Podejrzenia

208 15 3
                                    

- Neteyam!
     Usłyszawszał głos swojego brata. chłopak otworzył oczy i odwrócił się w stronę wejścia do ich "domu"
- Cześć, no co jest?
- Stało się coś na plaży.
- Co takiego?
     Lo'ak popatrzył na Tuk która leżała na swoim "łóżku". Zastanawiał się czy powiedzieć to teraz kiedy ona spała obok nie świadoma całej sytuacji, ale przecież nie jest aż taka mała. Wie co to śmierć i jak ona działa. Widział przecież jak jej matka zabijała ludzi i ich avatary.
- Ktoś umarł. Nie wiem kto ale dziś rano znaleźli jego ciało.
     Neteyam popatrzał się zmieszanym wzrokiem na Lo'aka. Być może nie spodziwak się takiej informacji na sam początek dnia, i to właśnie ta sytuacja wywołała w nim te zmieszanie.
- A widomo kot to zrobił albo czy przynajmniej kogoś podejrzewają?
- Nic nie wiem. Nikt nic mi nie mówił. Spytam się potem Aonunga albo Tsirey, być może ich ojciec im coś powie.-
     Po chwili milczenia obaj usłyszeli że ktoś wchodzi do domu. W wejściu stanęła ich matka i Kiri. Wyraz twarzy Neytiri wyglądał na poważny i raczej nie zwiastował zbyt miłej rozmowy.
- Siadajcie wszyscy. Tuk! Obudź się.
- Nie śpię mamo. Tylko leżę-Odpowiedziała trochę zaspanym głosem Tuk.
- Okej to świetnie. Lo'ak mówiłeś już bratu ci się stało?
- Tak.
- Świetnie, skoro już każdy wie o co chodzi to przejdę do kąkretów. Nie wiemy kto to zrobił. Nie ma narazie podejrzanych. Byłam tam i widziałam te ciało. Strasznie okrutna zbrodnia. Ale nie o to mi chodzi. Morderca jest na wolności a Neteyam nadal nie potrafi sam chodzić.
- Ale mamo, nikt nie dał by rady wejść nie zauważony do osady...-próbował powiedzieć  neteyam.
- Trudno. Nie będziesz tu sam rozumiesz? Będę cię tu pilnować na zmianę z Lo'akiem i może czasem z twoim ojcem. Ma teraz dużo spraw na głowie, pewnie będzie pomagał szukać sprawcy. Ja też dlatego woekszosc czasu będziesz z bratem. Lo'ak czy to zrozumiałe?
- Tak.
- Świetnie. Macie się nie rozdzielać i nie chodzić do lasu jeśli to nie jest konieczne. Czy to jest jasne?
- Tak.
- Dobrze w takim razie idę po jedzenie i picie. Jeśli Neteyam będzie cie o coś prosił to masz po to szybko iść.
- Okej.
Neytiri wyszła zasuwając za sobą prowizoryczna zasłonę z jakiegoś materiału zostawijac Neteyam, Lo'aka i Tuk samych.

- Więc co teraz?- Spytał Jake wodza Tonowari.
- Jestem pewien że sprawca działał w nocy kiedy był przypływ. Ofiarę zabił w nie znanym nam miejscu a następnie przechodząc bo płytkiej wodzie zaciągnęła ciało tu. Gdy był przypływ to miejsce gdzie go znaleźliśmy było pod wodą. Strasznie płytko tam było ale wodą to wodą. Zatarła ślady. Nie damy rady w ten sposub zobaczyć jakiej wielkości były stopy mordercy.
- Gdybyś miał kogoś podejrzewać na start to kot by to był?
- Nie mam pojęcie. Nikt nie miał żadnego problemu z Mentirem( ofiara). Wysłałem już kilku wojowników do lasu aby go przeszukali, lecz szczerze wątpię że cokolwiek znajdą.
- obawiam się że mordercą może być jakiś człowiek lub avatar który przeżył wczorajszą bitwę.
- Jest to całkiem możliwe. Dużo bardziej prawdopodobne od tego że to ktoś z naszych zabił. W naszym klanie od pokoleń nie było żadnych przypadków morderstw. To musiał być człowiek, nie chce wierzyć że może być inaczej

Avatar: woda, śmierć, miłość i wojna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz