Spokój to klucz do wszystkiego | 15 |

3 2 0
                                    

Nie chciało mi się gadać ani, z Paulem, ani z Lukiem, ani z resztą bandy. Siedząc w głównym pokoju przy stole i patrząc bez celu przez okno usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.  Potrzebuje panienka czegoś?  zapytał Pan Czarna Chusta. Pokręciłam głową na nie nawet na niego nie patrząc. Przysiadł się obok.  Jak ma panienka na imię? Mogę zwracać się do panienki na Ty?  pytał. Jezu chłopie to jest ostatnie co potrzebujesz teraz wiedzieć. Zajmij się sobą.

— Emma, jasne możesz mówić — powiedziałam niechętnie, w końcu obracając głowę w jego kierunku.

 Emma, wiem, że zawiodłaś się na nich, czujesz się oszukana, wściekła i masz ochotę odpłacić się tym samym, masz do tego pełne prawo, ale zrozum, że po części mają rację, gdybyś się dowiedziała nawet byś się nie wahała. Posłuchaj, rozumiem, że nie będziesz słuchać gościa, który nie wie o tobie nic, ale może warto spróbować współpracować? Nie musisz im wybaczać, potraktuj ich jak partnerów, którzy dopiero co zostali przydzieleni do misji, których nie znasz i traktujesz z dystansem.  powiedział. Ta, gdyby to było takie proste. To, co mówił, może coś w tym było, może powinnam tak zrobić.  Losy świata są zagrożone — powiedział po krótkiej pauzie.

 Dlaczego?  zapytałam. No dobra, jeśli chodzi o tego gościa to już wiemy. Pracuje dla innej agencji i zabił mi mamę, teraz pytanie dlaczego?

 Tak jak już mówiłem, facet, który zabił twoją rodzicielkę, pracował u nas. Obawiam się jednak, że zapłacono mu za tę usługę. Nie bez powodu zabiłby bezbronną kobietę. Jednak nie o niego tu głównie chodzi, centralnym punktem zaczepienie jest tutaj ten kamień, jest on na tyle dziwny, że informacje o nim stoją pod znakiem zapytania. Losy świata są zagrożone, ponieważ mam dziwne przeczucie, że to dlatego nas zdradził.  wytłumaczył wstając i chodząc po pokoju jak nauczyciel na wywiadówce.  Proszę cię o współpracę, bo wiem, że masz wizje, które zawsze pokazują ci część prawdy — dodał opierając się o stół, dosłownie naprzeciw mnie. Gapił się na mnie wyczekując mojej decyzji.

 Możesz dać mi chwile? Zaraz wrócę, muszę to przemyśleć.  rzekłam. Mężczyzna przytaknął i krzyżując ręce na piersi odsunął się, przepuszczając mnie do wyjścia na balkon." Co o tym myślisz? Ja bym się zgodził, jeszcze przyjdzie czas na wybaczanie tamtym" - usłyszałam w głowie. Nie wiem, może coś w tym jest, zastanawiam się tylko o co chodzi z tym cholernym meteorytem... - odpowiedziałam mu. Dobra pomogę mu, tylko dlatego, że nie jestem samolubna i zależy mi na losach ludzkości. Wróciłam do mężczyzny. Usiadłam na krześle i pod wpływem jego spojrzenia zaczęłam mówić.  Pomogę ci — rzuciłam krótko a facet podziękował radośnie. Wyszedł zbierając ekipę. Wciągnęło mnie. Byłam w jakimś pomieszczeniu, a raczej klatce, była czarna od środka. To tak jakbym była zamknięta w pudełku. Nagle ujrzałam poziomą linię światła przechodzącą przez całą klatkę i w tym momencie moja wizja się zakończyła. Co to było? Nim zdążyłam się otrząsnąć do pomieszczenia weszła cała banda, patrząc na mnie przepraszająco. Ja odpowiedziałam im oschłym spojrzeniem. Wszyscy zasiedli do stołu. Cisza ciągnęła się długo, dopóki Pan Wielka Chusta przyszedł i przedstawił plan działania.

 Ale po co my mamy ich atakować jak nie mamy dowodów ani nic — Mike podniósł głos.

— On ma rację, to nie ma sensu, atakowanie ich to jak rzucenie się w przepaść — rzekł Rick, krzyżując ręce na piersi.  Poza tym nawet nie wiemy gdzie oni są — dodał.

 Wiemy, miał wszczepiony nadajnik — powiedział arab. Aha no to nieźle. Pokazał na tablicy ich aktualne położenie. Daleko, jechalibyśmy tam przynajmniej dobę. Lekceważącym wzrokiem zjechałam dowódców. Jak wpadną na pomysł, żeby tam jechać, to ja odpadam. Czułam się zmęczona ich towarzystwem. Chyba za dużo się dzisiaj podziało, byłam po prostu padnięta. Po spotkaniu poszłam do tymczasowego pokoju. Miałam dzielić pokój z Mią. Na nią byłam zła najmniej, nie wiem dlaczego, chyba dlatego, że była dla mnie jak starsza siostra. Tak strasznie brakowało mi Paula, naszych wieczornych rozmów, wygłupów, ale nie umiałam pojąć, dlaczego mi nie powiedział. Chyba byłabym w stanie to zrozumieć. Brakowało mi żartów Mike'a, opieki Ricka, cennych rad Luke'a, ramion Sama, w które można było się wtulić i rozmów z Mią które zawsze podnosiły mnie na duchu. Chciałam spać, ale za cholerę nie potrafiłam. Myśli, łzy i poczucie winy były zbyt silne, by dać mi spać. Poszłam przewietrzyć się do okna niedaleko łóżka. Gdy tylko oparłam się o parapet znów dostałam wizji. Tym razem pokazywała kamień i "naukowców" próbujących go rozłupać. No jakoś nie dziwi mnie to ani trochę. Wróciłam. Okej to było dziwne. Po paru minutach, gdy nawet nie zdążyłam nacieszyć się świeżym powietrzem znów mnie wciągnęło. Tym razem ta sama wizja co przy stole, dzisiaj po południu. Nie bez powodu mi się to pokazuje. Zaczęłam o tym myśleć. A jeśli w środku kamienia coś jest i to nie jest kamień a zbiornik lub jajo?

~Śpiew demona~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz