Pantery różniły się od wszystkiego, czego do tej pory doświadczyłam. Niemal czułam kryjące się w nich bogactwo wiedzy. Nie zaskoczyłoby mnie wcale, gdyby znały odpowiedzi na wszelkie pytania – dosłownie każdą rzecz, jakiej można się było dowiedzieć na temat obu światów.
Potrzebowałam tego. Potrzebowałam informacji.
Palce Cyrusa zacisnęły się nieco mocniej na moim przedramieniu i odchyliłam głowę, aby na niego spojrzeć. Uśmiechał się leniwie i naszła mnie myśl, że już dawno nie widziałam go tak rozluźnionego.
– Od której chcesz zacząć? – zapytał.
Nie zamierzałam udawać, że nie wiem, o co mu chodzi. Nigdy tego nie lubiłam.
– Od tamtej – powiedziałam, lekko wskazując głową, aby wiedział, którą z panter mam na myśli. Nie umiałam zgadnąć, czy to samica czy samiec, ale stworzenie wyglądało pięknie. Jak pantera Willi, tylko że z czarną sierścią, tak czarną jak najciemniejsze nocne niebo. Lśniła niczym aksamit otulający jej potężne ciało.
Jeden kopniak mógłby mnie zabić, to nie ulegało wątpliwości. A już na pewno mogłoby zabić dawną mnie. Uszkodzenie boga było nieco trudniejsze.
– Sparrow – mruknął Cyrus, sprawiając wrażenie niemal zadowolonego. – Jest bardzo stary, to jedna z najstarszych panter, jakie znam.
Jego wyjaśnienie sprowadzało się do jednego słowa: „wiedza”. Wiek równał się doświadczeniu.
– Tak, wybieram jego – uznałam.
„I zgaduję, że ja nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia”, głos rozległ się w mojej głowie i na moment zmroził mnie tak bardzo, że nie potrafiłam zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Tylko dlatego że tuż po naszym przybyciu usłyszałam panterę, zdołałam w końcu zrozumieć, kto się odezwał.
„Przepraszam cię – zaczęłam, niepewna, czy niechcący nie okazałam nadmiernej nieuprzejmości. – Nie zdawałam sobie sprawy, że słyszysz naszą rozmowę. Bardzo chciałabym z tobą pomówić”.
Coś musnęło moje ciało, budząc w nim dreszcze. Wydawało mi się, że to moc podobna do tej Cyrusa, tyle że sto razy potężniejsza. „Łakniesz wiedzy – stwierdził Sparrow. – Strzeż się jednak zdobywania jej więcej, niż może znieść twój umysł”.
Willa mówiła, że pantery są enigmatyczne, co niepomiernie ją frustrowało. A ja? Ja wprost kochałam zagadki. Odruchowo podeszłam bliżej. Cyrus pozostał przy mnie, co okazało się bardzo miłe. Przez większość życia towarzyszyła mi Willa, ale ona ciągle potrzebowała pomocy ze… wszystkim. Była silna na swój sposób, zwłaszcza pod względem charakteru, niestety często pakowała się w tarapaty, z których musiałam ją ratować. To ja zawsze uchodziłam za tę dojrzalszą, bardziej kompetentną częścią naszego duetu. Tymczasem w tej sytuacji odnosiłam wrażenie, że mogę liczyć na Cyrusa, zrzec się w jakimś stopniu swojej kontroli.
Kiedy się zbliżyłam, pantery odsunęły się od Sparrowa, robiąc mi miejsce. Neutralność został nieco z tyłu. Dostatecznie blisko, by pomóc w razie potrzeby, lecz mnie nie osaczał.