Rozdział 10

81 2 0
                                    

Kiedy potwór skoczył Kendra i Annabeth miały tylko jedno wyjście: rzuciły się do ucieczki w stronę przeciwną niż oddział z flagą. To była zła decyzja. W końcu dotarły do skał. Kendra oceniła sytuacje: bestia zbliżała się zbyt szybko aby zdążyły wspiąć się na skały a walczyć nie było jak. Anabeth też to wiedziała. I wiedział to też potwór. Ryknął tryumfalnie i skoczył na przerażone dziewczyny. Kiedy już miał przygwoździć dziewczyny do ziemi w jego oku utkwiła strzała. Następna utkwiła w boku zwierzęcia. Kolejna trafiła w samo serce a stwór padł martwy, rozpłynął się w cień i znikną. Dziewczyny odwróciły się. Na skałach stała dziewczyna z łukiem napiętym do strzału.
- nic wam nie zrobił? - zapytała nieznajoma. Miała długie kasztanowe włosy zaplecione w luźny warkocz w którym tkwiło kilka listków i piórek. Miała też ładne zielone oczy z lekkim, srebrnym połyskiem.  Miała miecz przypięty do pasa, kilka sztyletów i noży do rzucania, a nawet dmuchawkę z małą sakiewką na strzałki.
- na szczęście nie - odpowiedziała Kendra. Dziewczyna opuściła broń.
- to dobrze. Odprowadzić was do innych? - zapytała
- jak chcesz- powiedziała Annabeth. Ruszyły przez las w stronę strumyka granicznego. Na polanie rozgrywała się bitwa. Obie heroski i nieznajoma słyszały ją dobrze ale ukryte w zaroślach nie widziały Polany i strumyka. Kendra widziała oczami wyobraźni jak obozowicze z obu drużyn walczyli aby dostać się do granicy. Kiedy usłyszały ptasi trel dziewczynka wręcz widziała jak herosi z drużyny niebieskiej przestają walczyć i rzucają się do ucieczki, na łeb na szyje w miejsce w którym był poprzednio sztandar a drużyna czerwona za nimi. Podeszła do krawędzi lasu aby przyjrzeć się walce. Nie było czasu i sensu teraz dołączać do grupy, tym bardziej, że serce wciąż jej waliło o walce z piekielnym ogarem. Widziała jak oddział wychyną spomiędzy drzew. Walka ze pozostawionymi obozowiczami trwała krótko. W momencie kiedy Will ze sztandarem przekroczył strumień ten zmienił barwę na niebieską a łeb dzika zastąpił złoty Kaduceusz. Gra się zakończyła. Zwyciężyli. Z lasu wybiegali herosi a potem dołączył do nich również Hejron. Również wyszły z chaszczy. Wszystkie głowy zwróciły się w ich stronę. Kendra rozumiała ich zdziwienie, nikt przecież nie znał dziewczyny idącej za nimi.
- Annabeth, Kendro kim jest ta dziewczyna którą przyprowadziłyście? - spytał centaur
- nie wiemy- odpowiedziała szczerze Kendra - niech pan ja zapyta- dodała. Hejron zwrócił na nią pytający wzrok
- opowiem w Wielkim Domu. Las to złe miejsce na tego typu rozmowy. - odpowiedziała bez zająknięcia
- a twoje imię?- dociekał centaur
- Sofia- odparła odrazu
- dobrze Sofio, porozmawiajmy w Wielkim Domu- zgodził się Hejron i odszedł rozmawiając z Sofią w stronę wspomnianego domu.
- chodź Kendro, musimy przygotować się do kolacji- powiedziła Annabeth i poprowadziła dziewczynę ku domkom.

Przepowiednia Dzieci SłońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz