Prolog

3.6K 60 18
                                    

Julia

Włochy to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych państw Europy. Niestety, wciąż pozostaje jednym z najniebezpieczniejszych, głównie przez naszą, znaną na całym świecie mafię, która stale daje o sobie znać.

Zdecydowanie to jedna z najgorszych rzeczy, z jakich znany jest nasz kraj. Ale chwila, właściwie dlaczego!? Ponieważ to nie tylko przystojni, umięśnieni faceci, przy których boku chciałaby być każda kobieta. To również śmierć, do której każdego dnia należy mówić głośno Buon giorno! i równocześnie stale pojawiające się problemy i rozterki. Przystając w jej szeregi, należy zapomnieć o litości. Tu liczy się tylko lojalność i to ile jesteś w stanie poświęcić w jej imię.

Jeśli postępujesz niezgodnie z rozkazami capo, może spotkać cię ten sam los, co nieszczęśników, którzy nadużyli dobroci rodziny. Mafia jest przecież jak rodzina, nieprawdaż?

Przylega do człowieka, staje się częścią jego życia, a jedynym sposobem, dzięki któremu możesz opuścić jej progi, jest śmierć.

Skąd to wszystko wiem? Bo przez moje głupie korzenie sama jestem jej częścią. Przez durne zrządzenie losu, jestem najstarszą siostrą Fabio Di Buono, capo tej komórki mafii.

Uwierzcie mi, że zwykli śmiertelnicy nawet nie mogą wyobrazić sobie tego, co na co dzień ma miejsce w naszych szeregach.

***

Obudził mnie dźwięk budzika. Mruknęłam niezadowolona, szukając ręką urządzenia, aby je wyłączyć. Gdy już znalazłam telefon, pozbyłam się uciążliwego dźwięku. Zerknęłam na wyświetlacz smartphona i jęknęłam żałośnie. Zegarek wskazywał szóstą dwadzieścia.

Idealna pora na pobudkę...

A trzeba było przystać na propozycję Fabio, dołączyć do jednej z najbardziej wpływowych włoskich mafii i spokojnie kontrolować wszystko z domu, tak jak robią inne kobiety. Ale czy ja jednak byłam jak one? Nie lubiłam dawać się podporządkować, dlatego wbrew zaleceniom babci podążałam za marzeniami - zostałam lekarzem, z czego tata był okropnie dumny. Prócz tego gubiła mnie ogromna potrzeba ciągłego kształcenia i przebywania wśród ludzi... Nade wszystko kochałam jednak pracować. Byłam okropnym pracoholikiem, który gdyby nie potrzeba jedzenia i snu, mógłby pracować cały czas. Czy miałabym jednak do tego warunki, gdybym zamknęła się w klatce i siedziała potulnie, czekając najpierw na brata, który wróci z misji, a w przyszłości być może na męża?

Ptak, który nie może latać, umiera, a moja babcia wyjątkowo przywiązana do tradycji nie pozwoliłaby mi na żaden krok, bez któregoś osobnika płci męskiej.

Brat długo namawiał mnie, abym została z nimi i dołączyła oficjalnie do jego szeregów. Miałam na niego ogromny wpływ, a prócz tego zawsze czuł się pewniej, gdy miał mnie przy sobie. Podobnie zresztą było i w moim przypadku.

Byliśmy jak papużki nierozłączki, ale niestety wydarzenie, które sprawiło, że Fabio stał się głównym capo, wszystko zmieniło i to na bardzo długi czas. Śmierć ojca, była dla nas ciosem poniżej pasa. Nie mieliśmy matki, bo umarła zaraz po porodzie naszej młodszej siostry - Claudii, więc tata był naszym jednym rodzicem. Od samego początku kształcił nas tak, abyśmy mogli sobie jak najlepiej poradzić w życiu. Zgodził się na moje studia, bo wiedział, co czułam, kiedy zostawiliśmy pod opieką którejś z mafijnych kobiet.

Patrzyłam na nie i widziałam w nich najgorszą wersję siebie - pazerną, pozbawioną wolności, zakochaną w bezgranicznym luksusie, a nie mężczyźnie, z którym wiodłam życie.

Oczywiście zdarzały się wyjątki od tej reguły. Przykładem była mama, która gdy było trzeba, postawiła cały oddział na nogi, aby tacie nic się nie stało. Mimo że byli małżeństwem z przymusu, bo w powietrzu wisiała wojna między rodzinami, pokochali się i tworzyli naprawdę zgraną parę.

Kiedyś liczyłam na to, że i mi uda się poznać kogoś, kto mimo trudnych początków sprawi, że poczuje się ważna i będziemy razem, wieść długie życie. Marzyłam o związku, w którym nie będę tylko przedmiotem, który gdy mąż wraca do domu, ma już czekać wypachniony, z kolacją, winem i kompletem koronkowej bielizny na sobie, aby pomóc mężczyźnie zaspokoić swoje erotyczne pragnienia. Chciałam związku, w którym stanowilibyśmy zespół i oboje moglibyśmy pracować na pełny etat.

Czy jednak moje marzenia mogły kiedykolwiek okazać się prawdziwe?

Powoli zwlekłam się z łóżka, a promienie słońca z dużego okna wieżowca delikatnie oświetliły moją twarz. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość.

Fabio: 

Daj znać, o której po ciebie przyjechać.

Uśmiechnęłam się mimowolnie i szybko wystukałam mu odpowiedź.

Samolot mam o 9.20 czasu amerykańskiego braciszku, lot ma trwać osiem godzin, więc myślę, że w słonecznej Italii zawitam około północy na wasz czas.

Przeciągnęłam się leniwie i ruszyłam do szafy, aby wyjąć z niej swoją kreację na pożegnanie Nowego Yorku. To zaskakujące jak szybko minęły mi tu te dwa lata...

Wyciągnęłam z szafy czarny komplet, składający się ze spodni i marynarki i białą bluzkę na ramiączkach. Kochałam się elegancko ubierać, ale tym razem nie robiłam tego dla siebie, ale dla babci, która znając życie, od razu powiedziałaby, co sądzi, o moich czarnych dresach i zbyt dużej męskiej koszulce. Gdy już się przebrałam, mój telefon znowu zawibrował.

Fabio: 

Jak zwykle się przez ciebie nie wyśpię żabo... Będę czekać. Wracaj do nas szybko i bezpiecznie.

Nie ma się co dziwić, że tak szybko odpisuje. U nich jest przecież dwunasta!

Westchnęłam ciężko i omiotłam pomieszczenie ciężkim wzrokiem. Jeśli dobrze pójdzie, wrócę tu dopiero za dwa miesiące...

Uśmiechnęłam się smutno, wzięłam walizkę i ruszyłam ku drzwiom wyjściowym.

Żegnaj Nowy Yorku! Witajcie Włochy!

Witajcie!
Postanowiłam, że abyście mogli lepiej wyobrazić sobie bohaterów, będę publikować ich zdjęcia w mediach. Dlatego też w tym rozdziale prezentuje wam Julię Di Buono.

W następnych rozdziałach porterty kolejnych bohaterów!

Come un pensiero che sa di felicitàOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz