Rozcierałam swoją rękę czując jeszcze bardziej nieprzyjemne mrowienie i gorąc. Chociaż nie pomagało, coś kazało mi to wciąż robić. Zrzuciłam buty nie przestając tej czynności.
- Cześć, kochanie - Jungkook wysunął się z tłumu i jako pierwszy zechciał powitać mnie krótkim pocałunkiem w usta. Odwróciłam twarz w bok, dzięki czemu cmoknął mnie w policzek. - Jak się czujesz? - luźno splótł dłonie wokół mojej talii.
- W dalszym ciągu jak niepełnosprawna - mruknęłam niezadowolona.
Wyrwałam się z jego objęć i poszłam przytulić pozostałą czwórkę. Kiedy przyszła kolej na Jimina ten po prostu złapał mnie za dłoń i odrzucił. Popatrzył na mnie z wzgardą i po prostu odszedł. Zrobiło mi się przykro.
- Nadal się złości - powiedziałam sama do siebie.
- Nie przejmuj się. W końcu mu przejdzie - pocieszył mnie Jin.
- Dzięki - uśmiechnęłam się smutno.
Jimin był tym typem przyjaciela, który był zawsze gotowy do pocieszenia, przytulenia lub jakiejś zabawy. Świadomość, że to z mojej winy się na mnie gniewa bardzo przytłaczała.
- No nie smuć się już tak - Jungkook pogłaskał mnie po włosach.
- Ale to Jimin... - jęknęłam.
- Dokładnie. Jimin - odwróciłam się, by zobaczyć ten rozszczerzony ryj - On jest zbyt dobry, żeby długo się obrażać. Lada dzień wszystko wróci do normy.
- Mimo to wciąż czuję się z tym źle.
W złym humorze poszłam prosto do siebie. Nie chciałam przebywać w towarzystwie ich wszystkich. I jeszcze te usta Jeona na jakimkolwiek skrawku mojego ciała... Kiedyś zabiłbym, aby je czuć.
Ledwie weszłam do pomieszczenia, a już odechciało mi się tam być.
Nie chciałam być z nimi, ale też nie chciałam być sama. Jakiś pierdolony mętlik w głowie. Chyba jednak wiem, gdzie mogę się ulokować. Oby tylko Yoongi był w dormie.Zapukałam do drzwi. Po usłyszeniu krótkiego pozwolenia weszłam do środka.
- Nie masz nic przeciwko bym trochę tu posiedziała? - zapytałam niepewnie łapiąc się za łokieć.
- Coś się stało? - odsunął się od biurka i zdjął słuchawki.
- Nie. Tak. Nie wiem... - złapałam się za głowę na moment - Jungkook dalej swój teatrzyk, Jimin jest zły, wszyscy myślą, że jestem w jakiejś ciąży... Próbowałam tłumaczyć, ale nie słuchają. Nie chcę siedzieć w ich towarzystwie, ale też nie chcę być sama. I po cholerę ci zatruwam dupę? - poczułam wstyd i żal, że właśnie się wygaduję pierwszej lepszej osobie jak dziecko - To głupie.
- To wcale nie jest głupie - powiedział spokojnie gdy już chciałam chwytać za klamkę. - Zrobiliśmy z twojego życia jeden wielki cyrk. Masz prawo się złościć lub czuć potrzebę podzielenia się tym z kimś. Tym bardziej, że już się tego nagromadziło.
- Co zatem mam zrobić? - po moim pytaniu Yoongi wstał i podszedł bliżej.
- Chodź tu - rozłożył ramiona.
Niewiele się zastanawiając wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Wsłuchiwałam się w głośne bicie jego serca, które działało tak uspokajająco. Jego szorstkie dłonie powoli przeczesywały moje włosy. Było bardzo przyjemnie. Jakby nie spojrzeć - to pierwszy raz, gdy go przytulam. W dodatku z jego inicjatywy. Zdecydowanie straciłam zbyt wiele lat.
- Nie zadręczaj się więcej. Mówiłem, żebyś nie bała się tu przyjść i wygadać - mruknął mi do ucha drażniąc je gorącym powietrzem.
- Dziękuję - szepnęłam z ociąganiem odsuwając się od chłopaka.
CZYTASZ
Boy in Luv
FanfictionJedna kobieta, siedmiu mężczyzn i tysiące ARMY. To nie najlepsze połączenie. Paring: Jungkook, epizodycznie Yoongi