Po powrocie do dormu Yoongi odwalił szopkę pt. ,,Jestem idealnym, martwiącym się chłopakiem, bo moja dziewczyna została w domu z typem, co chciał ją zgwałcić". Nie mam pojęcia jakim cudem to przeszłam. Lecz nie tylko mi się to nie spodobało. Nawet Taehyung, który wcześniej się cieszył z tego typu naszych interakcji, na tą krzywo patrzył. Może temu, że już mu na niego narzekałam.
Dziś jest niedziela, a co za tym idzie, wszyscy w dormie. Niestety też Yoongi, lecz jakoś to ździerżę. W końcu nie będę sama. Wystarczy unikać sytuacji, gdzie moglibyśmy zostać sam na sam. Temu w chwili obecnej siedziałam w jednym z foteli opatulona kocykiem i oglądałam z wywalonym na kanapie Taehyungiem ,,Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Reszta nie mogła na nas patrzeć, a my nie zwracaliśmy na nich uwagi. Mamy sentyment to tego serialu. Dziadkowie uwielbiali go oglądać. Lecz w jakiś niewyjaśniony sposób tym razem się nie śmialiśmy. Oglądaliśmy to z naturalnymi dla nas dennymi twarzami. Taehyung może i śmiał się w duszy, ale ja nie miałam do tego nastroju. Cały czas w głowie miałam szereg nieprzyjemności. Niepohamowany Yoongi, osłabiony Jungkook. W dodatku Taehyung chodzi jak struty, a Jimin udaje, że wszystko jest dobrze. Mało umiejętnie. Od kiedy Jungkook wrócił ze szpitala, atmosfera zdaje się o wiele sztywniejsza niż przedtem. Nieprzyjemna. Chciałoby się od niej uciec, a wtedy człowiek zdaje sobie sprawę, że jest jednym z jej źródeł. Wręcz odczuwam jak od każdego z nas emanuje ta niepewność.
W pewnym momencie nasz telewizor zgasł. Nawet nie chciało nam się szukać przyczyny. Nie musieliśmy.
- Możecie przestać być martwi? - powiedział za nami sfrustrowany Jin - Wszyscy albo śpią, albo robią mało produktywne rzeczy.
- Namjoon nie śpi - odpowiedział mu od niechcenia Taehyung.
- Koloruje małe dziewczynki. Ot i ciężka praca. Dupy ruszyć. Zajmijcie się czymś nim faktycznie mi tu umrzecie.
- Co dostanę jak posprzątam swój pokój?
- Jak się wyrobisz przed śniadaniem to dostaniesz lizaka.
Śniadanie. Zapomniałam o jego istnieniu. Zresztą i tak narazie nie czuję głodu.
Taehyung z ciężkością wstał z kanapy. Aż zaskrzypiała. By nie być gorszą, także wstałam. Złożyłam kocyk i odłożyłam do szafki. Też się czymś zajmę. Dalszym wklikiwaniem zajęć dziewczyn. Jeszcze trochę mi zostało do wpisania. Tak też więc zrobiłam. Zajmowałam się tym tak długo, aż nie dostałam wiadomości od Jina o treści ,,jedzenie". Nie ucieknę. Musiałam odstawić nie swój laptop i wstać. Wyszłam z pokoju z zamiarem pójścia do kuchni, ale zatrzymałam się przy schodach.
Wczoraj na śniadaniu nie widziałam, by Jungkook cokolwiek jadł. Co prawda, byłam tam tylko chwilę, ale Jimin sprzątał. On nie raz pomagał zatajać chłopakom swoje głodówki. Nie mogę mu całościowo ufać w kwestiach żywieniowych. Nawet jeśli on sam kitra bitą śmietanę. Jemu po prostu nie da się zaufać, gdy chodzi o kto ile czego zjadł. Tym razem będę miała pewność, że chociaż zszedł na śniadanie. Oszczędzę mu brutalnej pobudki Jina na wypadek, gdyby spał. Cofnęłam się cztery kroki do drzwi do jego pokoju. Zapukałam.
- Idziesz na śniadanie? - spytałam przez drzwi. Zero odzewu. Zapukałam ponownie - Kookie - Dalej nic. Po dłuższej chwili wpadłam na inny pomysł. - Wchodzę.
Odczekałam dodatkowe parę sekund, nim faktycznie otworzyłam drzwi. Nie były zamknięte. Jungkook w piżamie siedział przy biurku. Na jednej ręce opierał głowę. W drugiej trzymał jakiś ołówek czy kredkę. Potwornie mu drżała. Zdecydowanie bardziej niż wczoraj. Zamknęłam za sobą drzwi gdy weszłam do środka. Podeszłam do niego. Próbował coś narysować, a trzęsąca się dłoń stanowczo mu utrudniała. To nie wygląda w najmniejszym stopniu zdrowo. Przełknęłam ciężko ślinę. Aż nie mogę na to patrzeć. Łagodnie złapałam jego rękę. Jungkook podskoczył i spojrzał na mnie w szoku. Chciałam go tylko uspokoić, a przestraszyłam. Znów coś zjebalam. Ja to mam talent.
CZYTASZ
Boy in Luv
FanfictionJedna kobieta, siedmiu mężczyzn i tysiące ARMY. To nie najlepsze połączenie. Paring: Jungkook, epizodycznie Yoongi