W zasięgu samotności

52 17 7
                                    

    Natarczywe kapanie deszczu wyrywa mnie z głębokiego snu. Mam niezgrabne ręce i nogi, tak jakbym przepływała przez morze, czy ocean. Z wielkim trudem udaje mi się otworzyć oczy. Poza tym wszystkim zastanawiam się czemu to wszystko jest takie mozolne i uświadamiam sobie, że w nocy zażyłam tabletki, chyba zbyt dużą dawkę.

    Zupełnie nie wiem o czym mam myśleć. W mózgu widnieje aktualnie ciemność pochłonięta mrocznymi marzeniami śmierci. W mojej głowie brzmi, dość z wyraźnym echem, tylko jedno, przerażające i budzące niepokój u wielu ludzi słowo. Czuję się poniekąd, jakbym właśnie straciła wszystkie swoje siły, a morderstwo wygrało całą grę. Zostawiam wszystko przed sobą. W tym momencie odrzuciłam Lukasa w niepamięć, mimo, że cały czas piszemy i słyszę rozchodzące się, ale ciche wibracje swojego telefonu, który odtwarza dźwięk nadchodzących, przysłanych wiadomości. Mam strasznie okropne wrażenie odrzucenia. Myślę o tym, iż jestem już całkowicie sama, że nikt mnie nie chce i żaden człowiek mi tego nie powie prosto w twarz, jedynie rodzice są wstanie to zrobić.

     Mój telefon cały czas pika, już od dłuższego czasu nie mam siły nawet tego czytać. Zdaję sobie sprawę, że już się pogubiłam i nie wiem jak postąpić. Zastanów się: lepiej jest tułać się po świecie z ludźmi niechcącymi twego istnienia, czy szybka śmierć i wszelki spokój krążący w grobie?- powtarzam sobie w głowie bez najmniejszej przerwy. Nikt nawet by nie zauważył mojej nieobecności i tego, że nie wrócę już nigdy.

     W domu ciągle siedzę sama. Leżę bezradnie na zimnej podłodze pokrytej kafelkami. Po pewnym czasie jestem gotowa się podnieść, natomiast moje nogi zmierzają we własnym kierunku. Znajduję się w kuchni, wyciągając z jednej z szafek ostry nóż, który z łatwością przekuwa moją rękę. Po drugiej stronie nadgarstka widzę zakrwawione ostrze. Szybko jednak wyciągam sztylet, obserwując czerwone krople spływające po mojej dłoni jednocześnie kapiąc przy tym na ziemię. Teraz dotarło do mnie to jak bardzo jestem samotna, czy odrzucona. Nie chce jednak od nikogo pomocy.

      Wycieram parkiet. Zamek w drzwiach się otwiera i do domu wbiega moja młodsza siostra. Wszystko udało mi się posprzątać do tego stopnia, że krew jest niezauważalna. Teraz tylko muszę dopilnować, aby nikt nie był w stanie zaobserwować szczególnych zmian na mojej ręce. Z oczu wypływają mi krople słonej wody i spływają po moich obolałych policzkach. Doskonale wiem, że nie płaczę z bólu, cierpienia czy żalu po swoim czynie tylko z tęsknoty. Ważnym fragmentem zupełnie wyrwanym z kontekstu jest wołanie o pomoc. Najbardziej pragnę zostać zauważona, jednak to tylko głupie marzenie, które i tak się nie spełni, mimo wszystko to kwestia czasu.

      Moi rodzice mimo wczesnej godziny kładą się spać, więc zupełnie nie poznając siebie jestem całkiem spokojna, że nikt mnie nie uderzy. Parę minut później ląduje z laptopem na łóżku. Dla jeszcze większego wyciszenia organizmu włączam sobie jakiś film. Czuje się dużo lepiej, jednakże na mojej skórze została szrama spowodowana przez nóż, a myśli z głowy wciąż się nie pozbyłam. Pod swoją poduszkę wkładam nieco mniejszy, ale ostrzejszy scyzoryk. Chwilę jeszcze myślę o tym czy na pewno nic nie napisać Lukasowi o dzisiejszej sytuacji, jednak decyduje się na zachowanie informacji w sobie. Obstawiam, że zacznie się wyjątkowo zamartwiać no i będzie chciał mi pomóc, a ja się na to nie zgadzam.

    Nikogo nie słucham. Nie interesuje mnie czy ktoś coś w ogóle mówi. Moje myśli w tej sekundzie są skupione na skończeniu ze sobą raz na zawsze. Nie ma dla mnie nic wartościowego przecież.
"jesteś najgorszą osobą jaką znam. Jesteś nicością nic nie znaczącą Najlepiej by było gdybyś skoczyła pod pociąć czy coś"
W mojej głowie jasno wybrzmiewają rzucane w moją stronę słowa ojca, a ja coraz bardziej mam dosyć.

    Mijają kolejne minuty, w których rodzina uświadamia mi, że nie należę do osób, które coś potrafią. Każda głupia sekunda morduje mnie od środka. Mam świadomość swojego czynu jak i wyboru. Dysponuje kilkoma możliwościami jakie udałoby mi się urzeczywistnić, jednakże większość z nich można wykreślić. Cały czas krążą we mnie myśli: " jesteś gotowa bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, tylko jedna szansa, ale jak tego dokonać, nie boisz się, nie lękasz, a mimo to nie potrafisz, teraz to zrób" 

   Skoczyć do rzeki z mostu to raczej odpada. Możnaby się powiesić tylko gdzie i na czym, no i co by było gdyby jakiś człowiek przechodzący akurat przez najskrytsze miejsca lasów i łąk zobaczył mnie zwisającą parę centymetrów nad ziemią. Jakby zareagowali moi rodzice, znaczy pewnie ich to w ogóle nie interesuje, pomimo tego na każdą, możliwą sytuację muszę to zrobić tak żeby wszyscy myśleli, że to tylko nieszczęśliwy wypadek. Staram się zachować jak największą ostrożność.

      Tabletki stają się dla mnie coraz większym uzależnieniem, zupełnie tak samo, gdyby przez moje nerwy przeszedł prąd. Pomagają mi w utrzymaniu spokoju i co najważniejsze- śnie. Jem je tak często. Pożeram całe pudełko w niecały tydzień, a nawet zdarza mi się nie kontrolować ich ilości zażycia. Uspokajają mnie myśli, że wiem o tym tylko ja i nikt więcej, więc czuje się bezpiecznie, chyba pierwszy raz od paru miesięcy.
   
     Nagle zrobiło mi się szkoda Lukasa, który nie ma zielonego pojęcia co ze sobą robię. Teraz wiem, że moja decyzja została podjęta co w pełni świadomości wpływa na fakt, iż zdania nie zmienię. Chciałabym tylko, wówczas, żeby chłopak dowiedział się o wszystkim, z każdym najdrobniejszym szczegółem, dlatego postanowiłam napisać kartkę obrazującą całą sytuację. Wiem, że mój koniec w głębi duszy zbliża się wielkimi krokami.

*Lukas, trochę późno ci o tym mówię, ale osobiście uważam że powinieneś wiedzieć. Mój ojciec, odkąd wróciłam do domu, nie pozwalał mi normalnie żyć. Nie mogę wychodzić z mieszkania po powrocie ze szkoły, ani też nikogo zaprosić. Każda chwila spędzona z tobą mnie coś kosztowała, ale bądź świadomy, że niczego nie żałuję. W domu czuje się jak w więzieniu, mój pokój jest zupełnie jak cela. Wyjście do szkoły to jak nauka poza domem, a na posiłek zabierają mnie do stołówki. Mam dosyć i ostatecznie stwierdzam, że to koniec, bo nie daje sobie rady.

Dziewczyna MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz