𝐋𝐀𝐕𝐄𝐍𝐃𝐄𝐑.
❝ ZA MROKIEM PODĄŻA ŚWIATŁO. ❞
━━━ w której violet wraz z rodzeństwem musi poradzić sobie z niezidentyfikowanym niszczycielskim bytem siejącym spustoszenie we wszechświecie, jednocześnie zmagając się z nową, lepszą rodziną reginald...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❝You are my way of life, the only way I know, you are my way of life I'll never let you go.❞ —My Way Of Life, Frank Sinatra
Widok starszego pana - w słowach Violet poprawniejszym określeniem było "starego dziada" - spowodował zdezorientowanie i tylko jedna osoba wiedziała dokładnie, kim był obcy, który właśnie uratował im życie.
Oboje wpatrywali się w siebie nawzajem, zupełnie tak, jakby ich więź miała długą historię. W pewnym sensie tak określić można było osoby, które współdzieliły potężną moc.
Nikt jednak nie potrafił tego zrozumieć tak bardzo, jak Viktor; empata, rozjemca, najłagodniejsza dusza z całej bandy wadliwych superbohaterów.
Numer Osiem spojrzała na pozostałe rodzeństwo, z ulgą odkrywając, że nie była jedną zdezorientowaną co do sytuacji osobą. Podeszła do Klausa (który właśnie wkroczył do hotelu i zobaczył martwe ciała), Diego i Allison, ostrożnie oglądając, jak dwójka znajomych zaczyna rozmawiać.
— Kim jest ten upiorny dziadek? — wyszeptał Klaus, pochylając się w stronę rodzeństwa, jakby w każdej chwili ten "upiorny dziadek" mógłby zaatakować ponownie i stałby się ofiarą.
To Diego był pierwszym, który sobie przypomniał.
— To dzieciak, którego Viktor uratował w Dallas.
Wszyscy wspólnie wydali z siebie cichy, gwałtowny wdech realizacji. Nightfall całkowicie zapomniała o małym, milczącym chłopaku, którego zobaczyła przez zaledwie chwilę, gdy starała się nie umrzeć przez tamtejszą sytuację.
Wiedziała, że jej brat miał z nim jakieś powiązanie, ale nie wiedziała, jak głębokie.
— Cholera! Masz rację!
Czarnowłosa wpatrzyła się w pomarszczonego starca o wyrazie, który mówił, że prawdopodobnie przeszedł przez dużo w życiu. Nic dziwnego, mogła jedynie domyśleć się, jak ciężko było radzić sobie z tak potężną mocą, gdy miało się autyzm.
— Przyszłość nie była dla niego miła.
— Nie bądź chujem, Violet — Bliźniak szturchnął ją w bok.
Rozłożyła ramiona.
— Nie o to mi chodziło!
— Ale przecież Viktor pozbawił go mocy — kontynuował Numer Cztery. — Jak robił to!