Parker patrzył się na mnie z zdenerwowaniem w oczach. To tylko kurtka. Nie ma co robić o to scen.
- To twarzy ci w tej kurtce.- szepnął mi do ucha.
- Pachnie ładnie, tobą.- nawet nie zorientowałam się kiedy na mojej twarzy pojawiły sie rumieńce.
- Możesz cała pachnąc mną jak chcesz.- cichutko wypowiedział te słowo, ale chyba Parker je usłyszał bo mocno zacisnął pięści.
Nie odpowiedziałam mu. Nie wiedziałam jak mam sie zachowac w tej sytuacji, wiec zmieniłam temat.
- Savana i Dylan niezle sie dogadują co nie? Spojrzałam na nich, którzy ewidentnie mieli się ku sobie.
- Też tak sądze. Dylan to spokojny chłopak, ale nie umie utrzymać przy sobie laski.- zrobiłam zdezorientowaną minę.
- Dlaczego?- spytałam.
- Bo każda sie nim nudzi. Nie jest jak ja i Parker. My dużo mówimy, lubimy być w centrum uwagi, a on nie koniecznie.- wyjaśnił bardzo powoli mówiąc.
- To czemu się z nim przyjaźnice skoro totalnie się różnicie?- wbiłam mocniej wzrok w chłopaka.
- Bo Dylan to chłopak o wielkim sercu.- spojrzał się na niego i dodał- złoty chłopak.
- Savana się z nim nie znudzi, ona taka nie jest. Myśle, że swoim optymistycznym nastawieniem zarazi Dylana.- uśmiechnełam się i jeszcze raz spojrzałam na nich, którzy teraz próbowali rozstawić namiot.
- A ty? Czemu nikogo nie masz?- zapytał podnosząc brew do góry.
- Nie czuje takiej potrzeby jak narazie.- spuściłam wzrok na dół, lecz ten złapał za mój podbródek i podniósł do góry bym patrzyla mu się prosto w oczy.
- Mam nadzieję, że taka się pojawi.- nie chcąc żeby zauwazyl to jak sie rumienie odwróciłam wzrok w drugą stronę.
Zobaczyłam jak Parker próbuje rozstawić nasz namiot, ale coś mu się nie udaje.
- Halo Cassie? Słuchasz mnie?- nagle zorientowałam się, że Brandon coś do mnie mówi.
- Tak, tak.- odwróciłam ponownie wzrok na czarnowłosego i dodałam- pójdę pomóc Parkerowi.
Wstałam i skierowałam się ku przystojnemu chłopakowi, cholernie przystojemu. Czułam, że moje nogi miękną. Czemu on tak na mnie działa?
- Pomóc ci?- spytałam dość nieśmiale.
- Hm raczej wolisz rozmawiać z Brandonem.- dość oschle wypowiedział te słowa.
- Nie bądź taki.- spojrzałam mu w oczy.
- Jaki?- wzruszył ramionami.
- Obrażony jak z kimś rozmawiam. To zwykła rozmowa.- przybliżyłam sie do chłopaka nawet nie wiedząc czemu.
- Wole jak rozmawiasz ze mną.- szepnął mi do ucha i dodał - albo jak jęczysz, gdy jest ci ze mną dobrze.
- To było tylko raz.- szepnęłam.
- I będzie pare.- odparł po czym dopowiedział- możesz mi pomóc.
Zaczęliśmy razem rozkładać namiot, bardzo dobrze nam szło. Raz na jakiś czas zerkał na nas Brandon, który palił papierosa. Savana i Dylan już mieli swój namiot i najwidoczniej w nim siedzą, bo nigdzie ich nie widac. Może lepiej im nie przeszkadzac, nie wiadomo co tam robią.
Widziałam jak czarnowłosy skierował się do ich namiotu. Momentalnie krzykłam.
- Nie! Daj im nacieszyć się sobą.- chyba zrozumial moje słowa bo cofnął się i ponownie usiadl.
Spojrzałam się ponownje na Parkera, który zaczął zadawac pytania.
- Czemu tak ci zależy, żeby spędzali tyle czasu razem?- wbił we mnie wzrok.
- Wole, żeby była z nim niż z Alexem.- odparłam.
- Alexem Sandlerem? Przecież on w szkole całował się z jakąś laską, nie uczyłem jej wiec nie wiem kto to.- wzruszył ramionami.
- Madison? Przecież oni nie są razem.- zdezorientowana usiadłam.
- Nie, to był ktos inny.
- To tym bardziej wole zeby byla z Dylanem.- odwróciłam wzrok na chłopaka.
- Cass, teraz mi powiesz o co poszło z Carlą?-złapał mnie za rękę.
- Ona zaprosila do siebie Luka, a on jest totalnym dupkiem.- spuściłam wzrok na dół.
- Ah to ten, z którym całowałaś się w wodzie nago.- nagle odsunął odemnie rekę, tak jakby nie chciał mnie dotykać.
- Tak, ale żałuje.- znów chwyciłam za rękę chłopaka, lecz ten momentalnie ja odtrącił.
- Chodź, upieczemy pianke.- usiadliśmy wszyscy wokol ogniska oprocz Savany i Dylana, ewidentnie cos robili.
Wieczór minął nam dość spokojnie. Pianki były przepyszne. Rozmawialiśmy o szkole i innym zwykłych rzeczach. Widać było napięcie między chłopakami. Czy ja to spowodowałam? Pewnie tak. Mam nadzieje, że to się zmienj bo nie chce spać z dwoma obrażonymi na siebie dzieciakami.
- Ja już pójde się połozyć.- skierowałam wzrok na namiot i weszłam do niego.
Szybko wyciągłam moją pizame i załozyłam na nią ciepłą bluze, bo było bardzo zimno. Połozyłam sie i przykryłam grubym kocem. Nie mogłam zasnąć, więc leżałam tak chyba z godzine nie robiąc kompletnie niczego. Nagle do namiotu wszedł Brandon. Położył się obok mnie i przykryl.
- Nie możesz zasnąc?- powiedział naprawde cicho.
- Tak jakoś nie mogę.- z zmęczeniem popatrzyłam w górę.
- Mogę ci coś zaśpiewac.- zaproponował.
- Umiesz śpiewac? Wow, czego jeszcze się o tobie dowiem?- momentalnie przekręcilam się w stronę chłopaka.
- Myślę, że dużo. To zaśpiewać ci?- jeszcze raz zaproponował odgarniając moje włosy do tyłu.
- Jasne.- uśmiechnęłam się po czym czarnowłosy zaśpiewał bardzo romantyczną piosenke.
Naprawdę było pięknie, jego głos mnie koił, relaksował. Zaczęłam przymykać oczy, a chłopak głaskał mnie po głowie nadal śpiewając. Nim się zorientowałam wtuliłam się w tors Brandona i zasnęłam.
CZYTASZ
To tylko słowa skarbie
Teen FictionCassie przeprowadziła się do Londynu. Zaczyna wszystko od nowa, lecz romans z nauczycielem, który okazuje się jej sąsiadem z mieszkania obok nie ułatwia odnalezienia sie w nowym środowisku. Czy jednak Cassie będzie umiała nawiązać nowe przyjaźnie? M...