rozdział 17

19 2 0
                                    

- Dzięki, że zgodziłeś się ze mną spotkać. - odezwała się Naomi kilka dni później, spotykając się z Erickiem na mieście. Mężczyzna nie przywitał się z nią nawet, bo pierwsze, co rzuciło się w jego oczy, to ślady po pobiciu na jej twarzy.

- Co ci się stało? Wszystko w porządku? - spytał z troską, przyglądając się jej. Naomi westchnęła, patrząc w jakiś punkt przed sobą.

- Twój cholerny braciszek pobił mnie za to, że spuściłam jego narkotyki. - powiedziała zgodnie z prawdą, natychmiast tracąc swój dobry humor. Samo wspomnienie Zacka wywoływało w niej ogromną nienawiść i wściekłość. - Jak tak teraz na to patrzę, to zaczynam wątpić, żeby wyciągnięcie go z tego więzienia było takim dobrym pomysłem.

Erick nie odpowiedział, po prostu nie wiedząc, co mógłby jej powiedzieć. Od początku miał wątpliwości, nie wierzył, że jego brat się zmienił. Jak widać, miał rację, ale wtedy już nic nie mógł zrobić w tamtej sprawie, bo niestety Zack był na wolności i nikt nie wiedział, gdzie dokładnie się znajdował, bo zniknął zaraz po pobiciu Naomi.

- Nie miałam ci tego mówić, bo wiem, że niezbyt cię to obchodzi, ale muszę w końcu się komuś wygadać. I chyba jesteś jedyną osobą, która jest w stanie spojrzeć na to z innej strony. - odezwała się dziewczyna ponownie, chcąc się wtedy komuś wygadać. Pamiętała rozmowę z mężczyzną, że nie chciał niczego wiedzieć o rodzinie, ale wtedy był jedyną osobą, która mogła jej wysłuchać.

- W takim razie mów. - zachęcił, bo zdawał sobie sprawę, co chciała mu powiedzieć. I nie miał jej tego za złe.

- Dobrze wiesz, za co go złapali, temu nie da się zaprzeczyć. Twoi rodzice powinni go już dawno wysłać na jakiś odwyk, a on się panoszy po całej siedzibie i myśli, że jest niewiadomo kim. - zaczęła, a on dostrzegł, że zacisnęła dłonie w pięści. Nie odezwał się jednak, dając jej mówić dalej. - Wciąż mam mu cholernie za złe, że zepsuł moje zaręczyny. Zjawił się i zaczął rzucać tymi swoimi tekstami... Ugh, nawet nie wiesz, jak wielką ochotę mam mu strzelić kulką w łeb. Popamiętałby mnie raz na zawsze. - warknęła, na co uśmiechnął się pod nosem. Musiał przyznać, wyglądała dość uroczo, gdy się złościła. Ale z drugiej strony była tak cholernie poważna.

- W sumie nigdy tego nie mówiłem, próbowałem usunąć to z mojej pamięci, ale jakoś nie potrafię. Wciąż pamiętam, jak dopiero zaczynał brać. Na początku znikały małe przedmioty, jakaś biżuteria, kilka pieniędzy. - przypomniał Erick, po raz pierwszy tak naprawdę zamierzając komuś opowiedzieć swoją historię. Czuł, że mógł jej zaufać i powiedzieć to wszystko, co siedziało mu na sercu. - Z miesiąca na miesiąc było tylko gorzej. Do dziś mam mu za złe, że ukradł mój laptop i sprzedał go, jak gdyby nigdy nic. Odzyskałem go, ale musiałem wydać wszystkie swoje oszczędności, a zbierałem na jakiś niedrogi samochód.

Tym razem to Naomi się nie odezwała, sama nie wiedząc, jak to skomentować. Zaczynała rozumieć, że Erick przez połowę swojego życia żył z Zackiem, że znosił to wszystko, co robił. I naprawdę mu współczuła, a także zaczynała rozumieć, dlaczego uciekł z domu.

- Mój brat to drań, jakich wiele na tym świecie.

- Tego to akurat nie musisz mi mówić. - westchnęła, spuszczając wzrok. Nieświadomie złapała się za żebra, które były jedynie poobijane. - Pobił mnie ostatnio do nieprzytomności, a później znalazł mnie Leo. To cud, że nic mi nie złamał, choć wciąż czuję ból za każdym razem, czy muszę ściągnąć bluzkę bądź po prostu coś wyciągnąć. Żebra mnie bolą przy każdym oddechu.

- Ktoś cię opatrzył? Byłaś z tym u jakiegoś lekarza? - zagadnął, martwiąc się o nią. Choć tak naprawdę była dla niego zupełnie obcą osobą, czuł z nią jakąś więź. Była dla niego, jak młodsza siostra, której nigdy nie miał.

- Martwisz się. - powiedziała cicho Naomi, uśmiechając się do niego delikatnie. Erick natychmiast zaczął drapać się po karku, nie spodziewając się, że tak to odebrała. Fakt, martwił się, nie mógł zaprzeczyć. - Jasne, że byłam. W siedzibie jest skrzydło szpitalne, chodzę tam co jakiś czas na badania. Można powiedzieć, że zaprzyjaźniłam się z moim lekarzem prowadzącym.

Przez chwilę szli w ciszy, przyswajając do siebie wszystkie wypowiedziane słowa. W tamtym momencie oboje zdawali sobie sprawę, że nie było odwrotu, że ta druga widziała bardzo podobnie wszystkie sytuacje z Zackiem. Zaczynali rozumieć, że tak naprawdę niewiele się od siebie różnili.

- Właściwie... Zastanawiałam się w ostatnim czasie... Penelope wie o twojej przeszłości? O twojej rodzinie? O tym wszystkim?

Mężczyzna nie odpowiedział. Zignorował jej pytanie, na które tak bardzo chciała znać odpowiedź. Od dawna zastanawiała się, czy ukochana Ericka o wszystkim wiedziała i co skłoniło ją do bycia z mężczyzną, skoro miał taką przeszłość.

- Erick? - odezwała się Naomi, gdy nie odpowiadał jej przez dłuższy czas. Spojrzała na niego zmartwiona i od razu zrozumiała wszystko.

- Nie powiedziałem jej.

- Dlaczego? - dopytywała, zamierzając uzyskać od niego odpowiedź. Chciała, by to powiedział, by wyznał prawdę, bo wiedziała, że męczyło go to od środka.

- Bo nie powinna o tym nigdy wiedzieć, rozumiesz? - odparł, przenosząc swój wzrok na nią. Naomi patrzyła w jego kierunku, co chwilę zerkając na drogę, by na nic nie wpaść. Mimo wszystko słuchała go uważnie. - Penny jest zbyt wrażliwa na takie rzeczy, nie zrobiłbym tego. Z resztą, znienawidziłaby mnie pewnie za to, a tego nie chcę. - dodał w ramach wyjaśnienia, ale jej nie trzeba było tego tłumaczyć, bo doskonale wiedziała. Sama była kiedyś w podobnej sytuacji.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że się boisz i że ona nie zna prawdziwego ciebie? - spytała, marszcząc brwi. Erick westchnął. - Znaczy, rozumiem cię z jednej strony, ale patrząc na to z jej perspektywy, chyba chciałabym wiedzieć. Jeśli nie zostałaby z tobą, oznaczałoby to, że nie jest ciebie warta.

Erick znów nie odpowiedział, ale Naomi pomału zaczynała się do tego przyzwyczajać.

- Zmieńmy może temat, co? - odezwał się po raz enty, nie chcąc już dłużej ciągnąć tamtego niewygodnego tematu. - Jak się właściwie czujesz? Pokaż ten pierścionek. - powiedział i, nie czekając, aż sama mu go pokaże, złapał jej dłoń i spojrzał na pierścionek. Pokiwał głową z uznaniem, po czym puścił jej dłoń. - Już czuję się zaproszony na twój ślub.

- Taak, nie może cię zabraknąć. - zaśmiała się Naomi, czując z nim ogromną więź. Bo jak można nie było go lubić?

Zawsze miej plan ucieczki 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz