{5}

2.6K 63 33
                                        

Obudziłam się o godzinie 10:30 z mocnym bólem brzucha, pobiegłam szybko do toalety i zwymitowałam chyba wszystko co wczoraj zdążyłam zjeść.
Odrazu po akcji która zadziała się w
łazience udałam się do kuchni napić się wody.

Schodząc do kuchni zaczął odzywać się mój kac z wczorajszej imprezy Ferrana,
a obiecałam sobie że nie będę już wiecej pić, oczywiście były to tylko puste nic nie znaczące słowa jak zawsze.
Odziwo pamiętałam wszystko co się działo wczorajszej nocy, chyba wszystko, przynajmniej tak mi się wydawało.

Zeszłam nie ogarnięta do kuchni widząc mojego ojca pijącego kawę w salonie na kanapie, w duszy modliłam się aby nie odezwał się do mnie jak narazie słowem, nie miałam najmniejszej ochoty na wymianę z nim zdań po wczorajszej akcji wchodzenia do domu z pijanym Gavim którą pewnie słyszał śpiąc pare pokoji dalej.

-Jak się czujesz Mia? -spytał po czym spojrzałam na niego z zdziwieniem trzymając szklankę wody z cytryną, zdziwiło mnie że zauważył to jak pojawiłam się w kuchni, robiłam wszystko jak najciszej żeby nie ogarnął że tu byłam ale nie udało się. Niestety.

-Bywało gorzej. -odezwałam się opierając się ręką o blat kuchenny biorąc łyk wody, widziałam spojrzenie mojego ojca na mój wygląd po wczorajszym dniu ale w dupie to miałam.

-Poradziłaś sobie wczoraj dobrze z ogarnięciem Pablo? -spytał śmiejąc się pod nosem podchodząc do zmywarki do której włożył pusty kubek po kawie, japierdziele czemu akurat o to się spytał, nie mógł innego pytania zadać?

-Jakoś dałam radę. -powiedziałam nie zmieniając pozycji.

-Następnym razem jak się tak upijecie,
to zadzwoń do mnie i nie jeździjcie po pijanemu w środku nocy po mieście. -zapowiedział po czym odszedł najwyraźniej w stronę swojego biura, fakt to że jechałam nie trzeźwa samochodem nie było zbyt odpowiedzialną i mądrą rzeczą, ale nie miałam godności zadzwonić do ojca żeby odebrał mnie i Gaviego który był najebany w trzy dupy,
zbyt dziwnie by było.

Poszłam na górę oraz włączyłam swoją ulubioną playliste zaczynając sprzątać w moim pokoju syf którego od początku mojego przyjazdu nie ruszałam, twierdziłam że nie było jeszcze to potrzebne, jednak było to bardziej potrzebne niż myślałam.

Sprzątając przy mojej playliście na spotify usłyszałam lekkie kroki za drzwiami zmierzające najwyraźniej pod mój pokój, mogłam się domyśleć że idzie
to mój tata więc zciszyłam muzykę i usiadłam na chwilę na łóżku, ku mojemu zdziwieniu po uchyleniu moich drzwii przez jakiegoś osobnika mieszkającego ze mną, ukazał się Pablo, szczerze mówiąc niewiem co go tu sprowadzało, miałam nadzieje że przez kaca pomylił pokoje i wszedł do nie odpowiedniego.

-Hej Mia. -usłyszałam zachrypnięty znajomy głos zza mojej głowy, czy on właśnie użył mojego imienia? Rzadko spotykane zjawisko.

-Cześć, jeśli chcesz coś konkretnego to wchódź. -powiedziałam po czym chłopak wszedł do mojego pokoju siadając na łóżku obok mnie.

-Więc, pamiętasz co mi wczoraj obiecałaś? -zapytał przecierając dłońmi oczy, spojrzałam się na niego z dziwną miną ponieważ nie pamiętałam co mu obiecałam, czy co kolwiek wogóle mu obiecałam.

-Ja ci coś obiecałam? Nie pamiętam. -wypowiedziałam na co brunet powaił się na moje łóżko z uśmiechem na twarzy.

-Obiecałaś że będziesz robić co zechce. -momentalnie odcieło mi mowe, oddech, wszystko, odrazu gdy to powiedział przypomniała mi się cała sytuacja ze wczoraj. Japierdole co ty Hernández odjebałaś do cholery.

-I co w związku z tym? -powiedziałam niepewnie przełykając śline, teraz mam tylko nadzieje że ten idiota nic głupiego nie wymyśli.

-Robisz dziś cały dzień wszystko co chce piękna. -gdy to powiedział wyszedł momentalnie z mojego pokoju posyłając mi flirciarski uśmieszek, obawiam się co ten człowiek wymyśli.

Say I'm yours... | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz