Następnego dnia obudziłam się wcześnie, bolała mnie głowa jak cholera, powstrzymywałam się od krzyku, ale to tylko pogorszyło sprawę. Rozrywało mnie, rzucałam się po łóżku. Wbiegł Rick i Paul.
— Trzymaj ją Paul. — powiedział stanowczo.
Mike i Luke wbiegł chwile po nich. Krzyczałam tak głośno, że widziałam, jak bardzo mi współczują. Po 15 minutach poczułam, jak coś we mnie wchodzi, jak dopełnia każdą część mojego ciała. Przestałam się rzucać i usłyszałam: "Gdybyś się tak nie opierała, to by nie bolało, na razie". Czy ja właśnie się przemieniłam? Czy go uwolniłam? Przecież był ze mną od urodzenia. Halo? Mówiłam sama do siebie. Próbowałam go usłyszeć, ale to już chyba koniec. Byłam zlana potem i łzami. Paul i Rick przywiązali mnie pasami, a Mike trzymał nogi.
— No już kochanie już dobrze. — mówiła Mia, trzymając mnie za rękę.
— Paul? — zwróciłam się do chłopaka. Podszedł momentalnie.
— Tak? Jak się czujesz? — zapytał, głaszcząc mnie po głowie. Rick kiwnął na innych, a ci wyszli.
— Przepraszam, pewnie was obudziłam? — powiedziałam. Pasy uwierały, a chłopak zaczął je odpinać.
— Nie, nie, skąd, sam jestem rannym ptaszkiem więc — podrapał się po karku i odpiął ostatni pas. Wstałam, lekko kręciło mi się w głowie. Paul wziął mnie pod ramię i zaprowadził do kuchni. Dostałam nowe rzeczy, aby się przebrać. Dresy i bluzę, buty były w dobrej formie. — To, co pizza? — zapytał Paul z uśmiechem od ucha do ucha.— Jasne, Rick zamawia! — powiedziała cała reszta. Trzydziestolatek podniósł ręce w oznace poddania i wykręcając numer, wyszedł zamówić jedzenie.
— Emma? — zawołała Mia. — Pokażesz, co potrafisz? — zapytała.
— Nie wiem, jak, nie umiem tego kontrolować. Boję się, że zranię kogoś z was. — powiedziałam, szukając piasku na czystym blacie.
— Umiesz, to część ciebie, nic się nie stanie. — poparł Mike. Kiwnęłam głową. Wstałam i skupiłam się, najmocniej jak umiałam. Poczułam delikatny dreszcz w ciele. Po chwili na ręce pojawiła się czerwono-pomarańczowa moc. Wyglądała jak opary, ale pomieszane z brokatem. Bałam się, bo jednak nie wiedziałam o tym praktycznie nic. Wzięłam wdech i zamknęłam oczy. Okej "wyłączyłam" to. Nagle mnie wciągnęło. Zobaczyłam tylko pociąg i umierających ludzi. Gdy "wróciłam" od razu o tym powiedziałam.
— Musimy ratować tych ludzi!! Pociąg! Będą umierać! — mówiłam w pośpiechu. Chwile po tym w telewizji powiedzieli, że pociąg, który nie umie się zatrzymać, jedzie wprost na małe miasteczko, nie, to nie było normalne, ktoś nim sterował i to nie byle kto, ten ktoś był taki jak my. Zebraliśmy się i pojechaliśmy. To nie było daleko. Odzyskaj spokój. Powtarzałam sobie w głowie. Jeśli nie będę spokojna, nie dam rady im pomóc. Panikowałam, co było dość oczywiste. Poczułam dotyk na skórze. Niebiesko włosy chwycił mnie za rękę i uśmiechnął się do mnie. — Będzie dobrze, uwierz w siebie. — powiedział i chciał puścić, ale ja trzymałam go mocno. Emanował spokojem i to mi dodawało otuchy. Dotarliśmy do miasteczka, na które miał wjechać pociąg. — Przygotujcie się — mówił Rick. Każdy wiedział, co ma robić, oprócz mnie. Nie umiałam się uspokoić. Nagle znikąd zaczęłam nucić piosenkę. Stłumione głosy wołały mnie, żeby uważała, ale ja zwyczajnie zaczęłam się unosić. Dreszcz objął całe moje ciało. Zamknęłam oczy i nuciłam dalej. Poczułam, jak dźwigam coś, co nie należało do lekkich, lecz nie rękami, siłą umysłu i spokojem. Ręce służyły jako przekaźnik mocy. Opadłam spokojnie, a gdy otworzyłam oczy, pociąg leżał przewrócony na bok, a moi towarzysze zdumieni patrzyli na mnie.
— Jak ty to zrobiłaś?! — podbiegli.
— Nie wiem, coś wewnątrz mnie podpowiadało, że mam to nucić, więc nuciłam, wyszło, jak wyszło. — rozłożyłam ręce.
— Masz moc i za pomocą śpiewu ją uwalniasz? — zapytał Luke.
— Nie, to zależy od sytuacji chyba. Popatrz, gdy chciałam uratować setki ludzi, magia była żółta, teraz jest czerwono-pomarańczowa a jak byłam zła, pamiętam, że była fioletowa, nie mam pojęcia, od czego to zależy. — wytłumaczyłam.
— Jak cię zbadamy, to będziemy wiedzieć — powiedział Rick.
— Dobra robota — uśmiechnął się Mike.Wracając do bazy, próbowałam to zrozumieć. Cóż mleko się wylało, więc teraz wystarczy zaakceptować moją naturę i się z tym pogodzić.
CZYTASZ
~Śpiew demona~
FantasiaPostaraj się nie zginąć Emma - powiedział Sam, trzymając mnie za rękę.~ ------------------------------------------------------- Będziemy bohaterami! Świat może i jest normalny, spokojny, całkiem cichy, ale istnieją wyjątki, które trzeba zaakceptować...