3 Podwójna zdrada

221 27 12
                                    

Midoriya pov.

Wyrwałem się im. Lidze, która uwięziła mnie wczoraj wieczorem, kiedy trenowałem. Z tego co mi mówili, Todze udało się oszukać wszystkich i wniknąć w tłum szkoły, a przede wszystkim mojej klasy. 

Kacchan. 

Biegnę aktualnie przez tłum spanikowanych uczniów szukając pomocy. To ja wszcząłem alarm i to ja wygonię stąd złoczyńców. Przy okazji, jeśli któryś z nich zrobił krzywdę Kacchanowi, nie będę zwlekał z uratowaniem go indywidualnie. Niech liga nie myśli sobie, że skoro więzili mnie tak długo, oznacza to, że jestem słaby. To tylko kilka poważniejszych siniaków i ran, z których cały czas wycieka krew. Nie wiem czy mi coś wstrzyknęli, ale jeśli stracę jeszcze więcej posoki, wtedy mogę nie zdołać uratować wszystkich. Muszę spróbować się oszczędzać. 

Krzyki uczniów są dezorientujące. Nie wiem co robić, ani gdzie dokładnie szukać pomocy. Nigdzie nie widzę nauczycieli! Nigdzie nie ma Kacchana, ani nikogo z mojej klasy! Lecz... Nagle przypominam sobie akcję ewakuacyjną Iidy, w pierwszych dniach szkoły. No przecież! Uaktywniam One for All i pomimo tłumu oraz chaosu wokół, skaczę. Potem zaczepiam się o jedną z belek, która wisi pod sufitem i tak zwisając, staram się zidentyfikować kogoś znajomego. Jednak...

Nagły, potworny ból w boku, skąd sączy się moja krew, piecze tak mocno, że drętwieję na całym ciele, przy czy puszczam się i zaczynam spadać. Krzyczę, próbując bezskutecznie złapać się czegokolwiek. To będzie bolało...

I wtedy zostaję tak znajomie uderzony w polik, że czuję ulgę, kiedy spokojnie lewituję już nad wciąż przepychającym się tłumem. Uraraka zawsze jest przy mnie w takich chwilach!

– Deku! Co ty robisz?! Nie słyszałeś komunikatu o tym, że liga jest w U.A.? – krzyk dziewczyny lekko mnie otrzeźwia. Potrząsam głową.

– Wiem! Sam wszczołem ten alarm!

– Super! Może chcesz jeszcze za to nagrodę? Pędź do wyjścia, a nie targniesz się na życie.

Ściągam brwi, zły. Ona nic nie rozumie.

– Kacchan jest w niebezpieczeństwie! Muszę...

– Bakugo to zdrajca. Nie mów, że nadal wierzysz w jego niewinność. Kieruj się do wyjścia, ale już!

Zatyka mnie. Nie! Kacchan nie zorganizował tego. Wiem lepiej niż cała moja klasa razem wzięta.

– Nie prawda. Liga sama zorganizowała atak. Właśnie po to, by go porwać czy cokolwiek! Musimy...

– Midoriya! – Głos Iidy, który wyskakuje z tłumu, zwraca moją uwagę, a gdy ten doskakuje do mnie i łapie za ramiona, zero gravity Uraraki przestaje działać. Oboje wpadamy w tłum, przewracając przy tym kilka osób. – Nie waż się mówić, że mamy ratować tego złoczyńcę. On jest taki jak oni wszyscy. Nie ma innej opcji!

Te słowa zabijają mnie od środka. Oni, wszyscy, naprawdę uważają, że Kacchan nie jest nic wart. Że jest zły.  Dlaczego? Bo chce coś osiągnąć? Bo ma wybuchowy charakter?

Czuję narastającą złość, gdy dociera do mnie, że oni po prostu chcą mieć jednego przeciewnika mniej. Chcą być lepsi niż on, ale zamiast ciężko pracować, zachowują się jak ostatni debile!

Z tą świadomością uderzam Iidę, nie mogąc pohamować złości. Czuję się jak w amoku. Ludzie wokół ciągle uciekają, krzyczą, a wokół nas powstało coś na kształt niewidzialnej tarczy stworzonej z negatywnych emocji, dlatego każdy omija nas szerokim łukiem.

– Jak możesz tak mówić?! Nie chcesz go zrozumieć, a na współczucie tego co przeżył też jesteś obojętny! Poza tym wiesz co tam się działo! W Kamino byliśmy razem!

Następca mocy || Villain Bakugo x DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz