Zagubiona

30 14 20
                                    

        Zsunęłam się pod zamkniętymi drzwiami swojego pokoju, podkulając kolana aż do piersi. W tym momencie jeszcze bliżej je przyciągam, otaczając ramionami. Ręce trzymam na łydkach, a oczy przyciskam coraz bardziej do swoich kolan. Staram się stłumić krzyk za wszelką cenę. Nie chcę płakać za Lukasem, ale to jego wina. To on wtargnął do mojego życia i nagle się ulotnił, zupełnie jakby wcześniej mnie nie znał. Zniknął niczym blask księżyca schowany za chmurami na nocnym, ponurym niebie.

        Czuję silne ukłucie bólu w okolicach klatki piersiowej. Mam wrażenie, jakby niewidzialny las cierni przedostał się do wnętrza mojego ciała, zaczął je obrastać, wbijając największe kolce coraz głębiej w serce. Siedzę skulona pod drzwiami niczym jakaś idiotka, chociaż jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza. Mam ochotę jak najszybciej się pozbierać zanim mój ojciec wtargnie do wnętrza mojego ,,bezpiecznego azylu" i rzeczywiście da mi powód do płaczu. Szybko jednak odrzucam te myśl, gdy tylko atakuje mój umysł i, kiedy błyskawicznie wyobrażam sobie jak mogłoby to wyglądać. Mimo nagłych, wszelkich obaw nie jestem nawet w stanie podnieść się z ziemi. Po prostu się załamałam, ale jednocześnie jestem wściekła, wydaje mi się, że gdyby nie ten cholerny smutek w mgnieniu oka rozwaliłabym wszystkie meble w swoim pokoju. Wściekam się na Lukasa, na siebie, za to, że jestem taką idiotką, na przyjaciółkę i brakuje mi tylko siostry, która jakby teraz weszła do tego miejsca, nawet z błahego powodu, nie wyszłaby stąd w całości, nikt by nie wyszedł, ktokolwiek postawiłby nogę w progu moich drzwi.

        W końcu po dłuższej chwili, kiedy udało mi się uspokoić wewnętrzną walkę ze sobą, podchodzę do lusterka, znajdującego się kilka kroków od wejścia. Dostrzegam swoje odbicie i widzę jednocześnie jego. Jestem identyczna jak mój ojciec, po matce odziedziczyłam chyba tylko idealnie chudy, wycięty kształt brzucha. Wpatruję się tępo w samą siebie, zauważając każdy drobny szczegół, łączący mnie z ojcem. Ciemnozielone oczy budzą we mnie postrach, którego nie rozumiem i mimo, że praktycznie każdy uważa, że mam cudowny odcień, ja sądzę inaczej. Kręcone, blond włosy odwracają na chwilkę moją uwagę, gdy wyobrażam sobie, że jakby tatuś zapuścił sobie fryzurę, stałabym się jego kobiecą, zminimalizowaną wersją. Nie mam siły zetrzeć spływających swobodnie po moich policzkach łez. Wpatruję się tępo w swoje oczy, w których dostrzegam mieniące się na zmianę uczucia smutku, strachu i złości. Dociera do mnie, że przecież pokochałam go, sam z resztą tego chciał, a teraz nagle zamienił się w parę, zostawiając we mnie zagubienie i podzielone na trylion kawałków serce.

- Ja nigdy więcej się nie zakocham - mówię do własnego odbicia w lustrze i nie poznaję własnego głosu, który mimo iż łamie się, cichnąc i pozostając tylko szeptem. - Dlaczego, do diabła jestem taka głupia?

         Chowam głowę pomiędzy ramionami i staram się wszystko sobie poukładać. Przede wszystkim zamierzam zrobić wszystko, żeby zapomnieć o Lukasie, co z resztą nie będzie należało do banalnych czynności, bo przecież jesteśmy razem w klasie. Z całych sił żałuję, że kiedyś myślałam o odbudowaniu z nim kontaktu, w przypadku, gdyby nam nie wyszło. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że od trzech dni nie byłam w szkole. Przez to co się stało opuściłam około dwudziestu trzech godzin lekcji. Na myśl o tym, że z winy swojego byłego chłopaka odizolowałam się od społeczeństwa robi mi się niedobrze. Moje myśli zmieniły swój kurs, nawet nie wiem kiedy. Marzę, aby wyrwać się ze szkoły tak żeby nikt i iść z Ellie na zakupy, nie zajmując się naszą ostatnią rozmową. Chociaż tego nie wie i tak jej wybaczyłam. Doskonale rozumie, że tak naprawdę nie ma z tym nic wspólnego. Z resztą sama nie wiem czy bardziej byłabym wściekła na nią teraz, czy gdybym się o wszystkim dowiedziała i ona nic by mi nie powiedziała.

          Spuściłam wzrok, a łzy przejęły nade mną kontrolę. Przyniosły mi widok przed oczami, nie widziałam nic poza wodą rozmazującą całą przestrzeń. Ich ciężar nie jest do wytrzymania. Boleśnie przypominał o mojej przeszłości jak i za równo strachu, przeszywającym moje ciało każdego dnia, ale jednocześnie o wszystkich przyjemnościach, które już nigdy nie wrócą. Wiedziałam, że moje życie utraciło właśnie resztki swoich kolorów. Barwy i odcienie szarości pozostawiły za sobą nicość, a kiedy próbowałam wydusić z siebie choć kilka marnych słów, mój głos z każdą sekundą tracił na sile. Ten mroczny świat, który zapadł we mnie niczym gęsta mgła rozchodząca się po nocnym lesie, w którym uwięziła się znaczna część mnie, stał się czymś bez czego nie potrafiłam już żyć. Przestałam cokolwiek czuć, nieważne czy chodziło o szczęście i radość, czy o lęk, obawę i nienawiść. Po prostu byłam, lecz byłam tu tylko fizycznie. Wewnątrz siebie stałam pusta, tak jakby ktoś wziął pluszaka i wyjął z niego całą zawartość białej waty, wypełniającej środek. Lukas zabrał ze mnie wszystko, każdą część mnie, jaką tylko zdołał.

Dziewczyna MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz