Tydzień później nadal pracowaliśmy nad rozwiązaniem sprawy. W końcu zaczęłam sklejać fakty. — Rick, boże Rick już wiem! — krzyczałam biegnąc do laboratorium. Mężczyzna zaskoczony złapał mnie w drzwiach. — To ta zorza! Pojawiła się dwa dni z rzędu! Gdy chcieliśmy jechać do zoo, pamiętasz wtedy, tego wieczoru — mówiłam a on tylko przytaknął. — Wtedy była zorza, następnego dnia zwierzęta były wyrośnięte, później kolejnej nocy też była, ale skoro działa na półdzikie zwierzęta to dlatego zadziałała na Paula! On przecież umie się w nie zmieniać — krzyknęłam na jednym tchu. Wcisnęłam mu do ręki dokumenty. — Ten kamień, który badali naukowcy w tajemnicy, daje siłę i zwiększa masę mięśniową, dlatego ci porywacze chcieli go dla siebie, to nie była zorza, tylko pył z tego kamienia, który świeci w ciemności. Gdzie wy macie ten kamień? — mówiłam szukając małego kawałka meteorytu. — No patrzcie — zasłoniłam żaluzje, zgasiłam światło a w powietrzu ukazał się pył. Wyglądał przepięknie. Miał różowe, zielone i niebieskie barwy. Moi towarzysze patrzyli na mnie zdumieni.
— Zgaduje, że siedziałaś nad tym całą noc — powiedział Rick, włączając światło.
— Można tak powiedzieć, po prostu chciałam się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. — rzekłam szczerząc zęby. Byłam dumna, że udało mi się to odkryć.
— Dobra robota, brawo — powiedział dowódca, klepiąc mnie po ramieniu. — Poza tym muszę coś ogłosić, jako że ostatnio was obserwowałem to jestem prawie pewny, że źle zaczęliśmy, Mia, Emma, Luke i Sam będziecie szkoleni w zakresie walk, aby lepiej przygotować się na zagrożenie. Nie chciałem wam mówić, ale zrekrutowałem jedną dziewczynę, czeka nas sporo pracy — powiedział. Kolejna do zespołu? Ekstra! — A i wymyślcie sobie bojowe nazwy, wiecie tak jak chcecie, żeby was nazywano — powiedział. Wyszedł. Podejrzewam, że po naszą nową rekrutkę. Wszyscy podekscytowani wymyślaniem nowych nicków zapomnieli totalnie o świecie. Po około pół godziny wrócił z dziewczyną. — To jest Aria powitajcie ją miło, Mike nie wystrasz jej, dziewczyny pilnujcie jej — rzekł i znów gdzieś wyszedł.
— Hej jestem Aria — powiedziała cicho. Była blondynką z zielonymi oczami. Drobną osóbką, która lekko się pogubiła. — Pan Rick powiedział, że tu będę bezpieczna — powiedziała.
— Ile masz lat? — zapytałam.
— 10, to znaczy jutro będę miała. — powiedziała. Bała się.
— Masz moce prawda? — zapytała Mia obejmując dziewczynę.
— Tak, chyba umiem hipnotyzować i mam zdolności telepatyczne odkryłam to niedawno... zabili mi przez to mamę — powiedziała. Czemu oni zabijają rodziców za takie coś? Wymieniliśmy spojrzenia. Przytuliłam ją.
— Tutaj na pewno będziesz bezpieczna, jestem Emma, to Luke, Paul, Sam, Mike, Mia i pan, który cię tu przywiózł to Rick, co już pewnie wiesz — uśmiechnęłam się do dziewczynki. Po raz pierwszy dostrzegłam w jej oczach ulgę. — Chcesz dowiedzieć się co potrafimy? — zapytałam. Mała kiwnęła głową. — Nie bój się, jeśli coś się będzie działo ochronimy cię, to takie małe przedstawienie — objęłam ją. Kiwnęłam na Paula. — Jakie zwierzę lubisz najbardziej? — zapytałam.
— Słonie! Są takie duże i obronią przede wszystkim — powiedziała a ja roześmiałam się patrząc na zdezorientowanego chłopaka. Mógł to zrobić, ale musieliśmy wyjść na zewnątrz, do ogrodu. Przemienił się. Dziewczynka stała w osłupieniu. Luke posadził ja na zwierzę, a raczej Paula, ale mniejsza. Bawiła się z nim dobre 15 minut. Później przemienił się z powrotem. — Chce tu zostać na zawsze! Tu jest cudownie! Co potrafi pan Luke? — pytała zaciekawiona. Spojrzał na mnie, ale postanowiliśmy zaryzykować. Prawdopodobnie pokazał jej miejsce, gdzie jest dużo słoni. — O jejku, ale to było super! A pani co potrafi? Może pani pokazać? — pytała skacząc od osoby do osoby.
— Kiedy się zranisz, od razu mi powiedz, wtedy ciocia Mia cię uleczy dobrze? — powiedziała kobieta. Dziewczynka z optymizmem pokiwała głową. Mike nie miał nic do pokazania, ale za to podrzucał dziewczynkę do góry tak jakby umiała latać. Był silny to fakt. Zastanawiało mnie co taka mała kruszynka robi u nas, przecież to jeszcze dziecko. Nie poślemy jej na walki, to zbyt ryzykowne. Oby Rick miał plan. Podeszła do mnie. Zdałam sobie sprawę, że powinnam jej pokazać co potrafię. Wyciągnęłam rękę a nad nami pojawiło się kilkanaście przedmiotów. Dziewczynka wytrzeszczyła oczy. Martwiłam się, że może się przestraszyć, ale ona tylko próbowała je łapać. Odetchnęłam z ulgą. Wróciliśmy do środka.
— Teraz może ty pokażesz swoje moce co? — rzucił propozycję Mike. Chciałam go skarcić za głupie pomysły, ale mała nawet się nie zawahała.
— To dość dziwne, ale będę musiała zrobić to na kimś z was — powiedziała. Złapała za rękę Paula i pociągnęła za sobą. Parsknęłam śmiechem. Stanęła naprzeciwko niego i spojrzała mu głęboko w oczy. Po chwili oczy Paula zrobiły się szare. — Idź do kuchni i przynieś sok. — usłyszałam z ust Arii. Paul posłusznie poszedł. Przyniósł sok i stanął jak wryty. — Podskocz kilka razy — powiedziała po raz kolejny. Ja pierniczę, ten debil serio zaczął skakać. Mieliśmy niezły ubaw. W końcu go puściła a ten nie wiedział co się dzieje.
— Czemu ja jestem taki zmęczony, biegłem maraton czy co? — zapytał, podczas gdy my składaliśmy się ze śmiechu.
— Jeśli chodzi o telepatię, przydaje się w walkach lub starciach. — rzekła po chwili namysłu. Powiedziała to tak profesjonalnie, że aż mnie zatkało.
— Walczyłaś już z kimś? — zapytałam.
— Tak, z ludźmi, którzy chcieli mnie zabić, ale uciekłam, Pan Rick mnie znalazł. — powiedziała. Jaka ona dzielna. W ogóle się nie bała. Wydaje mi się, że trochę szkolenia jej nie zaszkodzi. Zabraliśmy ją do mojego pokoju. Miała tam mieszkać, przynajmniej na razie, póki nie wykombinujemy czegoś innego. Położyłam ją spać a sama, słysząc alarm, zeszłam na parter.
— Co jest grane? — zapytałam.
— Wykradli ten kamień, który odkryliście podczas akcji, policja została ogłuszona i nic nie dało się zrobić. Mam wrażenie, że to jakaś inna organizacja chce stworzyć coś, żeby kontrolować cywilów, jednym słowem mam złe przeczucia. — powiedział Rick. — Pojadę ja, Mike i Luke. Sprawdzimy co się dzieje, będziemy w kontakcie, miejcie oko na Arię, no i wymyślcie jej przezwisko bojowe. — ubrał kurtkę i wyszedł a zaraz za nim Luke i Mike. Ostatnio dziwnie się dzieje przez ten meteoryt, miejmy nadzieje, że to nic aż tak poważnego, bo jeśli tak to rozpocznie się wojna.
CZYTASZ
~Śpiew demona~
FantasíaPostaraj się nie zginąć Emma - powiedział Sam, trzymając mnie za rękę.~ ------------------------------------------------------- Będziemy bohaterami! Świat może i jest normalny, spokojny, całkiem cichy, ale istnieją wyjątki, które trzeba zaakceptować...