Czekali pół godziny i nic się nie działo. Czekali godzinę, półtorej, dwie i dalej nic się nie działo. Kiedy zostało już tylko pół godziny do przyjazdu pociągu poczuli, że zaraz coś się stanie. I niestety mieli rację. Stację spowiła czerwonawa mgła tak gęsta, że ledwo widzieli siebie nawzajem a tego co dookoła w ogóle nie było widać. We mgle pojawiła się postać kobiety. Była pod postacią pięknej Chinki ale promieniowała od niej boska moc.
- chińska bogini- szepnęła Annabeth - lepiej odzywać się z szacunkiem- ostrzegła a tymczasem bogini zbliżyła się.
- witajcie młodzi herosi, jestem Xiwangmu, królowa matka zachodu, patronka wróżek, czarodziejów i magów. Potrzeba mi waszej pomocy a ofiaruje wam to czego wam tak brak-
- jakiej pomocy od nas potrzebujesz, pani?- zapytała Annabeth
- musicie odnaleźć smoka imieniem Yinglong i przekonać go aby raczył przywołać deszcz -
- a jak mamy go przekonać?-
- darujcie mu magiczne ziele- padła odpowiedz z ust bogini
- zrobimy co w naszej mocy- zapewniła Sofia - ale jak mamy odnaleźć ziele o którym mówiłaś, pani?-
- jest w tym woreczku- wyjaśniła bogini podając dziewczynie worek z ziołem
- a czemu my mamy to zrobić? - zapytał Percy
- bo do jaskini, która jest kryjówką smoka może wejść tylko śmiertelnik. Wy jesteście półbogami więc zabezpieczenie nie powinno was zatrzymać-
- niepowinno? A jak nas zatrzyma to co się stanie?- Percy był dociekliwy
- prawdopodobnie spotka was śmierć-
- a wiadomo jaka?- dopytywał syn Posejdona
- nie.- odparła którego bogini -Żegnajcie herosi, nie zawiedziecie mnie- głos bogini stawał się coraz cichszy aż wreszcie rozpłynęła się w powietrzu. Tajemnicza czerwonawa mgła opadła zostawiajac herosów w osłupieniu. Pewnie pomyśleliby, że spotkanie z boginią to tylko sen gdyby nie woreczek który dalej tkwił w zaciśniętej dłoni Sofii. Pierwsza otrząsnęła się z szoku właśnie ona i szybko doprowadziła do porządku resztę.
- mamy pół godzi... nie dwadzieścia pięć minut do przyjazdu pociągu czyli dwadzieścia pięć minut aby wykonać zadanie bogini-
- znając nasze szczęście i tak nie zdążymy na pociąg i z trzy razy prawie umrzemy- stwierdził Percy - a to najbardziej optymistyczny scenariusz-
- Percy!- syknęła karcąco Annabeth. Percy już miał coś odpowiedzieć ale wtrąciła się Kendra
- to niezbyt bezpieczne ale nie mamy wyboru a czasu coraz mniej więc po prostu to zróbmy. -
- tylko ta jaskinia może być wszędzie - zauważył Seth
- super, zaczynamy przeszukiwanie wszystkich jaskiń w Chinach - powiedział z udawanym optymizmem i zapałem Percy
- to nie może być gdzieś daleko.- mruknęła Annabeth
- zacznijmy tam- Sofia wskazała niewielką jaskinie w zboczu góry pod którą znajdowała się stacja kolejowa na której właśnie byli.
- jest maleńka, najmniejszy smok się tam nie wciśnie-
- być może smok może się zmniejszać, przejście powiększać albo jest jeszcze inne wyjście. Scenariuszy jest nieskończenie wiele- stwierdziła Annabeth
- masz racje Ann, zreszta jak zwykle - zgodził sie Percy
-Idziemy- zarządziła Sofia i rozpoczęli wspinaczkę. Zajęło im to kilkanaście minut a konkretnie trzynaście i tak z dwudziestu pięciu minut zostało dziesięć jeśli odejmie się dwie które zużyli na rozmowę.
- wchodzimy?- zapytała Kendra zaglądając do ciemnej dziury
- musimy- westchnęła Sofia i jako pierwsza przekroczyła próg jaskini Nie mając innego wyboru reszta ruszyła za nią naprzód na spotkanie napierającej na nich ciemności.
CZYTASZ
Przepowiednia Dzieci Słońca
Fiksi PenggemarKendra i Seth muszą opuścić Baśniobór i udać się na long Island do Obozu Herosów. Wyruszą na misję ale czy uda im się spełnić powierzone im zadanie? Czy usłyszą wszystkie części Przepowiedni Dzieci Słońca? PS. Na końcu opowieści będzie wersja po a...