{3}

2.5K 57 54
                                    

Był dziś 2 lipca godzina 9:30, przebudziłam się lekko myśląc nadal co się wczoraj stało, czemu ten wstrętny Gavira mnie złapał za talię? I czemu miałam taką reakcje na to, jestem zjebana, mogłam odrazu mu przyjebać wtedy niż dziś rozmyślać czemu to się stało.

-Mia wstawaj. -powiedział do mnie Xavi po cichu z myślą że jeszcze śpie.

-Wstałam tato. -ciemnowłosy się tylko uśmiechną pod nosem i pokazał mi pewien gest który dał mi do zrozumienia że przygotował śniadanie.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki która była nie daleko moich drzwi.
Rozczesałam moje nie długie brązowe włosy i spiełam je spinką, umyłam twarz i popsikałam się moją ulubioną mgiełką od Victorii Secrets.
Gdy wróciłam z łazienki chcąc pójść do pokoju zarzucić na siebie jakieś luźne ubrania, jednak nie zrobiłam tego ponieważ wołał mnie już tata.

Weszłam na schody w mojej piżamie która składała się z satynowych krótnich spodenek i topu na ramiączkach w kolorze różowym z czarną koronką. 
Gdy zeszłam na dół spodziewałam się na śniadaniu tylko mojego ojca, jednak moje oczy ujrzały drugiego mężczyzne, przepraszam chłopaka który siedział przy stole jedząc jajecznice z awokado.
Gavi zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, inaczej mówiąc rozebrał mnie w myślach, bardzo mnie to skrępowało.

-Mia jedz szybko i idź się ubieraj bo jedziemy na trening. -powiedział do mnie tata na co uśmiechnełam się do niego. Jestem pewna że bierze mnie na ten trening tylko dlatego że gdy byłam mała uwielbiałam piłkę nożną! Do tej pory umiem wiele trików, ale odkąd przeprowadziłam się z matką do Niemiec nie trzenowałam często piłki i myślę że dużo mi się zapomniało.

Usiadłam przy stole na przeciwko bruneta z jajecznicą którą mi zrobił tata,
szczerze mówiąc ta jajecznica była pyszna. Gdy zjadłam podziękowałam tacie za jedzenie i pobiegłam szybko na górę aby się lekko ogarnąć.
Siadłam przy mojej toaletce i zaczęłam się malować, pomalowałam rzęsy moim ulubionym tuszem z essence, i nałożyłam rozświetlacz na twarz, rozświetlacz to zdecydowanie mój ulubiony kosmetyk.
Ubrałam na siebie krótkie kolarki w kolorze butelkowej zieleni i koszulkę oversize w tym samym kolorze, pomimo że dochodziła godzina 10 to w Hiszpanii było już dużo stopni na plusie, co w sumie nie przeszkadzało mi, uwielbiałam słońce i ciepłe kraje.

Wzięłam w ręke szybko moją torebkę, do której spakowałam bidon z wodą, mgiełkę, błyszczyk i w razie czego moje korki do gry w piłke nożną.
Po chwili zeszłam na dół widząc oczywiście Gaviego i mojego tatę, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta.

-Mia chcesz siąść z przodu czy z tyłu? -spytał się mnie tata.

-Z tyłu. -powiedziałam do niego, wolałam z tyłu usiąść dlatego że tam były przyciemniane szyby z których nie zobaczą mnie fani stojący przed wjazdem na stadion treningowy, wolałam uniknąć wzroku tych ludzi na sobie.

Całą podróż na stadion który był wyjątkowo blisko była cisza w aucie. Najbardziej frustrowała mnie jedna rzecz, to co wydarzyło się wczoraj z Gavirą, przez całą drogę o tym myślałam czemu on to zrobił i dlaczego od tamtego momentu nie odzywa się do mnie słowem. Była to jak dla mnie dziwna sytuacja.

Gdy dojechaliśmy na wjazd przeraziły mnie wręcz tłumy ludzi robiących zdjęcia mojemu tacie i Gaviemu wjeżdżających do areny, serio jak im to nie przeszkadza, wiadomo są już przyzwyczajeni ale ja bym na ich miejscu pierdolca dostała.

Po zaparkowaniu auta Gavi szybko bez słowa wyszedł kierując się zapewne do szatni, natomiast mój tata wskazał mi miejsce w które mam się udać, była to oczywiście murawa stadionu treningowego.

Say I'm yours... | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz