-29-

1.3K 46 14
                                    

Hejka! 

Od ostatniego rozdziału, przybyło nam tutaj już ponad dwa tysiące wyświetleń. WOW! Tylko tyle przychodzi mi na myśl! 

Bardzo dziękuję wam wszystkim, ze tu ze mną jesteście. Mam nadzieję, że dotrwamy razem do końca!

Rozdział nie jest sprawdzany!  

Trzymajcie się!

Massimo

Dziewczyna ubrała się w czarną, ołówkową spódnicę, idealnie podkreślającą jej biodra, golf w tym samym kolorze, wysokie pudrowo różowe szpilki, oraz beżowy żakiet, w lekką, czarno — różową kratkę. Włosy związała w wysokiego kucyka, a całość stylizacji dopełniła lekkim makijażem. Wyglądała cudownie, ale mój męski instynkt podpowiadał mi, że nie tylko ja będę tak uważał. 

— Wyglądasz prześlicznie kochanie — mruknąłem jej do ucha, obejmując ją od tyłu w talii. 

Kobieta spięła się lekko, ale ten stan szybko minął, bo złożyłem delikatny pocałunek, tuż za jej uchem.

— Muszę pokazywać się chyba z jak najlepszej strony, nie sądzisz? — zapytała, odwracając się do mnie twarzą.  — Szczególnie, przy tak ważnym w tej części Włoch człowieku — mruknęła, łapiąc mnie za czarny krawat. 

Uśmiechnąłem się cwanie i przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Przysięgam wam, że jeszcze żadna kobieta nie sprawiła, że czułem się dokładnie tak dobrze.

— Łechtasz bardzo przyjemnie moje ego, panno Donatelli — rzekłem, lekko pocierając nosem jej policzek. Naprawdę, te jej komplementy oddziaływały jakoś inaczej na moją psychikę. Może to dlatego, że faktycznie stała się dla mnie taka ważna?

— Di Buono, kochanie — poprawiła mnie, pociągając krawat ku dołowi, przez co, aby się nie udusić, musiałem się nieco pochylić. — Wiem, że nie jesteś modelem pierwszej młodości, ale jeszcze nie weszłam z tobą w związek małżeński, żebym tytułowała się twoim nazwiskiem — wyjaśniła, uśmiechając się przy tym przebiegle. 

Pokiwałem z zadowoleniem głową i oblizałem językiem dolną wargę. Kurwa, okropnie mi się to podoba.

— Sycylijski charakterek mojej lekareczki powraca. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tego powodu — rzekłem, przekierowując rękę na jej pośladek, który następnie mocno ścinałem. 

— No ja nie  wiem, czy to faktycznie w twoim przypadku powód do radości — syknęła dziarsko, mocniej pociągając krawat. — Zaczynałam się dla ciebie robić miła, ale skoro wolisz moją wredną wersję... — zaczęła, patrząc mi chłodnym spojrzeniem prosto w oczy.

— Wypośrodkujmy to — mruknąłem, wpijając się ustami w jej usta. Kobieta wywróciła oczami, a następnie oddała pieszczotę. W całym tym incydencie, puściła mój krawat, dzięki czemu wreszcie mogłem normalnie oddychać.  — Pokazuj pazurki, ale nie zapominaj, że lubię komplementy — wychrypiałem, kiedy się od siebie oderwaliśmy po kilkunastu sekundach, które wydawać by się mogło, że trwały dużo, dużo dłużej.

Lekarka starała się uspokoić oddech, dlatego jedynie pokiwała z niedowierzaniem głową. Gdy już jej się to udało, rzuciła w moim kierunku, tylko jedno słowo.

— Palant.

Przysięgam, wyprostowała się przy tym dumnie, niczym kat i w skupieniu oczekiwała na moją reakcje.

Come un pensiero che sa di felicitàOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz