Po telefonie od anonimowego złośliwca jestem tak wkurzona, że mija mi ochota na sen. Chodzę w kółko po pokoju niczym tygrys w klatce. Nie obchodzi mnie nic wokół, tylko międlę w głowie wszystko, co mi się przydarzyło. Tak, popełniłam głupotę, ale to była moja głupota i tylko moja! Co do tego ludziom, którzy mnie w ogóle nie znają?!
A Dev milczy, jest tak boleśnie nieobecny, właśnie w chwili, kiedy potrzebuję go najbardziej! Niech mnie obejmie ramieniem, wtulę się w jego pewną, gładką i silną sylwetkę i poczuję bezpiecznie! Tyle że gdyby stanął na naszym progu, rodzice zadzwoniliby po bagiety.
Piszę krótką wiadomość do krejzolki Ashley, a potem długo stoję przy oknie, bezmyślnie kontemplując światła samochodów przejeżdżających w dali. Wreszcie tak się męczę całą frustracją, że po prostu kładę się i zasypiam.
Po przebudzeniu tradycyjnie zaglądam do smartfona. 19 nowych wiadomości! Mam złe przeczucia... I słusznie.
Przez noc wylała się na mnie kanalizacja z całej Eureki i z dalszych okolic. Zupełnie obcy ludzie obrzucają mnie obelgami, każą mi spłonąć w piekle albo chcą wysłać do obozu konwersyjnego. Wyzwiska, złorzeczenia, mnóstwo bardzo chorej wyobraźni, przy której to, co naprawdę zrobiłam, sprawia wrażenie całkiem niewinne.
Dziewczyna, którą kojarzę ze szkolnej stołówki, proponuje, żebym zatrudniła się jako pogotowie seksualne w oceanarium. Inna laska, całkiem obca, twierdzi, że jej siostra widziała mnie w lesie, kiedy zaspokajałam się konarem prastarej sekwoi. Jakiś koleś pisze: „Niestety nie mam wieloryba, ale mogę Ci pożyczyć swojego psa. Tylko uważaj, nie rozgnieć go tyłkiem! XD" Kto inny: „Jedyna rada dla ciebie: mniej żreć! Ciałopozytywność to tylko głupia teoria!" Starszy o rok gostek ze szkoły: „Ale ładna fotka. Jak myślisz, Twoim rodzicom się spodoba?" Pod tym – moje zdjęcie z Devlinem... ale nieocenzurowane. Widać moją twarz i co inne.
Po jednym złośliwym telefonie mogłam się tylko wściekać, wyobrażać sobie, że pewnego dnia potnę wszystkich na drobne kawałeczki. Ale teraz jest tego po prostu za dużo. Przytłacza mnie to, jestem kompletnym przebodźcowaniem Jacka, mój mózg nie radzi sobie z przetwarzaniem tylu mdlących danych. Bluescreen! To, co już zacytowałam, należy do łagodniejszych przykładów. Niektórzy piszą, co powinnam ze sobą zrobić... Serce podchodzi mi do gardła. Wielkimi siłami udaje mi się tym razem nie rozpłakać, ale za to mało brakuje, żebym wykonała womit na podłogę.
Któraś lasia przysłała wiadomość: „Haha! Co za dzień wspaniały! Nareszcie nadszedł Dzień Odpłaty! Jason Forever!" Pod spodem link do forum fanek Jasona Barbera. Założyły o mnie, juchy, cały wątek i już trzecią stronę mnie obgadują! Zamykam bez czytania. Rzut oka na profilowe – i wszystko jasne. To Tibby, jedna z fanek Jasona, które zaatakowały mnie w galerii handlowej. Rozwaliłam jej wtedy nos – szkoda, że tylko tyle...
Dla pewności zaglądam na grupę społecznościową naszej klasy, ale wystarczy mi zobaczyć, jak Lena, której kiedyś dałam odpisać pracę domową z biologii, bresze jak sura buka, że proponowałam jej trójkąt. Wśród głosów oburzenia i odrazy Cristina Guinto, nasza śliczna i inteligentna Cristina, broni się asekurancko, że nic o tym nie wiedziała, nie znała mnie od tej strony, bo inaczej się by ze mną nie kumplowała.
Ach, gdyby tak można było odpłacić temu całemu towarzystwu! Wszystkim, Cristinie też, bo miałam ją za przyjaciółkę, a w chwili próby się na mnie wypięła! Wynająć całą ekipę killerów, dać każdemu brzytwę i posłać do wszystkich równocześnie, z synchronizacją co do minuty! Albo jeszcze lepiej: zaproszę ich na rejs jachtem, niby się spóźnię, a potem, a na środku oceanu, kiedy oni będą się cieszyć, że nie ma wśród nich tej grubej frajerki – odpalę zdalnie ładunek wybuchowy! W czasie, kiedy w pobliżu będzie przepływał gang Fiodora! A jeszcze lepiej – rekiny...
CZYTASZ
Waleń Mojego Serca
МистикаLaurie Mazzotta ma szesnaście lat, mieszka w małym miasteczku w północnej Kalifornii, a jej największa pasja to walenie. W te wakacje zamierzała tylko trochę zarobić jako kelnerka i czasem wyrwać się gdzieś z przyjaciółmi. Okazuje się jednak, że będ...