Lavender ten dzień mogła w pełni uznać za totalnie beznadziejny. Chociaż była dopiero szesnasta i jeszcze tyle musiała znieść.
Niemalże zaspała do pracy, przez co nie zdążyła umyć włosów i chodziła w upiętym koczku, którego nienawidzi. Dodatkowo dostała okres, przez co po prostu już chodziła wkurzona, a ból brzucha w niczym nie pomagał. Godzinę po wstaniu z łóżka, już chciała do niego wrócić.
W pracy jej humor uległ jeszcze większemu pogorszeniu. I to do stopnia wręcz dramatycznego. Beatrice była tego dnia dla niej tak wredna, że w pewnym momencie puściły jej wszystkie emocje i zwyczajnie się popłakała. Schowała się w małej łazience i uparcie nie wychodziła z niej przez następne pół godziny.
Generalnie, było chujowo.
Wychodząc z butiku, odetchnęła z ulgą. Przynajmniej ta część się skończyła i nie musiała tego dnia już więcej patrzeć na Beatrice. Chwila ukojenia nie trwała długo, bo zaraz dopadł ją ból brzucha i jednocześnie głód. Nie zdążyła niczego zjeść, ponieważ swoją przerwę spędziła na wylewaniu łez.
Z niezadowoloną miną wstąpiła do pierwszego lepszego fast food'a, zamawiając duże frytki i burgera. Trochę się zawahała, stojąc w kolejce, w końcu ostatnio objadała się jak głupia ze stresu, przez co dopadały ją wyrzuty sumienia. Jednak przypomniała sobie o miesiączce, usprawiedliwiając się, że w tym czasie jest do dla niej wręcz wskazane.
Wracając do mieszkania, z ulgą rzuciła się na swoje łóżko, uprzednio ściągając z siebie spodnie i marynarkę, zostając w samej koszulce na ramiączkach i bieliźnie. Włączyła pierwszy lepszy serial i zajadała się kupionym jedzeniem. Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym jej powieki zrobiły się cięższe i zasnęła.
Dokładnie jednak zapamiętała moment, w którym się obudziła. Chcąc przewrócić się na drugi bok, niechcący strąciła laptopa ze swoich kolan, przez co spadł na ziemie. Huk spowodowany upadkiem, ją rozbudził. Uniosła się gwałtownie, rozglądając wokół siebie. Schyliła się po laptopa, sprawdzając, czy go nie uszkodziła. Na szczęście był cały, przez co odetchnęła z ulgą. Tylko na moment. Kiedy zerknęła na zegarek, ulga wyparowała.
Za piętnaście minut powinna pojawić się w biurze Aidena Sorensona.
– Kurwa – warknęła pod nosem, wyplątując się z kołdry. Zerknęła na swoje odbicie w lustrze przy szafie i jęknęła żałośnie. Cały jej dotychczasowy makijaż się rozmazał, włosy miała w kompletnym nieładzie, a białą koszulkę pobrudziła jakimś sosem.
Zaczęła przekopywać łóżko, aby znaleźć swój telefon. Chciała napisać do Aidena, że najzwyczajniej w świecie się spóźni. Była pewna, że on już na nią czeka, a ona nawet w jednym procencie nie była gotowa do wyjścia. Kiedy w końcu znalazła telefon pod poduszką, myślała, że rzuci nim o ścianę. Był rozładowany.
Była o krok, aby po prostu to olać i ponownie owinąć się ciepłą kołdrą.
Z niecierpliwością zerkała na podłączony telefon, czekając, aż się włączy. W międzyczasie poprawiała swój kompletnie zrujnowany makijaż. Zmyła czarne smugi tuszu do rzęs z policzków, po czym nałożyła korektor w pojedyncze miejsca na twarzy i pod oczy, a na policzki dołożyła nieco różu i bronzera. Kątem oka zauważyła, że telefon się włączył, więc rzuciła się w jego stronę.
Za pięć minut powinna być. Przeklęła pod nosem, mając nadzieje, że Aiden nie wkurzy się jakoś bardzo.
Do: Aiden Sorenson
Przepraszam, mogę się spóźnić parę minut.
Albo godzinę.
Od: Aiden Sorenson
CZYTASZ
Lavender Love
RomanceLavender pracuje w butiku z garniturami. Aiden za to bardzo często nosi garnitury. missamourv 2023