25. Tak jakbyśmy znali się od dzieciństwa?

761 14 7
                                    

Do parku rozrywki miałam w sumie nie daleko, więc poszłam na pieszo. Miałam na sobie dresy i obcisłą koszulke. Nie chciałam wygladąc tak jakbym szła na randke. To tylko spotkanie. Nie znam go nawet, ale wydał mi się naprawdę miły. No nie powiem jest też przystojny. Jego blond loczki wyglądają naprawde uroczo, a zielone oczy podkreślają to. Jest dość wysoki i widac że lekko umięsniony. Gdy juz dotarłam na miejsce i zauwazylam jego piekny, duzy uśmiech zamurowało mnie. Nie miałam tak od czasu... no nie ważne. Nawet Brandon nie zrobił na mnie takiego wrażenia, mimo ze tez z niego dobry chlopak.

- Hej, a więc na co idziemy najpierw? Może koło młynskie?- odrazu zaproponował Will, a z jego oczu widziałam jakby iskierke.

-Taaakkkkk- ledwo co wypowiedziałam z siebie te słowo, naprawde zrobił na mnie wrazenie.

Na poczatku, gdy zobaczylam go rano nie pomyslalam o nim jak o obiekcie westchnien, lecz teraz zauwazylam w nim coś innego. Był spokojny, a zarazem tajemniczy, mialam ochote odkrywac go wiecej. Z Parkerem jest zawsze ciezko, nigdy nie wiem co oznaczają jego ruchy. Raz potrafi mnie pocalowac i mowic jak bardzo go krece, a potem udawac ze nic pomiedzy nami nie ma. Chociaz to prawda, nic nie ma. Nigdy nie rozmawialismy o swoich uczuciach. Konczylo sie zawsze na calowaniu noi raz zdazylo sie pojsc krok do przodu. Z Willem wszystko wydawalo sie latwiejsze, czulam ze nie mam sie czym martwic. Było to kojące dla mojego ostatnio dosc szybkiego i zwariowanego tempa zycia.

Gdy dotarliśmy już na koło i wygodnie usiadliśmy obok siebie rozpoczela sie rozmowa.

- Chodzisz ze mna do szkoly? Bo cie nie kojarze.- dosc niesmiale skierowalam pytanie chłopakowi.

- Chodze, ale od niedawna. Przeprowadziłem się dosłownie jakiś czas temu. Jednak nie wiem czy zostane tu na dłuzej.- spuscił wzrok na dol i ewidentnie posmutnial na twarzy.

- Ej spokojnie, tylko bez smutnej minki. Czemu nie wiesz czy zostaniesz tu dluzej?- spojrzałam mu w oczy na co on tylko smutnie odpowiedział- rodzice znalezli prace znow gdzies indziej i chcą sie wyprowadzić, a mnie się tu podoba.

Spojrzałam ze wspolczuciem na Willa na co on niesmiale dodal- ty mi się podobasz.

Przez chwile panowała niezreczna cisza, nie wiedzialam co mam mu odpowiedziec. Postanowił jednak ją przerwać.

-Wiem, że znamy się dopiero od rana, ale jest w tobie cos innego. Jestes miła i kochana, czuje sie przy tobie swobodnie. Chciałbym miec mozliwosc spedzenia z toba wiecej czasu.- wytłumaczył

- Ja o tobie myśle to samo. Nie możesz zamieszkac z babcią?- dopytałam z nadzieją, że własnie wpadłam na idealny pomysł.

- Babcia ma małe mieszkanko, nie chce jej przeszkadzać, lubi cisze i spokój. Ja mimo, że też jestem dosc spokojnu potrzebuje czasem wyjsc na impreze i nazwyczajniej w swiecie sie zabawic.- wzruszyl ramionami.

- Nie masz tu innej rodziny?- nadal dopytywałam jakbym przesłuchiwała go w jakiejs sprawie, wiec czulam sie z tym zle.

- Mam kuzyna. Ma własne mieszkanie, ale słaby mam z nim kontakt. Dziwnie mi nagle do niego isc czy zadzwonic z pytaniem o wspolne mieszkanie. Myslisz ze to by wypaliło?- zapytał tak jakby mial nadzieje, że z calej sily go tu zatrzymam.

- Bardzo bym chciała, żeby ci pozwolił u siebie zostać. Wiesz co? Zadzwon do niego nawet teraz!- palnęłam nim zdazylam to przemyslec.

- Myślisz, że odbierze? Może juz spi?- zrobil zrezygnowaną minę.

- Nic ci nie zaszkodzi zadzwonic.- wzruszylam ramionami.

Na te słowa Will wyciagnal telefon i zadzwonił do kuzyna. Nie chciałam podsluchiwac rozmowy, ale siedzial obok mnie, wiec bylo to po prostu nie mozliwe. Nie wiele moglam ustalic z ich rozmowy, lecz jak tylko chlopak sie rozlaczyl i powiedzial mi ze sie zgodzil odrazu wtuliłam się w niego.

- Tak się ciesze! W takim razie od dzisiaj codziennie we wtorki bedziemy chodzic na koło mlynskie wieczorem! Jako swietowanie twojego pozostania tutaj.- z wielka ekscytacją wypowiedziałam te słowa.

- Widze ze bardzo mnie polubiłas skoro tak sie cieszysz.- usmiechnal się.

- Jak mogłabym nie polubić tak przemiłej osoby!- krzykłam na co oczy mu się jeszcze bardziej zaświeciły.

Nagle nasze usta się złączyły w długi namiętny pocałunek. Will całował cudownie, było bardzo romantycznie.

- Nie wiem czy ja moge...- odparł nagle chłopak odsuwając sie odemnie.

- Czemu? Cos sie stalo?- zrobiłam zmartwioną minę.

- Nie, nie chodzi o ciebie. Ty jesteś cudowna. Po prostu ostatnio jestem w małej separacji z dziewczyną. Nie ma miedzy nami juz zadnego uczucia, ale nie chce jej zranic zerwaniem. Wiem, że by to przeżywała. Ja nie chce tego ciągnąć.- znów spuścił wzrok na dół.

Akurat wysiadlismy z koła młynskiego i skierowalismy sie do budki z watą cukrową. Wiedziałam, że musze cos odpowiedziec na jego słowa, bo czul sie strasznie skrepowany.

- Wiesz, skoro nic do niej już nie czujesz po co się męczyć?- zapytałam biorac do ust kawałek waty.

- Chce z nią zerwać, ale czekam na odpowiedni moment.- odpowiedział i poszedł usiasc na najblizsza ławke.

- Nie jestem na ciebie zła, że pocalowales mnie mając dziewczyne. W sumie to podobalo mi sie. Czuje się przy tobie naprawde dobrze.

- Tak jakbysmy znali się od dziecinstwa?- dodał smiejąc sie pod nosem.

- Tak- uśmiechnęłam się.

To tylko słowa skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz