16. Ale powietrzem się nie napije!

858 15 0
                                    

- Luke? Co ty tu robisz?- na mojej twarzy można było zauważyć ogromne zdziwienie.

- To już nie wolno mi sie zabawić z twoją przyjaciółeczką?- oparł się o ściane.

- Carla! Chodź tu!- krzykłam zdenerwowana, bo wiedziałam jaki jest Luke i że nie robi nic bezinteresownie.

- Cassie? Co tu robisz? Nie miałyśmy się dzisiaj spotkać.- dość nieśmiale odpowiedziała.

- Czemu akurat on? Dobrze wiesz, że on cie tylko przeleci i zostawi, więc po co to robisz?- podirytowana wbiłam się do środka mieszkania.

- Dobrze wiesz, że tego chciałam. Nawet jeśli ma to być tylko seks to co mi szkodzi?- wzruszyła ramionami, a ja spojrzałam się na chłopaka, który miał najwidoczniej z tego niezły ubaw.

- Co cię śmieszy? Nie pozwolę ci zranić mojej przyjaciółki, bo twój chuj zapragnął się dzisiaj zabawić.- podeszłam do niego wygarniając mu to wszystko co mu się należało.

- Przestań Cassie, to moje życie i ja mam prawo umawiać się z kim chce.- dość nieśmiale wtrąciła się dziewczyna.

- Ale ja wiem, że czujesz do niego coś mocniejszego niż tylko jeden numerek! Zrobisz sobie tym, aby nadzieję, a on bedzię z ciebie kpić.- popatrzyłam na Carle z nadzieją w oczach, że zaraz go wyrzuci z mieszkania jednak dostałam coś odwrotnego.

- Ah tak? To kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć, że lizał się z nim parę razy nie mówiąc mi nic o tym!?- tym razem powiedziała to bardzo pewnie nie spuszczając ze mnie wzroku.

- To nie powiedział ci, że zrobił to tylko dlatego ze Liam mu za to zapłacił? Tak, dałam się podejść, ale co miałam zrobić?- mój ton głosi momentalnie spadł a ja bez sił zaczęłam kierować się do wyjścia.

- Mogłaś go odsunąć, cokolwiek. Nie musiałam odrazu iść z nim w śline...- usłyszałam za moimi plecami a ja tylko cicho powiedziałam- nie byłaś z nim, on nie chce żadnej z nas, tylko sie nami bawi.

Wyszłam z mieszkania i skierowałam się do najbliższego baru, żeby się napić. Wiem, że nie powinnam tyle pić, ale walić to. Pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółka, ale jednak nie to mnie tak martwi. Martwi mnie to, że ona zadłużyła się w Luku bezgranicznie, a ja wiem, że on ją zrani. Nie chce tego, nie chce żeby cierpiała przez jakiegoś dupka. Po mnie jego zachowanie spłynęło, ale wiem że Carla nie mogłaby się pozbierac przez najbliższe miesiące. Mam nadzieję, że się nie przespali, ani nie prześpią. Chce dla niej jak najlepiej, w głębi duszy wierze, że tak myśli. Sama żałuje tych pocałunków z Lukiem. Gdybym wiedziała jakim jest dupkiem nawet bym go nie tknęła.

Zamówiłam pierwsze drinki i wypiłam jedną po drugim. Przypomnialam sobie słowa Parkera, że moge zabrac kogos ze sobą na biwak. Teraz już jednak zabiore tylko Savane. Co mi tam, napisze już mu to.

DO PARKERA:
Zabeoeodre jednak tylko Savane, troszkfeekejre sie poklciailem.

OD PARKERA:
Czemu tak dziwnie piszesz? Piłaś?

Nagle usłyszałam, że ktoś dzwoni. Super, to Parker. Odebrałam.

- Co sobie jeszczeee życzysz złota rybko?- pijana zaczęłam bełkotać coś przez telefon.

- Jezu Cass, nie pij więcej. Gdzie jesteś? Przyjade po ciebie.- mówił tak jakby był serio zmartwiony.

- Nie musisz dam sobie radę. Jestem w magiczntm baru, nie pamiętam nazwy. O kolejny drink.- wziełam do ręki szklanke i zrobiłam łyczka.

- Do cholery Cass, nie pij więcej! Skoro byłaś u Carli to mniej wiecej wiem, gdzie jest ten bar, zaraz będę.

Rozłączył się. Chyba się na mnie zdenerwował, ale przecież nie będzie psuć mi mojego zapijania smutku. Chwile siedziałam aż zobaczyłam, że w mojej szklance nie już nawet łyczka drinka.

- Poproszę jeszcze jednego!- krzykłam pijana do barmana po czym poczułam czyjś oddech na swoich plecach.

- Jej już starczy.- stanowczo powiedziałam barmanowi, na co ten oddalił się odemnie.

- Mówiłam żebyś nie przyjeżdzal! Ja chceeeee jeszcze pić!- położyłam głowę na blacie i narzekałam na brak alkoholu w moich ustach.

- Myśle, że dobrze ci zrobi świeże powietrze.- wziął mnie za rękę i poprowadził na dwór.

- Ale powietrzem się nie napije!- krzykłam i nagle straciłam panowanie nad swoimi nogami.

- Spokojnie księżniczko, bo zaczne myśleć, że to przezemnie tak miękną ci nogi, a nie przez alkohol.- momentalnie jego zdenerwowanie na twarzy przerodziło się w uśmiech po czym dodał - Chciałem cie spytać co się dokładnie stalo, ale czuje że lepiej będzie spytac cie o to jutro.

- Opowiedziałabym ci, ale wole żebyś ty mi opowiedział dobranocke.- szepnęłam mu totalnie pijana do ucha.

- Dobra, jesteś ewidentnie kompletnie pijana.- wsadził mnie do swojego auta po czym dodał-zabieram cie do mieszkania i pójdziesz spać.

- Wyganiasz mnie spać? Nie ładnie tak.- położyłam się na fotelu samochodu, nim się zorientowałam moje powieki się zamkneły, a ja usnełam.

                                          ***
Obudziłam się w nie swoich łóżku, co mnie strasznie zestresowało. Jednak zorientowałam się kogo to mieszkanie. Jak to sie stało, że jestem u Parkera? W ogóle się z nim wczoraj widziałam? Kompletnie nic nie pamiętam. Skoro ja spałam tu, to gdzie on? Nagle zdjęłam ze sobie kołdre i przestraszona spojrzałam czy mam na sobie ubrania. Jednak mam, jak dobrze. Małymi kroczkami skierowałam się do salonu i kuchni, ale nigdzie nie było chłopaka. Usłyszałam dźwięk dochodzący z łazienki. Brał prysznic, uspokoiło mnie to, bo miałam okazję, żeby szybko wymknąć się do swojego mieszkania. Jednak ten otworzył drzwi łazienki i złapał mnie za nadgarstek.

To tylko słowa skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz