Obóz

23 1 2
                                    

Nadszedł czas na obóz. Tak na obóz jeździecki. Miałam już wszystko przyszykowane walizki spakowane na 2 tygodnie obozu. Wydaje mi się, że obozu marzeń.
Zawołałam Klaudię.
- Jesteś już gotowa? - wołam.
- Tak już kończę się pakować - odpowiada.
Idę do taty i pytam.
- O której będziemy wyjeżdżać? - pytam.
- Jakoś za pół godziny - powiedział.
Nie mogłam się już diczekac obozu. Bardzo chciałam już tam być. Spotkać się z dziewczynami. Na rozpisce widziałyśmy, że ma być tam jakąś jeszcze jedna dziwczyna. Kunegunda. Nie wiedziałyśmy kto to jest, więc też w sumie nie mogłyśmy się doczekać. Obstawiałysmy jaką zwyką fajna dziewczynę.

~~~

Dojeżdżamy na miejsce. Wychodzę z auta i pierwsze co witam się z dziewczynami. Pytam też czy każda ma wszystko przygotowane.
- Tak mam wszystko - mówi Ola. Anastazja mówi to samo. Byłyśmy gotowe.
Wchodzimy do ośrodka witamy się z panią Agnieszką oraz Panem Piotrem. Anastazja już nam napisała na grupie jaki pokój mamy. Idziemy na górę targając za sobą wszystkie walizki. Wchodzimy do pokoju.
Pokój jest bardzo przytulny są tam 3 łóżka. Jedno małżeńskie, jedno pojedyncze i rozkładana kanapa. Bardzo miękka kanapa. Ustadaiwam się na kanapie i mówię, że ja tu śpię. Anastazja z Olą śpią na małżeńskim. Klaudia śpi na pojedynczym. Kunegunda z Julką mają dwu osobowy pokój, a Darek ma sam.
Wychodzimy do pokoju Darka się przywitać i zadeklarować nasz przyjazd.
- Hejka - mówi Darek.
- Hejj wiesz kiedy będzie ta Kunegunda? - pytamy.
- Powinna być za jakoś 15 minut - odpowiada.
Darek zna się z Kunegundą z innych obozów i turnusów. Mówił, że Kunia jest bardzo fajna i raczej ja polubimy. (Kunia to skrót od Kunegundy tak nam łatwiej będzie mówić i ona też woli jak się na nią w ten sposób woła).

Dojeżdża Kunia odrazu wybiegamy z dziewczynami się przywitać. Przedstawiamy się i zaprowadzamy ją do pokoju. Wie o naszym planie na podchody, ponieważ Dareczek ją o tym poinformował.

~~~

Jest godzina piętnasta dzwoni dzwonek na obiad. Schodzimy z dziewczynami. Na obiad jest rosół i schabowe. Standardowy polski obiad. Pani Agnieszka gotuję naprawdę bardzo dobre jedzenie, więc wszyscy w ciszy się zajadamy. Po obiedzie pan Piotr prosi nas, żebyśmy zostali. Oprowadza nas po ośrodku. Edukuje nas jakie zasady tu obowiązują. Powiadzila nam też, że na konie na pastwisko możemy chodzić tylko mamy to najpierw zgłaszać im, aby wiedzieli gdzie nas szukać.

Idziemy do pokoju Darka bez Julki. Julka ogólnie jest osobą bardzo mocno uzależnioną od telefonu i gra sobie na nim w gry. Dzięki temu możemy dalej ustalić szczegóły naszego planu. Okazało się też, że Kunia była kiedyś z Julką na obozie, więc wobec niej jest bardziej wrogo nastawiona. Dla nas to duży plus. Wiemy, że to dopiero pierwszy dzień, ale postanowiłyśmy pisać zadania na podchody. Ustaliliśmy szczegóły głównego zadania. Darek rozmawiał także z Marcus, który jest o wszystkim poinformowany. Właściciele ośrodka także o wszystkim wiedzą, rodzice Julkii też. Im to nie przeszkadza bo sami swojego dziecka też nie lubią plus są po rozwodzie i żaden z nich nie chciał mieć jej u siebie w domu.

~~~

Jest naspeny dzien obozu. Ze względu na wysoką temperaturę jaką zapowiadali jazda była na szóstą rano. No niestety pogoda zabardzo nie sprzyjała. Jazda była bardzo fajna. Konie odpowiadały i przebiegała bez żadnego problemu. Na śniadanie pan Piotr zaszczycił nas swoją autorską jajecznicą. Była poprostu prze pyszna. Po śniadaniu poszłam się umyć i ogarnąć, aby ładnie pachnieć, a nie śmierdzieć. Jak ogarnęliśmy się poszłyśmy zacząć grać w Monopoly. Każdego obozu zaczynamy w to grać i staramy się zakończyć do końca obozu.
Widomow to gra bez końca hah.
Strasznie długo wyszło nam granie jakoś się zagraliśmy i nagle słyszymy dzwonek na obiad. Jemy bardzo dobre jedzonko tym razem pomidorowa i mielone. Było jak wiadomo pyszne. Pan Piotr poinformował nas, że dzisiejsza jazda odbędzie się po kolacji bo jest za gorąco, aby szybciej się odbyła.
Po obiedzie idziemy do swoich pokoi. Gadamy z dziwczynami o tym jak w szkole itp. Nagle przychodzi do nas Kunia i mówi.
- nie uwierzycie co robi Julka - mówi.
- Co się stało? - pytamy churem.
- nie dość, że od obiadu się nie przebrała z końskich rzeczy to zwróciłam jej uwagę czy by się chociaż nie przebrała, albo umyła a ona co. - powiedziała.
- no co zrobiła? - pytam.
- zadzwoniła do swojej mamy i mówi:
Mamo mamo pomoc psychiczna pomoc psychiczna potrzebna - mówi wkurzona Kunegunda.
Razem z dziwczynami wybuchamy śmiechem.
- Naprawdę? - pytam płacząc że śmiechu.
- no tak - zaczyna też się śmiać.

Sekta Plasterków Ziemniaczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz