Dawno nie było rozdziału a z powodu tego że postanowiłam coś w końcu napisać to piszę. Nie będzie już raczej więcej przerw. Miłej lektury.
Gdy wysiadła z Auta zobaczyła średniej wielkości kwiaciarie nad nią znajdował się dom, wysiadła i zapukała do drzwi. Otworzyła je starsza pani w fartuszku, była dość pulchna, niska i nosiła okulary. Gdy zobaczyła Akari uśmiechneła się szeroko.
- Jesteś nareszcie! Wchodź kochanie wchodź- Kobieta wyprzedziła czarnowłosą i szybko poszła na górę. Dziewczyna szybko weszła starając się nadążyć nad kobietą z walizką i torbami. Gdy doszła do mieszkania kobieta otworzyła drzwi. Dziewczyna zobaczyła salon cały w kwiatach, obrazach i rzeźbach. Całe mieszkanie było czyste pomimo że całe pachniało kwiatami. Kobieta zobaczyła czarnego kota przy nodze dziewczyny który szedł za nią wiernie całą drogę- A to kto?-zapytała i zaczeła głaskać Hectora co mu się podobało.
- Dzień dobry. Dziękuje za gościnie, a to Hector, mój kot- powiedziała z lekkim uśmiechem. Usiadła na krześle odstawiając obok siebie walizki. Obok usiadła kobieta.
- Jestem Ophelia. Zgaduje że już wiesz kim jestem i co tu robisz?- zapytała z lekkim uśmiechem. Akari skineła głową. Następnie Ophelia wskazała żeby weszła i usiadła na kanapie. Dziewczyna posłusznie to zrobiła.
- Proszę - powiedziała dając jej herbatę.
- Dziękuję - powiedziała i zaczeła pić herbatę - Bardzo dziękuję za gościnę jeszcze raz. Wiem że to trochę chaotyczne.
- mhm. Troszeczkę ale Mam nadzieję że się szybko u mnie zadomowisz. Wiem że mój dom nie jest największy ale wydaje się odpowiedni dla 3 osób.- powiedziała głaszcząc Hectora. Akari zachichotała. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Dawno nie czuła się w ten sposób. Gdy wypiły herbatę Ophelia zaprowadziła ją na dół. Weszły tam do pokoiku. Był stary ale czysty.Ophelia wyszła zostawiając dziewczynę samą. Ta usiadła na łóżku i rozpakowała swoje rzeczy. Popatrzyła w głąb swojej torby, było tam zdjęcie jej z królewskimi. Uśmiechneła się mimowolnie, zdjęcie było robione już dawno mieli po 12 lat. Pierwsze mecze etc. ledwo się znali. Po chwili namysłu położyła je na biurku. Usiała i włączyła komputer. Zobaczyła że ma powiadomienie od Nany
Nana: Heeej. Możesz się dzisiaj spotkać?
Akari: Niestety nie mogę. Przepraszam cię .
N: Oh :<
A: Przepraszam jestem zajęta.
N: Jasne :>, miłego dnia <3.
Akari poszła na górę. Zobaczyła Ophelie robiąca kulki ryżowe.
-Mogę jakoś pomóc?- zapytała. Kobieta popatrzyła na nią z promiennym uśmiechem.
- Oczywiście! Wiesz jak to się robi?- Zapytała podając jej fartuszek w kotki.
- Mhm. Tak.- Wzieła 2 miseczki i zaczeła robić kulki z ryżu. Nie robiła tego często tylko czasem gdy miała ochotę i siłę na ich robienie. Popatrzyła za okno. Zbierały się chmury, dzieciaki zaczeły zbiegać się do domów tak samo jak dorośli. Gdy skończyły robić kulki ryżowe usiała z Ophelią przy stole i zaczeły je jeść.
- Smakuje?- zapytała pijąc herbatę.
- Mhm dziękuję. Naprawdę jest przepyszne.- powiedziała Ophelia zaśmiała się i wróciła do jedzenia. Akari jadła i piła. Gdy skończyły jeść Akari po chwili przekonywania posprzątała po wszystkim pomimo protestów kobiety. Gdy pozmywała podeszła do kobiety.
- Mogę jeszcze jakoś pani pomóc?- Zapytała z uśmiechem. Kobieta popatrzyła na nią. Siedziała na kanapie z okularami na nosie.
- Nie pani dobrze? Może być ciocia albo babcia i jakbyś mogła iść do jednej restauracji po jedzenie. Mój znajomy tam pracuje, da ci co potrzebuje.
- Oh...Oczywiście. Co mam zamówić?- Zapytała , Ophelia zaczeła notować. Podała jej kartkę i pieniądze.
- Tylko to...A ! I poczekaj sekundę.- Wstała i poszła do przedpokoju zostawiając Akari samą. Usłyszała trochę stukotu a po chwili zobaczyła kobiete z torbą w ręce i czerwonym parasolem w drugiej.
- Przyda ci się.- Kobieta podała dziewczynie wskazówki jak dotrzeć do restauracji i co powiedzieć. Dziewczyna wyszła i zaczeła iść według wskazówek. Słońce właśnie zachodziło deszcz leciutko mżawił było przyjemnie. W mieście było mało ludzi a jak ktoś był to kierował się do mieszkań albo budynków. Gdy dotarła zobaczyła małą restąracje w środku słyszała głosy ale nie rozpoznawała ich . Weszła do środka.
- Dzień d- zatrzymała się w pół słowa. W środku był Raimon, wszyscy, Jude, Axel, Mark i Nana. Poczuła skurcz w brzuchu, odchrząkneła.- dzień dobry. Jestem wysłana przez Ophelie. Coś miał pan dla niej mieć.- powiedziała starając się nie patrzeć na nikogo. Mężczyzna popatrzył na nią krytycznie.
- Nie wyglądasz jak na zdjęciu. ... Jesteś Akari prawda?- powiedział przygtowując jedzenie.
- Tak.- powiedziała- Akari...Akari- powiedziała. Usłyszała szepty. Wtedy Zobaczyła że Nana wstaje i staje obok niej.
- Chłopaki! To jest ta dziewczyna o której wam mówiłam, Akari. Będzie z nami na treningach.- Powiedziała Akari poczuła dreszcz. Zobaczyła że każdy się na nią gapi. Wtedy podszedł do niej mężczyzna i położył jego ręke na jej ramieniu
- Jestem trener Hillman . Będziemy współpracować. Ciesze się że cię mogę poznać przed treningiem. - Akari poczuła że chcę się jej wymiotować, mdleć, umrzeć wszystko na raz. Wzieła głęboki wdech chciała krzyczeć , powiedzieć wszystkim że ma dość że chcę tylko żyć sobie w spokoju, w małym mieszkanku, ale zamiast tego zdołała tylko powiedziała
- Też się cieszę. Mam nadzieję że nie okaże się to błędem. - powiedziała trener podał jej wtedy siatkę z jedzeniem w środku.
- Smacznego . - powiedział dziewczyna dała mu pieniądze, mężczyzna je przeliczył , pożegnali się a ona szybko wyszła. Słońce już prawie zaszło a lampy zaczeły się zapalać. Deszcz przestał padać więc zamkneła parasolkę.
- CZEKAJ!- Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła Marka Evansa biegnącego na łeb na szyję w jej stronę. Westchneła i zatrzymała się.
- Tak??- zapytała najmilszym tonem głosu jakim mogła.
- Hej! Czyli jednak będziesz nam pomagać. Cieszę się! To serio świetna wiadomość!- Mówił to strasznie się uśmiechając. Akari przysiegała że jakby mógł merdałby ogonem.
- Ja też się cieszę. To naprawdę miłe z waszej strony że chcieliście mnie w drużynie. - powiedziała chłodno. - Ale...wątpie że wszyscy są szczęśliwi z tego powodu.
- Hm? Co masz na myśli- zapytał zdziwiony
- Widzisz ty i parę osób mogą nie mieć nic przeciwko ...ale reszta mi nie ufa. Nie lubią mnie i nie zmieni tego nic. Nie będą nie mili ani agresywni. Już wiedzą że ja nie mam zamiaru się patyczkować jak w podstawówce. Nie podoba im się to że nie uśmiecham się tak często jak reszta. Sama siebie za to nie lubię.- Wtedy zobaczyła że Mark nie wie co powiedzieć wtedy szybko się odsuneła- ale nie ważne. Ja muszę iść. Pa widzimy się jutro na treningu. - poszła szybko w stronę kwiaciarni gdy weszła zobaczyła kobietę pracującą przy kwiatach.
- Dzień dobry! Jestem.- powiedziała gdy odłożyła siatkę z jedzeniem na ladę.
- OH! Dziekuję ci - powiedziała gdy usiadła i wyjeła jedzenie.- Idź spać lepiej . Jutro masz trening prawda? Dobranoc moja droga.- powiedziała. Akari uśmiechneła się, podziękowała i poszła się ubrać. Położyła się na łóżku i zaczeła myśleć. Gdy tak leżała obok niej położył się kot. Zobaczyła że Nana wysłała jej parę wiadomości. Nie miała siły ich sprawdzać więc odłożyła telefon na małej półce. Pogłaskała kota czując że jest coraz bardziej zaspana.
- Głupi kot- mrukneła cicho zasypiając.
- Dobranoc młoda.- usłyszała od drzwi. Nie wiedziała już czy to sen czy jawa. Wiedziała że czuje się bezpiecznie i że jutro będzie dobrze.
CZYTASZ
-<I'm not my father you know?>- Inazuma eleven story. Story Pl
RastgeleAkari to 14 letnia spadkobierczyni fortuny dark, menadżerka królewskich, pewnego dnia znajduje piękny naszyjnik na strychu zakłada go i tu się kończy jej znośne jak na razie życie. Czy uda jej się sprostać wymaganiom ojca? Czy polubi Nane? Czy zmie...