15 Mord naoczny

102 17 2
                                    

Rozdział jest krótki (1774 słów), głównie ze względu na to, że jest to jakoby kontynuacja poprzedniego :)

Midoriya pov. 

Wybudzam się, gdy na dworze jest już ciemno. Kacchan siedzi na łóżku obok mnie i przegląda telefon. Gdy zauważa, że się poruszyłem, zerka w moją stronę. Nasze oczy spotykają się, a on uśmiecha. Odwzajemniam gest, czując jakby jego dobra energia przechodziła na mnie, przez co zupełnie zapominam o tym, co działo się tam, w sali tortur.

– Witaj, śpiąca królewno – mówi z zadziornym uśmiechem.

Poprawiam się na podusze.

– Ja jeszcze dobrze nie wstałem, a ty się witasz. A może idę jeszcze spać, co?

Blondyn uśmiecha się i patrzy za okno.

– W sumie... I tak wypadałoby położyć się spać. Jest prawie ósma.

Ta informacja nie jest dla mnie zaskoczeniem. Podejrzewałem, że przespałem kilka ładnych godzin. Jednak na słowa chłopaka, podnoszę się do siadu i wyciągam ręce, aby go przytulić. Mój partner odwzajemnia gest, a potem obaj przewracamy się na materac i okrywamy kołdrą.

Całuję blondyna w czoło najczulej jak potrafię, mówiąc po tym:

– Sprawiasz, że nawet najgorsze tortury ligi to tylko łaskotki.

Wtedy zostaję dociśnięty do piersi chłopaka, który powala sobie mruczeć w moją pierś. Przy okazji wciągając mój upajający zapach.

– To dlatego tym razem przy ich eksperymentach nie krzyczałeś?

Mam już odpowiedzieć na te słowa czymś kochanym, ale nagle do drzwi naszej sypialni ktoś puka.

Patrzymy w stronę wejścia, a potem Kacchan wstaje, by otworzyć.

– Czego? – burczy zły, że ktoś nam przerwał w pieszczotach.

– Wasz szef wzywa. I jest silnie rozwścieczony.

Mrugam zaskoczony na słowa Spinnera, który po tym stwierdzeniu wychodzi, zamykając za sobą drzwi.

– O co chodzi? Zrobiliśmy coś? – pytam, ponieważ nie ma dziś sił na więcej tortur.

– Pójdziemy, to się dowiemy.

Wtedy jęczę z dezaprobatą na myśl o wstaniu po tak długiej drzemce, no ale skoro coś się stało, wypadałoby to wyjaśnić. Dlatego też zmuszam się do wstania, a potem razem z Kacchanem wychodzimy.

Schodzac po schodach, wyczuwam zapach dymu i czegoś jeszcze. „Coś się pali?" – myślę, gdy podchodzimy już pod gabinet Tomury, z którego ów zapach się uwalnia.

Jednak to co widzę po przekroczeniu progu, przechodzi moje najśmielsze oczekiwania.

– Poznajesz, chłopcze?

Głos Shigarakiego jest sadystyczny. Moje mięśnie mnie zawodzą, a na koniec prawie upadam na ziemię jak długi. Jednak przytrzymuje mnie Kacchan, którego dłonie trzęsą się, tak jak całe moje ciało.

Do oczu napływają mi łzy bezsilności. Obraz zamazuje mi się i przez moment mam wrażenie, że straciłem przytomność. Mózg wysyła mi tonę sygnałów ostrzegawczych, z tym, że nie wszystkie wyłapuję.

Na pewno wiem, że powinienem uciec stąd, nie obracając za siebie.

A jednak, mimo wszystko... Nadal stoję.

Wdychając zapach podpalanego ciała.

Wpatrując się w znajomą twarz, która mimo bólu zdaje się uśmiechać.

Następca mocy || Villain Bakugo x DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz