Rozdział 21

22 0 0
                                    

Czekając na powrót Setha i Annabeth, razem bądź każdego z osobna, Percy i Kendra zaczęli grać w kółko i krzyżyk kamykami. Sofia natomiast robiła obchód po zaułku w którym się znajdowali. Być może był to zbędny środek ostrożności ale dziewczyna wolała być pewna że nic im nie grozi. Po sześciu wygranych Percy'ego i trzech Kendry Sofia zaczęła się poważnie martwić. Annabeth i Seth już dawno powinni wrócić. 
- Mam wrażenie, że stało się coś złego- stwierdziła
- jedyne co możemy zrobić to czekać- westchnęła z irytacją Kendra. Czekali jeszcze jakiś czas i właśnie kiedy podjęli decyzję o wyruszeniu na poszukiwania przyjaciół obydwoje wpadli do zaułka ciężko dysząc. Annabeth miała wiele szram a jej bluzka była mokra od krwi, a Seth miał zakrwawioną twarz.
- co poszło nie tak?- zapytała ostro Sofia, podchodząc i podając Sethowi chusteczkę. Nie marnowała czasu na bezsensowne pytania typu „czy wszystko w porządku?" Bo było widać że nie jest.
- dogoniła nas- odparł Seth ocierając twarz z krwi. Nie musiał mówić o kogo chodzi. - to znaczy dogoniła Ann, kiedy ja znalazłem bestia prawie ją dopadła. Udało mi się ją zabrać drogą powietrzną ale nie daleko, i tak już byłem zmęczony. Chimera goniła nas dalej i kilka razy musieliśmy odpierać jej ataki. Nie wiem za ile tu dotrze. -
- musimy się stąd zmywać- przyznał Percy opatrując ramię Annabeth. Kendra podała obojgu po kawałku ambrozji.
- jak się stąd wydostaniemy?- zapytała. Sofia zmarszczyła brwi w namyśle i po chwili powiedziała
- wy wchodzicie do tamtego domu - wskazała na dziurę w jednej z kamienic w której dawniej były drzwi. - ja idę tam- wskazała inna miejsce podobne do poprzedniego. -  i cokolwiek by się nie działo, nie wolno wam wyjść z kryjówki- ostrzegła surowym tonem - kiedy dam wam znak wchodzicie w głąb domu i wychodzicie tylnymi drzwiami które widziałam kiedy robiłam obchód. Nie przejmujcie się mną, poradzę sobie. Zawsze sobie radzę-
- co ty chcesz...?- zaczął Seth ale Sofia uciszyła go jednym spojrzeniem
- idźcie już! -
- ale...-
- nie ma czasu na żadne „ale", idźcie!-
Zgodnie z planem cała grupa z wyjątkiem Sofii ukryła się w drzwiach (a raczej miejscu gdzie dawniej były drzwi) jednej z kamienic i z niepokojem obserwowaliście się wydarzy. Przez chwilę panowała całkowite cisza. Nikt się nie odzywał, tylko z oddali słychać było rumor przewracanych przez chimerę śmietników. Usłyszeli gwizd. Sofia dała znak. Spojrzeli po sobie i w ciszy ruszyli korytarzem o odrapanych i obsmarowanych graffiti ścianach. Zza ich pleców dobiegły odgłosy walki: szczęk broni, wściekłe krzyki dziewczyny i ryki bestii. Ale odgłosy te cichły stopniowo wraz z ich zbliżaniem się do kolejnej dziurze po drzwiach. Nagle dobiegł do nich jednak, zwielokrotniony przez echo w korytarzu kobiecy krzyk. Krzyk przepełniony bólem. Zatrzymali się.
-Sofia!-szepnął z przerażeniem Seth, odwrócił się gwałtownie i ruszył biegiem z powrotem obskurnym korytarzem
-Seth!- krzyknęła rozpaczliwie Kendra i pobiegła za bratem. Percy i Annabeth wymienili zaniepokojone spojrzenia i również ruszyli za rodzeństwem. W zaułku powitała ich cisza. Sofia leżała na ziemi bez ruchu, jakby była martwa. A może naprawdę była...?
- nie...! - Seth opadł na kolana przy jej boku. Sprawdził oddech - żyje!- zawołał do towarzyszy którzy czym prędzej do niego podbiegli. Annabeth zdjęła z ramienia plecak i wyjęła...bidon.
- Ty tak serio? Ona umiera nam na rękach a ty będziesz pić?- zapytała Kendra
-To nie jest woda tylko nektar. Napój bogów. Działa dla nas tak jak ambrozja tyle że jest płynny- wyjaśniła córka Ateny kiwając jednocześnie głową do Percy'ego aby podszedł do niej bliżej. Chłopak wykonał polecenia i podniósł Sofie do siadu a blondynka wlała jej do ust niewielką ilość napoju. Na pozór nic się nie zmieniło ale Sofia oddychała teraz zdecydowanie spokojniej, jakby spała. Bluzkę miała poszarpaną a przez dziury w materiale widać było głębokie szramy na klatce piersiowej, które pod wpływem napoju się nieco zasklepiły. Percy szybko i z wprawą obwiązał klatkę piersiową dziewczyny bandażem, podczas kiedy ona powoli odzyskiwała przytomność.
-Co się stało?- zapytał Seth kiedy tylko dziewczyna otworzyła oczy.
- Jak to co? Po prostu to praktycznie niemożliwe aby pokonać chimerę w pojedynkę. Kiedy zaczęło być bardzo źle i nie mogłam się już bronić udałam  że umieram i ona mnie zostawiła ale nie miałam już siły żeby iść za wami a potem zemdlałam- wyjaśniła
-Mówiłaś że sobie poradzisz- mruknął z niezadowoleniem Seth
-Następnym razem wymyślmy plan który nie zakłada poświęcania nikogo- zaproponował Percy
-Dobry pomysł - przyznała Kendra - co teraz?-
-Teraz musimy tylko znaleść Faryzeuszy, odebrać im ostatnią część pieczęci, pojechać do Egiptu i wymyślić co to za miejsce gdzie ta pieczęć musi się znaleść, pójść tam a wtedy mądrość powie nam gdzie jest wyrocznia a my ją znajdziemy uwolnimy i wrócimy wspólnie do obozu. Zakładając że przeżyjemy do tej pory-  wyjaśniła Anabeth nie ukrywając że nie sama nie uważa ze przeżyją tak długo
- najpierw skupmy sie tylko na pierwszych dwóch punktach tej listy- zaproponowała Sofia wciąż dość słąbo ale lepiej niż wcześniej. Zgodzili sie wszyscy. Szybko sie zebrali i ruszyli dalej nie przeczuwając że ci których szukają znajdują sie nie dalej jak cztery jardy* dalej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Jard to nieco mniej niż metr :)

Przepowiednia Dzieci SłońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz