Midoriya pov.
Ostatnie dwa dni po spotkaniu z ligą, Kacchan zaczął mnie unikać. Choć próbowałem z nim rozmawiać, ten wydawał się widzieć mnie przez barierę z plastiku. Nic co do niego mówiłem, nie docierało.
Martwi mnie to, ale jednak postanowiłem dać mu czas, nim powie wszystkim komuś komu ufa.
Dziś jest piątek. Ostatni dzień tygodnia. Moja klasa od rana jest wyjątkowo żywa i pełna werwy, co zauważam już po zejściu na dół, skąd dochodzą dźwięki poruszenia oraz dziwne hałasy. Wszyscy siedzą we wspólnym salonie, żywo rozmawiając między sobą. Nie chcę jednak mieszać się w to co robią i na jaki temat dyskutują, ale i tak widzę, że ten poranek zapowiada się dobrze.
Do czasu.
Kacchan również schodzi na parter chwilę po mnie. Wówczas całe ożywienie sprzed dziesięciu minut mija jak ręką odjął. Sam blondyn wygląda przy tym jak chmura burzowa, a jedynie czego brakuje to energii, którą ten chłopak zawsze emanuje. Dziś jest jednak milczący jak głaz i niewzruszony. Po jego minie widzę, że trzymanie w sobie tego co trudne, zaczyna mu doskwierać. Muszę jak najszybciej z nim porozmawiać i wypytać o to wszystko co leży mu na sercu oraz o to, co ma w głowie. Czego ta liga mogła od niego chcieć?
– Co się gapisz, cholerny kujonie? – warczy Kacchan, gdy zauważa, że wpatruję się w niego nieco dłużej niż to konieczne.
Sztywnieję na tę uwagę.
– To... Nic – odpowiadam zrezygnowany, kończąc jedzenie swojego śniadania. Potem zaś idę na górę do pokoju, wcześniej jednak znów patrząc w stronę salonu, gdzie milczenie moich przyjaciół i prawie grobowa atmosfera, są gęste i wręcz namacalne.
– Ej, Midoriya! – woła nagle Iida, przywołując mnie.
– O co chodzi? – pytam, ale szybko zostaje zganiony:
– Nie tak głośno – szepcze Mina, zaciągając mnie w ich krąg. – Jak Bakugo coś usłyszy, to będziemy mieli problemy.
Mrugam, czując że mój dobry humor nagle ucieka w przestrzeń.
– Znowu to samo? – pytam bez ceregieli. – Kacchan wcale nie jest...
– Nie! – Kirishima lekko chichocze. – Nie o to chodzi. Krążą plotki!
Wywracam oczami i próbuję się wycofać. Oni nie są towarzystwem dla mnie.
– Kolejne? Dajcie sobie spokój.
– Chcą wyrzucić Bakugo ze szkoły! – Na twarzy Uraraki jest uśmiech od ucha do ucha, a mi naraz robi się niedobrze.
Oby to były tylko plotki!
– Ej, co z tobą? Nie cieszysz się? – Te słowa wypowiada Jiro, ale ja ledwie to wyłapuję.
Teraz cofam się od dwa, zdecydowane kroki, próbując iść do pokoju.
– Nie gadaj, że naprawdę trzymasz z nim! Ze złoczyńcą.
Bez hamulców wystawiam do Todorokiego wulgarny gest. To jest już po prostu za dużo! Najpierw porwanie, potem ten atak na U.A. z wrobieniem Kacchana i mnie, a teraz to!
– Jesteście chorzy. Wszyscy! Nie macie najmniej krzty serca. I wy chcecie być bohaterami – mówię z nienawiścią oraz bólem w piersi.
– Bycie bohaterem znaczy tego ratującego ludzi. A nie naiwnie wierzącego w niewinność wszystkich i wszystkiego. Świat nie jest kolorowy, Midoriya – zauważa Yaoyorozu z chrypą w głosie.
– Poza tym nie wiem czy wiesz, ale krążą też plotki, że Bakugo jest synem złoczyńcy. A może i nawet All for One'a.
Kaminari i Tsuyu próbują mnie zatrzymać, ale siłą wyrywam im się, czując jak nienawiść do tych ludzi przepełnia mnie coraz bardziej.
CZYTASZ
Następca mocy || Villain Bakugo x Deku
Fanfiction!!!Zakończone!!! Kiedy Bakugo wraca z komisariatu do domu, a na następny dzień idzie do szkoły, nie da się niezauważyć jak bardzo zmieniły się jego stosunki z rodziną, kolegami czy nawet nauczycielami. Wiele osób w jego wieku uznaje go za osobę, któ...