{11}

1.8K 64 20
                                    

Dziękuję za tyle głosów i wyświetleń, ilove<3

Jest dziś trzydziesty lipca godzina
13:40, czyli idealny moment
na rozplanowanie przed ostatniego
dnia z przyjaciółką która przebywała
w Barcelonie, przez cały ten pobyt
Lindy z Judem naprawdę polubiłam
anglika i również oni polubli się z moim
towarzystwem.

Przeciągając się na kanapie przed telewizorem czułam tylko unoszący
się zapach makaronu z pesto który
przygotowywała Nuria która
została u nas na trzy dni, pomimo
że nie znałam się za dobrze z kobietą
to dobrze mi było z faktem że nie jestem
jedyną osobą płci żeńskiej w tym domu
chociaż na chwilę.

Co do Gaviry, nic pomiędzy nami
się nie zmieniło, nadal nie nawidzę
go tak jak wcześniej.

-Mia jedzenie. -zawołała brunetka
układając posiłek na talerzu.

Szybko zerwałam się z kanapy
i poszłam do stołu na którym był
już przygotowany obiad dla każdego,
jak ja uwielbiam jej opiekuńczość.

-Dziękuję. -odparłam uśmiechając
się do niej.

Jedząc swoją porcję makaronu
prawie odrazu dosiadł się do mnie
zmachany Gavi który rzucił się na to
jedzenie jak jakiś okropnie głodny
tygrys na mięso.

-Co ty robisz? -zaśmiałam się patrząc
kątem oka na jego opadające włosy
na czoło z potu, nawet w tej odsłonie nie wyglądał najgorzej.

-Jeszcze pytasz. -parschnął biorąc kolejnego gryza z widelca owiniętego
makaronem spagehtti. -Szykujemy
coś z Pedrim, Judem, Ferranem, Ansu
i Balde, tyle mogę ci zdradzić. -dodał.

-Sira i Linda wiedzą? -spytałam
zdziwiona faktem że oni sami coś knują.

-Nie. -rzucił szybko. -O to chodzi żebyście nie wiedziały. -powiedział po czym wstał
odkładając pusty już talerz.
-Dziękuję Nuria! -krzyknął a chwilę
potem ponownie zgubił mi się z pola widzenia.

Jedząc dalej samotnie makaron
myślałam nad tym ci wymyśliła męska
strona naszej grupki, jedyne co mi przychodziło do głowy to jakaś impreza
na ostateczne pożegnanie Lindy
i Jude. Nie zdziwiłabym się jakby tak było, chłopaki nawiązali jakąś podejrzanie bilską więź z Bellinghamem
tak samo jak z Lindą, lecz jeśli chodzi
o Lindę to nieco lepszą relację miała
z Sirą i ze mną, w sumie nie dziwne.

Nie spełna pięć minut po jedzeniu
samej przepysznego makaronu dołączyli
się do mnie moi zakochańce, Xavi
i Nuria, widząc uśmiechniętego ojca
od momentu gdy zaczął mieć bliższą
relację z hiszpanką bardzo mnie cieszyło i wzruszało że w końcu po latach znalazł
tą właściwą kobietę a nie jakąś psychopatkę bez ambicji jak moja matka.

-I jak, smakuje ci? -zapytała brunetka
siadając na przeciwko ze mną.

-Jeszcze jak. -odpowiedziałam
z uśmiechem na dosłownie całą twarz, jak ja uwielbiam ją.

-Ciesze się że znalazłyście wspólny język do rozmów. -dodał ciemnowłosy wcinając swoją porcję z talerza.

-Jak mogłabym się nie dogadać z jedyną osobą płci żeńskiej w tym domu nie licząc mnie. -zaśmiałam się wraz z Nurią
widząc jak mój tata robi dziwną minę.

Po zjedzeniu ponad połowy zawartości
jedzenia czułam jak mój żołądek jest już
w pełni najedzony, powoli odstałam
od stołu podsuwając delikatnie krzesło
po czym położyłam talerz w zlewie
i udałam się prosto na górę mając
w planach zadzwonienie do dziewczyn.

Mając przywilej posiadania pokoju
obok drzwi Gaviry co nie co mogłam
podsłuchać z hucznych rozmów
z chłopakami lecz jak na złość ściany
w tym domu były cholernie grube
i nawet gdybym przystawiła ucho
do ściany dzielącą moją przestrzeń
prywatną od jego to nic bym nie usłyszała oprócz lekkich szmerów
nie zrozumiałych.

Say I'm yours... | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz