❀Dziękuje

2.6K 206 14
                                    


Dzień zapowiadał się miło.

Obudziła się opleciona ramionami Aidena, kiedy ten całował jej kark. Oczywiście, nie mógł zostać za długo, ponieważ musiał zjawić się w sądzie, aby omówić parę spraw dotyczących Kevina Murdocha.

Tak, jak zaplanował, do końca tygodnia siedział za kratkami.

Zdążyli jeszcze zjeść wspólne śniadanie, nie potrafiąc się od siebie oderwać. Lavender była owinięta jedynie białym prześcieradłem, kiedy Aiden zapinał swoją czarną koszulę.

– Widzimy się jeszcze dzisiaj? – zapytała cicho, na co westchnął. Spojrzał na nią, po czym podszedł do łóżka. Nachylił się na jej ciałem, aby złożyć mocny, ale krótki pocałunek na jej wargach.

– Spróbuje – wymamrotał.

Tego dnia wyglądał dużo lepiej. Cienie pod oczami nie były, aż tak bardzo widoczne, a oczy, nie były tak bardzo... martwe.

Tak jak mu obiecała, resztę dnia spędziła na cholernym sprzątaniu. Nie mogła się oczywiście oprzeć, przed wysyłaniem mu co chwilę zdjęć czystej sypialni. Raz całkowicie przypadkowo, jej sylwetka odziana jedynie w skąpą bieliznę odbijała się w lustrze.

Odpisał jej tylko, że jest najpiękniejsza na świecie. I, że cieszy się w końcu z porządku w jej mieszkaniu.

Znosił ten bałagan wyłącznie ze względu na Lavender. Tak ogólnie to bałagan powodował u niego jedynie nerwy. Dla tej kobiety był w stanie się poświęcić, ale był wdzięczny, kiedy wracając wieczorem do jej mieszkania, zastał nienaganny porządek. Nie chodziło mu o to, że kobieta ma dla niego sprzątać, ale lubił porządek i tyle. Jeżeli nie miałaby ochoty posprzątać, nic by się nie stało.

Cały wieczór po prostu się jej przyglądał. Był naprawdę zmęczony i nie czuł się po prostu najlepiej. Oczy same mu się zamykały, chociaż jedyne czego chciał to na nią patrzeć, a nawet tego jego organizm mu odmawiał.

Siedziała przy swojej sztaludze, zaczynając kolejny obraz. Tyle, ile był w stanie, uważnie ją obserwował. Każdy jej ruch pędzlem po płótnie był wyważony i po prostu idealny. Jak cała ona. Nie pytał, co zamierza namalować, czekał na efekt końcowy.

Nie był w stanie jednak przegonić swojego samopoczucia i zasnął w niespodziewanym momencie na jej małej kanapie. Lavender tylko przysunęła się do niego, okrywając ich ciepłym kocem. Skoro już był w jej mieszkaniu, nie wyobrażała sobie spać bez niego, a bardzo nie chciała go budzić. Widziała po nim to cholerne zmęczenie i pragnęła, aby wypoczął.

Brunet jednak wybudził się w środku nocy, przenosząc ich do łóżka w jej sypialni, gdzie ponownie zasnęli w swoich objęciach.

I tak przez kolejny tydzień.

Budzili się zawsze razem. Po porannych pieszczotach wychodził na cały dzień. Wymieniali się wtedy tylko pojedynczymi wiadomościami. Wieczorem wracał i bywało różnie. Czasami nie odrywali swoich rąk siebie, a czasem leżeli w ciszy. Lavender dużo malowała, jakby dostała nagle niesamowitej weny. A on uwielbiał się temu przyglądać.

Nie szukała na ten moment nowej pracy. Poważnie zastanawiała się nad swoją przyszłością. Nie chciała ponownie pchać się do czegoś, czego nie lubiła. Jednak nadal nie była przekonana do...kariery artystki. Szukała na ten moment swojej drogi i była wdzięczna, że Aiden ją w tym wspierał.

Pewnego jednak dnia, nie wrócił do niej na noc. Nieco się zdziwiła, jednak napisał jej tylko, że ma bardzo dużo pracy i wróci tym razem do siebie, bo nie chciałby jej budzić w środku nocy. Była tym nieco niepocieszona, ale nie zamierzała protestować. Ostatnio ciągle jeździł tylko do niej i pewnie potrzebował chwili dla siebie.

Lavender LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz