, więc chciałem ci wytłumaczyć, że to wszystko, co usłyszałaś wtedy w pokoju to nieprawda, przynajmniej część. Nie chciałem, żeby to tak wyszło, po prostu potok słów wylewał mi się z ust i dopiero później zorientowałem się, co powiedziałem. Nie chciałem cię zranić, chwile po naszej ostatniej kłótni. Wiem, że chciałaś znaleźć rodzinę, więc nie potrzebnie to wtedy powiedziałem... Przepraszam, zachowałem się jak idiota — powiedział. No tak zachowałeś się, jak idiota i obydwaj dobrze o tym wiemy. Jednak fakt wina była po dwóch stronach i nie miałam prawa nie przeprosić. Stałam w milczeniu, zastanawiając się, jak ułożyć zdanie, żeby nie brzmiało to dziwnie. Niebiesko włosy cały czas stał cicho, jakby czekając na kolejnego liścia albo zwyzywanie.
— Wiesz, tak jak powiedziała Mia, wina jest po obu stronach i nie mam prawa nie przeprosić. Dzięki tobie tak naprawdę uwierzyłam w siebie, wtedy gdy jechaliśmy ratować ludzi z pociągu. Masz fajne pomysły, a to, co powiedziałam, było już chyba od zmęczenia. Po prostu, gdy widzę szczęśliwe rodzinki, to bardzo boli, bo wiem, co stało się z moją. Przepraszam za to, co powiedziałam — starałam się utrzymać kontakt wzrokowy, ale był zbyt intensywny, więc przez połowę monologu gapiłam się w podłogę. Myślałam, że coś powie, ale on wpatrywał się we mnie wzrokiem innym niż zwykle, wzrokiem, który miał dużo do przekazania. Czułam, jak ciśnienie mi się podnosi, jak zalewa mnie fala gorąca. Po chwili niezręcznej chwili przytulił mnie.
— I co pogodzeni? — zapytał Luke — Mam nadzieje, bo teraz jedziemy na kolejną akcję, więc trzeba być w formie — dodał, nie dając powiedzieć ani słowa. Spojrzałam na Paula w tym samym momencie co on. Chyba wszyscy na to liczyli, ciężko jest żyć, będąc skłóconym. Znów pojechaliśmy na ratunek. Miasto nas kochało, ludzie dziękowali przy każdej okazji, a sława rosła z każdą sekundą.
Ktoś powie, czego chcieć więcej prawda? No właśnie to nie nie było taki proste.
CZYTASZ
~Śpiew demona~
FantasyPostaraj się nie zginąć Emma - powiedział Sam, trzymając mnie za rękę.~ ------------------------------------------------------- Będziemy bohaterami! Świat może i jest normalny, spokojny, całkiem cichy, ale istnieją wyjątki, które trzeba zaakceptować...