Rozdział 5

191 32 187
                                    

Kilian

Od tygodnia nie spotkałem Eddy'ego. To nieopisane szczęście. Jego gadanina doprowadzała mnie do szału. Miałem świadomość, że musiał trzymać się blisko, bo tak nakazywał mu Arvis.

Arvis... Wciąż chciałem wierzyć, że wszystko to tylko popaprany sen, ale sama wizja Piekła wydawała mi się... znajoma? Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Jedynie słyszałem durne opowieści wiernych i matki, gdy jeszcze próbowała mnie namówić do "wstąpienia na ścieżkę Pana". Poza tym... Może kilka pojedynczych obrazów, ale one nijak odzwierciedlały prawdziwy wizerunek Piekła. Skąd więc to déjà vu?

Starałem się nad tym nie rozwodzić. Skupiłem się na pracy i ostatnio Erhardt stwierdził, że bardzo dobrze się spisywałem. Pozwolił mi odpocząć. Byłem przeciwny. Nie potrzebowałem przerwy. Jednak Erhardt się uparł. Przez trzy dni miałem nie dostawać zleceń. Wczoraj nic, dzisiaj również. Postanowiłem wykorzystać czas na relaks. Wybrałem się na samotną przejażdżkę. Po drodze chwyciłem za gazetę z nowościami ze świata.

Przystanąłem na cichej polanie pośród lasu. Za dzieciaka często tu chodziłem. Jeszcze nigdy nikogo nie spotkałem. Według miejskiej legendy sam Lucyfer stworzył to miejsce. Oczywiście, prędzej uwierzyłbym, że stado dinozaurów przetoczyło się przez ten teren.

Chwyciłem za gazetę. Na pierwszej stronie widniał wielki nagłówek: KOLEJNE MORDERSTWA ZBRODNIARZE NOWYMI ŻNIWIARZAMI?

Uśmiechnąłem się półgębkiem i zacząłem czytać.

"Choć wzmożono patrole policji, ludzie wciąż znajdują sposób na mordowanie" – mówi Seraphina Weinreich, podporucznik z siedziby policji w Verflucht.

Zaginięcie naukowca Detlefa Hoehmanna oraz jego córki, Tamary Hoehmann, zwiastowało najgorsze. Żona zaniepokojona długą ciszą ze strony męża postanowiła na własną rękę sprawdzić, co się działo. Dokładnie dwudziestego drugiego maja odkryła, że w chatce poza miastem pozostały ślady krwi oraz pobrudzona maskotka córki. Ponieważ ciała zniknęły, było niemożliwym zidentyfikowanie mordercy. Pozostawił jedynie stare, zniszczone ubranie. Okoliczni sąsiedzi niczego nie widzieli.

Dwudziestego czwartego maja znaleziono ciało dawnego chirurga Richarda Hopfera. Było pozbawione serca. Według zeznań mieszkańców w okolicy kręciło się kilku podejrzanych mężczyzn. Zbrodni dokonano nocą, co utrudniało pracę policji.

(...)

Nie wiadomo, co zbrodniarze robią z wyciętymi sercami. Przewiduje się, że działa nielegalny rynek, na którym niedoszli żniwiarze mogą zarobić.

Policja apeluje o ostrożność. Mordercy działają nocami, więc dla bezpieczeństwa mieszkańcy proszeni są o poruszanie się nocą jedynie w towarzystwie patroli lub o zupełne wstrzymanie się przed wieczornymi spacerami.

Musiałem przyznać, że miło mi się czytało fragmenty, w których wspominano o moich dziełach. Szczególny gdy dowiadywałem się, że wzorowo wykonałem robotę. Teraz domyślałem się, dlaczego Erhardt uznał, że pora na przerwę. Trzeba było uśpić czujność patrolu. Baran. Mógłby powiedzieć mi to wprost. Umiałem myśleć. Prawdopodobnie też urlop potrwa dłużej niż trzy dni. Na szczęście nie brakowało mi pieniędzy.

Interesanti...* — Rozległ się dobrze znany mi głos Eddy'ego.

Odwróciłem się gwałtownie. Kruk stał tuż obok i przypatrywał się zapiskom na gazecie. Skrzywiłem się. Tak oto mój święty spokój dobiegł końca. Wywróciłem oczami i złapałem za papier. Pociągnąłem go gwałtownie, aż Eddy musiał poderwać się do lotu. Wylądował tuż przede mną, przechylił głowę na bok i wnikliwie się przypatrywał.

Cursed immortalityWhere stories live. Discover now