Zjadłam całą kanapkę i już kierowałam się do wyjścia, gdy usłyszałam za swoimi plecami głos.
- Będę po ciebie o 15.- gdy to usłyszałam momentalnie się obruciłam i zdezorientowana gapiłam mu się w oczy.
- Skąd nagle takie plany?- wbiłam jeszcze mocniej wzrok na chłopaka.
- Przypominam, że pojutrze jedziemy na biwak, a tak się składa, że ktoś narzekał na brak ubrań.- zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu a dodałam- ale już jakiś czas temu byłam na zakupach i pokupiłam parę ubrań.- wyjaśniłam mu, ten jednak nie odpuszczał.
- Ale nie kupowałaś na biwak. Widzimy się o 15 i nie ma, że nie.- z braku siły odwróciłam się ponownie ku wyjściu i poszłam do swojego mieszkania ubrać wygodne rzeczy na siebie.
Siedziałam już godzinę w moim mieszkaniu, gdy nagle zadzwonił mój telefon. To Liam. Z niechęcią odebrałam.
- Naprawdę nie chce z tobą rozmawiać.- z wielką irytacją wypowiedziałam te słowa.
- Ale ja mu nie płaciłem! On zmyśla!- próbował się tłumaczyć, lecz na próżno.
- Wszystko wiem, nie musisz już kłamać. Jesteś okropny.- mój ton głosi nagle sie obniżył a ja położyłam się na mojej wygodnej kanapie.
- No dobra, kazałem mu się do ciebie zbliżyć, ale przysięgam, że mu nie płaciłem!- krzyknął przez telefon na co momentalnie podniosłam głowę z kanapy.
- Skoro nie ty to kto mu płacił?- miałam nadzieję, że uzyskam jaką kolwiek odpowiedz.
- Myślę, że to zmyślił. Pewnie sie zdenerwowal i tak powiedzial specjalnie.- chwilę odetchnął i dodał- przepraszam cie, wybacz mi.
- Liam, nie chce się z tobą kłócić, ale chce narazie przestrzeni. Myślę, że powinniśmy narazie urwać ze sobą kontakt.
- No dobrze jak wolisz.- było słychać jego smutek w głosie, ale bez zawahania rozłączyłam się i spojrzałam na godzinę.
Już 15, więc wychodze z mieszkania. Czekam na korytarzu na Parkera. Wyszedł ubrany w bardzo luźne rzeczy. W takim wydaniu mi się naprawdę podoba. Usiadliśmy w jego aucie i puściłam piosenke w radiu.
- Ej no nie wyłączaj mi!- krzykłam gdy jego reka znalazła się na przycisku.
- Ta piosenla była okropna.- mruknął pod nosem.
- W takim razie będziemy siedzieć w ciszy.- zdenerwowana odwróciłam głowe ku drugiej stronie.
- Ale możesz mi coś zaśpiewać.- powiedział to tak cicho, ale usłyszałam.
- Nie umiem śpiewać pozatem ty być też musiał. Samemu to tak głupio.- odparłam.
- Nigdy nie zmusisz mnie do śpiewania.- spojrzał na kierownice.
- Więc ty mnie też nie.- zadowolona z swojej odpowiedzi spojrzałam przed siebie.
- Już zmusiłem, rano, gdy dochodziłaś.- zaśmiał się pod nosem i zrobił ten swój usmieszek.
- Ja bym tego do śpiewania nie zaliczyła!- podirytowana krzykłam na co on się tylko uśmiechnął i zaparkował pod galerią.
- Dzisiaj ja ci wybiorę ubrania.- nagle, gdy to powiedział momentalnie stanęłam przed drzwiami wejściowymi.
- Nie! Ty mi wybierzesz pewnie jakieś wyciętę i seksowne ubrania! Ja chce coś wygodnego na biwak.- nadal zirytowana patrzyłam mu się prosto w oczy.
- Zobaczysz co ci wybiorę.- cicho powiedział i wszedł do pierwszego sklepu z ubraniami.
Przeglądał naprawdę dużą ilość wieszaków, a w ręce trzymał już stertę ubrań. Też patrzyłam na ubrania, ale żadne mnie nie urzekły.
- Parker co ty tam trzymiesz? Na pewno bedę wygladać w tym źle.- zaczęłam mu marudzić na co on tylko- Przymierz.
Weszłam do pierwszej wolnej przymierzalni i zaczęłam pokolei przymierzać jego bluzki, które mi wybrał. Były obcisłe, ale na szczęście bez wycięć i wielkich dekoltów. Nagle zasłona przesunęła się na bok, a chłopak stał już obok mnie w przymierzalni.
- Wiedziałem, że bedą leżeć na tobie idealnie.- szepnął mi do ucha na co ja- wiedziałam, że ci stanie na mój widok.- skierowałam wzrok na krocze Parkera i uśmiechłam się zadziornie.
Jednak ten niczym nie zawstydzony przybliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Chcesz powtórkę z rana?- mówiąc to nie oderwał odemnie wzroku.
- Nie lubie powtórek- znów się uśmiechnęłam i nim się zorientowałam złapałam chłopaka za krocze.
- A jednak sie bawisz.- złapał mnie za plecy i przybliżył.
- Chwilowo.- szepnęłam mu do ucha.
- Nie jestem chwilówką.- nadal patrzył się tymi pięknymi brązowymi oczami na mnie.
- Wtedy, gdy zobaczyłeś mnie w sklepie w sukience też ci stanął?- zaśmiałam się pod nosem.
- A co, nie zdążyłaś zauwazyć, tak zaślepił cię mój wzrok?- gładził mnie po włosach swoją delikatną dłonią.
- Dziwiło mnie, że chodzisz po damskich sklepach.- szybko wpadło mi na to na myśl.
- Mam ci się spowiadać z każdej mojej erekcji?- zaciśnął dłonią mój pośladek i dodał- ty mnie możesz informować, kiedy robi ci się mokro, chyba że mam sprawdzić.
- To nie jebane okienko informacyjne, że mam ci o wszystkim mówić. O sprawdzeniu możesz pomarzyć, strefa nie dla ciebie.- znów szepnęłam mu do ucha.
- Ah tak? To rano chyba strefa była otwarta.- uśmiechnął się i wyszedł z przymierzalni dodając- chodź do kasy, kupie ci to wszystko.
Nie chciałam, żeby wydawał na mnie swoją kasę, ale wiedziałam, że i tak się uprze. Wyszłam z przymierzalni i skierowałam się do kasy. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam tam znajomą twarz. W sumie jedyną twarz którą kojarzyłam wczoraj przed totalnym odpłynięciem.
CZYTASZ
To tylko słowa skarbie
Novela JuvenilCassie przeprowadziła się do Londynu. Zaczyna wszystko od nowa, lecz romans z nauczycielem, który okazuje się jej sąsiadem z mieszkania obok nie ułatwia odnalezienia sie w nowym środowisku. Czy jednak Cassie będzie umiała nawiązać nowe przyjaźnie? M...