❀Uroki Nowego Yorku

4.5K 291 52
                                    

Trzy szarlotki, dwie czekoladowe babeczki i jeden shake waniliowy później, Lavender nadal nie potrafiła zebrać myśli. Jakby jedzenie miało polepszyć sprawę. Młoda kelnerka biegała wokół Torres zaskoczona i kiedy chciała zamówić kolejny kawałek ciasta, zapytała się, czy wszystko w porządku. Cóż, nie było w porządku, jednak zamiast kolejnego ciastka po prostu zapłaciła i wyszła.

Nowy York miał to do siebie, że potrafił odciągać od myśli. Wieczny tłum ludzi, który na co dzień uprzykrzał życie Lavender, tym razem pomógł jej się trochę zrelaksować. Mężczyzna grający na gitarze uśmiechał się promiennie, kobieta sprzedająca kolorowe kwiaty życzyła każdemu miłego dnia, jedno małżeństwo było w trakcie kłótni, młody chłopak był zrozpaczony, ponieważ przed chwilą jego miłość odrzuciła jego zaręczyny, a starszy mężczyzna bez ręki śpiewał głośno tylko jemu znaną piosenkę.

Zastanawiała się nad historią osób, które minęła. Czy ta kobieta została kiedyś oszukana? Czy ten mężczyzna musiał spłacić niewyobrażalnie wielki dług? Jak muszą się z tym czuć?

Tak właśnie przez kolejne godziny, Lavender przechadzała się po Nowym Yorku, zajadając się lodami z każdej możliwej napotkanej budki. Tak już miała, stresowe sytuacje odreagowywała jedzeniem. Potem tylko na siebie narzekała, ponieważ kończyło się to dodatkowymi kilogramami i wypryskami na twarzy przez niezdrowe jedzenie.

Kiedy wróciła do mieszkania, wpisanie w Internet Marianne Payet, było pierwszą rzeczą, jaką zrobiła. Jej za duże dla ludzi serce się ścisnęło. Była prześliczna. Miała króciutkie czarne włosy i wielkie brązowe oczy. Na zdjęciu profilowym przytulała do siebie rudego kotka z wielkim uśmiechem. Czy nadal jest taka szczęśliwa?

Od razu pomyślała, że to głupie pytanie. Nikt jej nie chciał przyjąć do pracy, a do spłacenia miała dwieście tysięcy dolarów. Przez niesłuszne oskarżenia, całe jej dotychczasowe życie prawdopodobnie się zawaliło.

Czy to aby na pewno prawda?

Czy Marianne została naprawdę oszukana w tak okrutny sposób przez Susanne Williams? Czy jej szefowa to kryminalistka? Cholera, bywała okrutna, ale żeby wyłudzać od ludzi w taki sposób pieniądze? Ta kobieta przecież miała mnóstwo pieniędzy, po co byłoby jej takie coś?

Wszystkie te pytania doprowadziły tej nocy do jej bezsenności. Kolejnego dnia, jechała niewyspana do pracy, jedząc trzy batoniki z rzędu. Wchodząc do butiku, szybko schowała papierek do kieszeni, aby tylko Beatrice tego nie zobaczyła.

Czy ona też miała z tym coś wspólnego?

Cały ten dzień jak i kolejny były naprawdę beznadziejne. Widziała w Beatrice tylko oszustkę, chociaż jaką miała pewność, że Aiden Sorenson mówił prawdę?

To pytanie również uznała za głupotę. Potem uznała samą siebie za głupią. Jak może czuć, że Aiden mówi prawdę, skoro go kompletnie nie zna? Po prostu miała wrażenie, jakby wszystko, o czym mówił, było autentyczne. Nie wiedziała, czy to jakieś złudzenie, czy jakieś specjalne jego techniki, ale najwyraźniej działały.

Po dwóch dniach nie dała mu odpowiedzi. On też słowa do niej nie napisał. Czekał cierpliwie, przecież dał jej tydzień.

Przytłaczał ją też fakt, że nie ma z kim porozmawiać. Lubiła Ivy, powoli zaczynała traktować ją jako przyjaciółkę, jednak nie znały się za długo. Rodzice odpadali, matka wpadłaby w panikę, a ojciec zabrał ją z Nowego Yorku i nie wypuszczał z domu przez następne dziesięć lat. Aaron to największy plotkarz, jakiego poznała, więc nawet o nim nie pomyślała.

Boże, naprawdę potrzebowała rozmowy. Rozważała nawet podejście do obcej osoby i porozmawiania z nią, ale nie odważyła się. Z jej szczęściem do ludzi, mogłaby trafić na jakiegoś bandytę albo na kogoś, kto zna Susanne i połączy fakty.

Lavender LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz