Rozdział 16

67 0 0
                                    

Rejs do portu w Shanghaju by dość nudny.  Tak samo jak podróż przez Chiny, przynajmniej do momentu kiedy pociąg się zepsuł i stanął na pustkowiu, w miejscu którego się nie zauważa dopóki pojazd się tam nie zepsuje. Podróżni wysiedli a wraz z nimi Kendra, Seth, Annabeth, Percy i Sofia.
- super, zatrzymaliśmy się na pustkowiu w środku Chin i mamy szukać Faryzeuszy?- jęknął Seth.
- nie marudź- skarciła go siostra.
- jak mam nie marudzić, skoro naprawa potrwa pare godzin a mnie strasznie się nudzi- westchnął brat. Seth zawsze miał gorącą krew.
- nie długo będziesz się nudził- mruknął Percy wskazując na niebo. Sześć lub siedem czarnych punktów leciało w ich stronę.
- harpie. Mamy nieszczęście do latających potworów- skwitowała Sofia. Chwilę później siedem stworów otoczyło   grupkę która tymczasem powyciągała broń. Sofia przebiła jedną sztyletem a ona rozpadła się w proch przy akompaniamencie krzyków zgromadzonych nieopodal ludzi.
- ciekawe co widzą śmiertelnicy- zawołała Annabeth rozsypując w pył kolejnego potwora.
- Zapewne atakujące nas drapieżne ptaki- zauważyła Sofia odpierając ataki dwóch harpii
- albo niewinne ptaszki które my bezlitośnie zabijamy. - mruknął Percy wysyłając do Hadesu kolejnego potwora.
- fakt, śmiertelnicy mają zaćmione mózgi- zgodziła się dziewczyna omijając o włos pazurów latającego stwora
- tylko się znów nie skalecz. Nikt nie ma zamiaru znów cię tracić- zawołała półżartem Kendra
- wiesz, ja też o tym nie marzę- sarknęła Sofia i przebiła ostatnią spośród harpii sztyletem.
- powinniśmy się wynosić. Zbyt wiele potworów - zauważyła Annabeth kiedy z małego zagajnika nieopodal wychynęło małe stadko piekielnych ogarów i dwa bazyliszki.
- szkoda, że nie ma z nami Leo. On szybko naprawiłby pociąg- odkrzyknął Percy.
- niestety Leo tu nie ma więc musimy powysyłać do Hadesu pare potworów- zawołała Annabeth. Potwory dogoniły ich w momencie kiedy pociąg zazgrzytał a z komina buchnęła para. Szybko wskoczyli do wagony zatrzaskując drzwi tuż przed nosami piekielnych ogarów.
Jednak dwóm ogarom udało się dostać do środka nim Percy zatrzasnął drzwi. Zanim się z nimi uporali wszyscy byli nieco poharatani i każdy miał po kilka siniaków. Nie zważając na to odnaleźli swój przedział w którym siedzieli sami i szybko zajęli swoje miejsca. Wtedy Annabeth wyjęła z plecaka baton ambrozji podzieliła go na pięć części i każdemu wręczyła po jednej. Kiedy zjedli ich stan znacznie się poprawił i reszta podróży minęła bez nowych nieprzyjemnych przygód. Kiedy jednak wysiedli na stacji w małym miasteczku przy wybrzeżu aby przesiąść się na inny pociąg wszyscy poczuli, że zanim ten pociąg przyjedzie, będą mieli duże kłopoty.

Przepowiednia Dzieci SłońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz