Staviti o mnie wiedział i próbował zabić – to jedyne sensowne wyjaśnienie. W jakim innym celu miałby tworzyć niezniszczalne sługi, a następnie je tu wysyłać?
A może to Cyrusa chciał się pozbyć?
Czy w ogóle dało się zabić boga Neutralności? Sprawy związane z bogami i śmiercią były dla mnie bardzo niejasne. Zesłanie do wymiaru więziennego stanowiło formę śmierci, mimo to Willa stamtąd powróciła. Dusze mogły uciec z tamtego świata i ponownie zamieszkać w naczyniach, które za sobą zostawiły.
– O czym teraz myślisz, do cholery? – Cyrus nagle mnie dogonił. Zmusiłam nogi do poruszania się szybciej, a umysł do koncentracji. – To wszystko nie ma sensu – wydyszałam. – Cały ten świat. Bogowie. Myślę o tym od dawna, ale nauczyłam się akceptować wszelkie opowieści, jakie słyszałam o waszym rodzaju. Nigdy nie pozwalałam sobie rozważać tych niespójności.
– Aż do tego momentu – powiedział Cyrus, w jego głosie słychać było rozbawienie i irytację. To drugie wychodziło mu szczególnie dobrze.
Rozproszył mnie, kiedy położył mi dłoń na plecach i popchnął delikatnie do jaskini. Ciemność zamknęła się wokół nas. Odwrócił się, jak tylko weszliśmy do środka, po czym zatoczył ręką łuk, posyłając przed siebie białe światło, którego wstęgi zaczęły tkać kolisty wzór. Już po chwili wejście zostało zablokowane przed morderczymi sługami.
– To powinno ich zatrzymać – oznajmił, a ja odłożyłam topór. – Przynajmniej dopóki nie odkryjemy, co się tutaj dzieje i jak to opanować.
Po zasłonięciu wejścia zrobiło się ciemniej, otaczała nas niemal idealna czerń, lecz światło biło od Cyrusa najwidoczniej nawet wtedy, gdy nic nie robił, zapewniając nam dostateczną widoczność. Jaskinia była nieduża, miała może jakieś sześć metrów szerokości. O ile w mroku nie ciągnął się żaden tunel – a sądziłam, że nie – oznaczało to, że jesteśmy tu uwięzieni, dopóki Cyrus nie usunie bariery.
Kiedy ja badałam otoczenie, on obserwował mnie. Nadal stał w miejscu i świecił w ten przerażający sposób.
– O czym myślałaś wcześniej? – zapytał. – No wiesz, gdy mówiłaś, że to nie ma sensu.
Zdziwiłam się, że po prostu nie wyrzucił tego z głowy. Zupełnie jakby chciał poznać moje przemyślenia.
– Jest w tym wszystkim mnóstwo niespójności. Na przykład ta historia o początkach Stavitiego, o tym, jak stał się Pierwotnym Bogiem. Ziemianie i sol poznają tę samą opowieść: że zachorował jako dziecko, a jego ojciec był górnikiem i znalazł wyjątkową wodę, która uleczyła jego syna i dała mu niezwykłe zdolności. Potem Staviti miał gromadkę dzieci, tworzył sol i tak dalej, i tak dalej. Ale… Willa nie zobaczyła tego w śmiertelnym szkle. Jej oczom ukazało się coś zupełnie innego. Czyja wersja jest prawdziwa? Znieruchomiał, a we mnie wszystko zamarło, bo w tym bezruchu zobaczyłam drapieżnika gotowego zabić.
– Śmiertelne szkło – przemówił powoli, pozwalając, aby jego słowa przebrzmiały. Później milczał przez długą chwilę, aż w końcu dodał: – Szkło nigdy nie kłamie.