rozdział 1

21 2 0
                                    

Na zewnątrz było ciemno i dość chłodno. Na zegarze wybijała właśnie jedenasta trzydzieści w nocy, ale to nie zmusiło Naomi do wrócenia do domu. Dziewczyna, która aktualnie była sama, rozejrzała się z góry na ulice przed sobą. Kilkoro ludzi kręciło się wokoło, większość znajdowała się w domach, niektórzy już spali. A ona po prostu tam stała - na jednym z wyższych budynków, kompletnie niezauważona, delektująca się delikatnym wietrzykiem, który muskał jej włosy i twarz.

Już po chwili Naomi zebrała wszystkie swoje rzeczy, a tak naprawdę miała ze sobą jedynie butelkę wody i nóż w pogotowiu, po czym ruszyła w tylko sobie znaną stronę. Doskonale wiedziała, że nikt nie wiedział o jej wyjściu, że się do niej dobijali, że dzwonili. I zdecydowanie będą ją pytać, gdzie była. Ale ona nie zamierzała się im z niczego spowiadać. Była dorosła i mogła robić, co tylko chciała.

W siedzibie znalazła się kilka minut po północy. Było cicho, zdecydowanie za cicho. Światła w salonie były zgaszone, te na korytarzu wciąż jednak świeciły. Z pokoi nie dochodził żaden dźwięk... Cisza.

Dziewczyna westchnęła cicho, po czym skierowała się prosto do swojego pokoju. Nie miała siły, by się wykąpać, więc najzwyczajniej w świecie przebrała się i położyła do łóżka, a już chwilę później odpłynęła do Krainy Snów.

~*~

Rano Naomi nie czuła się najlepiej, ale zwlokła się z łóżka i poszła się umyć. Zimny prysznic zdecydowanie ją rozbudził, więc dziewczyna od razu skierowała się do stołówki, by w spokoju zjeść śniadanie. Większość osób było już po posiłku, inni pomału kończyli.

- Naomi Beckett.

- Tak mnie nazwano prawie dziewiętnaście lat temu. - mruknęła od niechcenia, nawet nie unosząc wzroku na chłopaka przed sobą, który właśnie przed nią siadał. Po prostu dłubała w swojej jajecznicy widelcem.

Chłopak spojrzał na nią, od razu stwierdzając, że coś było nie tak. Naomi, czując jego uważny wzrok, uniosła głowę i zerknęła na niego, wzdychając głośno. Nie lubiła, gdy ktoś tak na nią patrzył, szczególnie on, bo wiedziała, że nie odpuści.

- Nie patrz tak na mnie. Nic nie zrobiłam przecież. - powiedziała w końcu, wyrzucając ręce w górę. Nie kłamała, bo tak naprawdę nie zrobiła nic szczególnego. Najzwyczajniej w świecie musiała "zniknąć", odpocząć i przemyśleć kilka spraw.

- Gdzie byłaś? Szukaliśmy cię. - odezwał się, nie zwracając zbytnio uwagi na jej słowa. Nie trudno było zaprzeczyć, że się o nią troszczył. Chciał jej dobra, nawet kosztem swojego.

- Byłam się przejść. Musiałam coś sprawdzić. - odparła cicho, zakładając kosmyk włosów za ucho. Nie chciała o tym rozmawiać, to była jej sprawa i nikt nie miał wiedzieć, co tak naprawdę siedziało jej w głowie. A wtedy to właśnie Louis zaprzątał jej myśli, po raz kolejny od pół roku.

- Gdzie? - dopytywał dalej chłopak, chcąc po prostu wiedzieć. Zdawał sobie sprawę, że Naomi była dorosła, ale to nie zmieniało faktu, że się o nią bał, nawet jeśli oboje wiedzieli, co robili na co dzień.

- Możesz przestać, Matt? Nic nie zrobiłam, więc daj mi spokój.

- Jeszcze o tym porozmawiamy. - westchnął, zamierzając odpuścić na jakiś czas. Widział jej złość, jej bezradność i, choć chciał wiedzieć, gdzie była, zamierzał zostawić ją z własnymi myślami na jakiś czas samą. - Żegnaj, siostrzyczko. - dodał na pożegnanie, podchodząc do niej bliżej i całując w głowę.

Naomi przetarła twarz rękoma, nie wiedząc, co się z nią działo. Nie chciała tak naskakiwać na brata, ale to jakoś było od niej silniejsze i nie kontrolowała tego.

Zawsze miej plan ucieczki 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz