Rozdział z dedykacją dla pana Mariusza, tęsknię za nim.
Pov. Trzecia osoba
Bad oraz Skeppy udali się do recepcji, gdzie pokazali potwierdzenie zakwaterowania a następnie odebrali klucze do poszczególnych domków.
W tym samym czasie Alex z Wilburem stali w ciszy obok siebie, gdyż George już dawno zostawił ich dla swojego Dreamusia aka jego wcale nie kochanka.
Wilbur stał z rękoma założonymi na siebie, skrzyżowanymi przy klatce piersiowej, jego mina pokazująca to, że nie był zadowolony sytuacją.
-Pft.- Wywrócił oczami, gdy czarnowłosy dalej nie raczył przerwać ciszy. Był poirytowany, nie wiedziała czemu Alex'a tak to uraziło i uważał, że przesadza.
Atmosfera była... Jakby to ująć? Można powiedzieć, że na pewno nie była miła. Obydwoje wyraźnie ukazujący to że są na siebie w jakiś sposób obrażeni.
Na szczęście zanim zaczęła się jakaś kłótnia Bad wraz ze swoim chlopakiem, który najęcie na coś narzekał wrócili.
-Ale no proszę cię, mówiłeś że zarezerwujemy sobie wspólny domeeek.- Marudził Skeppy po drodze powrotnej z recepcji.
-Oh dobrze, wytrzymasz te dwie noce. Tylko ani słowa Wilburowi ani Alex'owi.
-A tak właściwie czemu chcesz ich umieszczać w tym domku? Nawet nie są ze sobą jakoś blisko.
-Nie? Ah Skeppy... Ty tego nie widzisz, jesteś za młody by to zrozumieć.
-Masz świadomość że różnica wieku między nami to-
-Wiek to nie to co mam na myśli gdy mówię tu o jakiejś dojrzałości czy młodości, mowa o tym, że ja się bardziej znam na ludziach i uczuciach. Wystarczy przyjrzeć się Wilburowi, w niektórych chwilach, tak nagle w jego oczach pojawia się takie coś, czego nie można do końca określić, coś co jednak jest bardzo dalekie od nienawiści.
-Znow się naczytałem jakiś romansów czy Zmierzchów jakis naoglądałeś? Przepraszam, że muszę ci to uświadomić, ale wystarczy spojrzeć na nich teraz by dostrzec że bardziej dążą się wzajemna niechęcią, czy tym twoim "czymś czego do końca nie można określić".- Skeppy wskazał na dwójkę, kilka metrów od nich, dwójka mężczyzn stojąca obok siebie z minami jak na jakimś pogrzebie.
-Oj to chwilowe. Jak zobaczą że mają wspólne łóżko humorek im się poprawi i się rozchmurzą.- Powiedział Bad, a po chwili doszli do dwójki.- Gdzie George?- Zapytał Alex'a.
-Tam.- Kiwnął głową w kierunku bruneta rozmawiającego z wyższym blondynem i jeszcze dwójką trzecioklasistów, kolejnym brunetem i czarnowłosym.
-Oh, jak miło, ten to ma rękę do dzieciaków.- dodał Skeppy.
-Rąk też nie umie trzymać z dala od niektórych.- Prychnął cicho, pod nosem Wilbur. Quackity szturnął go mocno łokciem. To nie tak, że Wilburowi dalej coś przeszkadzało w relacji George'a i Dream'a, wiedział że są blisko ale nie są razem, nie miał tej bliskości nic przeciwko, jednak podirytowany sytuacją z Alex'em był no powiedzmy nie w humorze.
-Dobra, wyszło tak że macie wspólnie domek, klucze dla was.- Bad podał brunetowi klucze.
-A George? Nie mogę z nim dzielić domku?- Wtrącił Quackity.
-Niestety nie, w recepcji jesteście jako opiekuni wpisani pod tym samym numerem domku.
-No ok.
-Tylko jak młody będzie miał o coś problem, zanim się mnie o to przyczepicie to muszę was uświadomić, że jest wyraźnie przedrazliwiony.
-Nie jestem.- Powiedział przez żeby czarnowłosy.
-Jestes, obrażasz się za to, że nazwałem się rzepą.- Bad, tym bardziej Skeppy totalnie nie rozumieli o co chodzi i stali tak, słuchając ich "kłótni".
-Nie dlatego, że nazwałeś mnie rzepą, a dlatego że przez to sugerowałeś mi, że jestem uparty!
-Nie sugerowałem, a stwierdziłem fakty. Jesteś uparty.
-Nawet jeśli to nie trzeba ludziom wytykać wad od tak!
-A to może jeszcze w drugą stronę? Co? Zamiast o twych wadach mam mówić o pozytywach?
-No byłoby na pewno lepiej!
-Tak? Nie no pewnie! W takim razie... Kurde nie mogę znaleźć w tobie żadnych pozytywów... Nie no serio, nic, kompletnie nic nie mogę znaleźć!
-Teraz przesadzasz!Przestańcie się kłócić, muszę rozdać resztę kluczy.- Powiedział Bad i odszedł od nich.
-Moi drodzy, proszę abyście podeszli wszyscy tutaj!- Zawołał okularnik.(Bad->🤓) Podekscytowani uczniowie szybko zgromadzili się wokół nauczyciela.
Grupkami od czterech do pięciu osób proszę was abyście podchodzili, wpisali się na listę i wzięli klucze do domków. Na grupkę jest jeden klucz, więc nie zgubicie go abyście nie musieli iść po zapasowy do recepcji.- Zapowiedział, a wycieczkowicze zaczęli ustawiać się przed nim, w czymś na kształt kolejki.
------------------
692 słów
CZYTASZ
"Nauczę cie czegoś" ||Quackbur|| Aleksffs [W Trakcie Pisania]
FanficTeacher Au Highschool Au Original idea Alex Quackity przylatuje do Anglii, aby uczyć języka hiszpańskiego w jednym z liceów. W szkole poznaje innych nauczyciel, w tym Williama Gold'a znanego jako profesor Wilbur oraz kilka innych osób z grona pedag...