30. Wszyscy przeciwko mnie

1 0 0
                                    

Wuj Marvin stoi przed domem. W trzęsącej się dłoni trzyma złożoną gazetę i wydziera się wniebogłosy. Tata natychmiast podbiega mu na spotkanie, zapominając, że sam ma w ręku sekator.

– O co ci chodzi? – pyta zaczepnie.

Wujek gwałtownie zwraca się ku niemu.

– Dlaczego ty śpisz, Al? – wykrzykuje z gniewem. – Wołaj do Boga razem ze mną, to może nie zginiemy! Panie, nie daj nam zginąć ze względu na grzechy tej niewiasty!

– Czego się napiłeś i dlaczego potem siadłeś za kółko?

Mam nerwy w strzępach, ale przyglądam się z chorą fascynacją. Wujek mnie dostrzega. Szybkim krokiem zmierza w moim kierunku, a w oczach ma taki obłęd, że aż przechodzi mnie dreszcz. Ale nie dam wujkowi tej satysfakcji, żeby zobaczył, jak przed nim uciekam. Wystarczy bycia ofiarą!

– Laurie! – wykrzykuje. – Odwróć się od nieprawości i postępków, które popełniłaś swoimi rękami!

Podnoszę dłonie i przyglądam im się z dezorientacją.

– Co niby nie tak z moimi rękami? Co wujek znowu...

– Sprowadziłaś hańbę na całe miasto – przerywa mi rykiem. – I nieubłaganą karę!

Tata podchodzi, wygląda na zażenowanego.

– Marv, uspokój się – próbuje przemówić wujkowi do rozumu. – Sąsiedzi słuchają.

Unkel podnosi ręce do góry jak kaznodzieja.

– Niech słuchają! Świństwa muszą zostać ujawnione! Niech się wszyscy dowiedzą! Patrz na mnie, Laurie! Zlekceważyłaś znak! Wzgardziłaś prawdąąą!

– Znak czego? Stopu?

Wujek zamaszyście spluwa przez ramię.

– Kiedy tamta orka cię pogryzła. Zostałaś naznaczona piętnem bestii! To był znak, abyś wyrzekła się swojego grzechu!

Niespodziewanie czuję, jak blizny po zębach Fiodora zaczynają pulsować. Nie wiem, co się zaraz stanie – upadnę na ziemię, przywalę wujkowi, a może naprawdę ucieknę?

– Dlaczego ogóle ci się wydaje – odzywa się ojciec – że masz prawo przychodzić tu i ryczeć na dziewczynę?

– Dlatego, Al, że ty tego nie zrobiłeś, kiedy było trzeba. A teraz widać, jaką bluźnierczą pułapką jest bezstresowe wychowanie! Nie dopilnowałeś córki. Trzeba ją było brać na bale czystości.

– Bale – powtarza ojciec jedno słowo, wywołując dziwny niesmak na twarzy wujka. – Dobra, kiedyś przy okazji ją zabiorę.

– Teraz to już za późno! Straciła swój skarb.

– Straciła to straciła. Paszoł won, Marv, nie będziesz tak mówił o mojej córce.

Wuj mierzy ojca wściekłym wzrokiem. Zaciska pięść, w której ściska gazetę, zgniatając ją tak, że jeszcze trudniej dojrzeć, co tam napisane.

– Co ty wiesz, Al, o powinnościach mężczyzny? Wyciągałem dwumetrowe sumy na bagnach Luizjany, kiedy ty jeszcze nie trafiałeś palcem do nosa!

– Powiedz od razu, że aligatory, co się będziesz ograniczać. Albo w ogóle wieloryby.

Wujek rzuca mi jeszcze jedno zabójcze spojrzenie.

– O właśnie – warczy, nerwowo rozprostowując gazetę. – Zaczyna się od chłopaków, a kończy na czymś takim! Zrobiłeś z niej bezbożnego odmieńca!

Waleń Mojego SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz