"Początek"

390 49 74
                                    

POV. trzecia osoba

Wilbur i Alex spędzili resztę czasu wolnego przy filmie popijając herbatkę, bo na szczęście Alex zabrał prawie że roczny zapas herbaty malinowej, od której obydwoje byli uzależnieni lekko mówiąc, to się nazywa dobrać do siebie. (Nmg się kurna skupić na pisaniu, bo moja młodsza siostra, która ma dwa lata słucha na parterze zapętlenie baby shark godzinne od już 5 minut jakoś na full głośność i zaczynam dostawać pierdolca :'] )

Kilka minut przed rozpoczęciem przygotowań udali się już na miejsce ogniskowe, gdzie spotkali Bad'a i Skeppy'ego, zaczynając z nimi rozmowę na jakieś losowe tematy.

-Dobra, ale pizza z oliwkami jest serio dobra.- Powiedział Alex, gdy rozmawiał z Bad'em o pizzy.

-Co?- Wilbur odwrócił się w ich stronę, ukazując swoją zdziwioną minę, gdyż no za oliwkami nie przepadał. Akurat w tym momencie przyszedł i George, oczywiście z Dream'em, bo "opiekuje" się nim.

-Ale co "co"?- zapytał zaciekawiony.

-To, że jak można lubić oliwki, to zielone dziadostwo jest ochydne.- Powiedział Wilbur.

-Zgadzam się. A kto lubi to coś?

-Alex.

-Omajgat wiecie co to znaczy?- Spojrzał na resztę, jednak cisza.- Olive theory! On ich nie lubi a on lubi, to oznacza że są idealni dla siebie, serio nie znacie tego?

-Mmm ja tam lubię oliwki.- Dream zaśmiał się patrząc na George'a.

-Ew.

-Wiesz co to ozna-

-Nawet nie próbuj.

-Dobra, dobra bez zaczynania kłótni żadnych.- Zaśmiał się Bad.- Lepiej zajmijmy się przynosić potrzebne rzeczy, Skeppy pójdzie ze mną, Dream zostanie z George'em i pilnujcie się nawzajem, a Wilbur i Alex idźcie już po chrust, leży w tej szopie czy jakkolwiek to nazwać.- Bad wskazał na oddalony o jakieś 20 metrów mały, drewniany domek, do którego był przeniesiony chrust zebrany podczas gry terenowej.

-Pewnie.- Alex uśmiechnął się i skierował się ze swoim chłopakiem w stronę szopki, na samą tą myśl poczuł się trochę dziwnie ale i szczęśliwie, nazywanie bruneta swoim chłopakiem było zupełnie nowym, innym doświadczeniem.

Doszli do szopki, otwierając ją bez problemu, gdyż nie byłą zamknięta na żaden klucz, w środku były łopaty na samym tyle i jakieś inne narzędzia, a na przodzie rzucone mnóstwo chrustu, który wystarczyłby na całą noc, o ile by tyle siedzieli, na co jednak nie zezwala im cisza nocna. 

Obydwoje wzięli tyle chrustu ile mogli wziąć na raz i wrócili na miejsce ogniskowe, następnie zawracając by iść po resztę patyków i kory. W międzyczasie zaczęli jakąś rozmowę, na losowe tematy.

-Tak właściwie.- Zaczął Alex.- Bad i Skeppy są razem oficjalnie w szkole i wszyscy to wiedzą, myślisz że z nami tez tak będzie któregoś dnia?- Zapytał ciekawy odpowiedzi.

-Hmm, dobre pytanie, ale sam nie wiem, mi nie robi fakt że ludzie ze szkoły się dowiedzą, chociaż na logikę dowie się mój ojciec, może być trochę...zaskoczony, ale wie od dawna, że jestem biseksualny i nie ma nic przeciwko temu.- Teraz i Alex przypomniał sobie o swoim ojcu, za którym tęsknił gdzieś z tyłu głowy, mieli silną relację, prawie jak przyjaciele, taką jaką niewiele ojców i synów ma.

Od zawsze byli bardzo blisko, jednak po odejściu od nich jego matki stali się dla siebie jako takim dodatkowym oparciem, spędzali mnóstwo czasu tylko we dwoje, więc oczywiste było to że ich relacja nie miała niczego do zarzucenia. Jednak jego ojciec teraz był kilka godzin od niego, w Meksyku, w jego rodzinnym domu, zapewne szykując kolację dla siebie i dla babci Alex'a, która mieszkała z nimi odkąd jej stan zdrowotny się pogorszył.

Czarnowłosy zrobił coming out jako osoba biseksualna do swojego ojca i babci już kilka lat temu, a ci wspierali go i dalej kochali tak samo za to kim jest, bez względu na jego orientację. (Tymczasem matka mojego ojca, która się mnie wyrzekła- też tak chce, teraz sam zasmucam siebie, zazdroszcze Alex'owi xd).

Ze względu na wspaniałe kontakty z ojcem i jego otwartość na związki chłopaka bez względu na płęć partnera chciał powiedzieć ojcu o swoim nowym związku, dawno też z nim nie rozmawiał, więc uznał że będzie mógł do niego zadzwonić, dowiedzieć się jak tam u nich w rodzinnym domu, jak babcia i przy okazji wspomnieć Wilbura i relację między nim a brunetem.

-Mam w planach zadzwonić właśnie do mojego ojca dzisiaj, może jutro jak nie wyjdzie, chciałem z nim porozmawiać i dowiedzieć się przy okazji jak tam u mojej babci, myślałem że mógłbym wspomnieć mu o nas, nie masz nic przeciwko, prawda?- Spojrzał na chłopaka jak wyciągali ostatnie porcje chrustu z szopki, a brunet zamknął jej drzwi za nimi za pomocą nogi.

-Oh, to super, nie mam z tym najmniejszego problemu, możesz mówić komu chcesz, jak będziesz z nim rozmawiać pozdrów mnie od niego.- Powiedział z uśmiechem wyższy chłopak. Alex był serio wdzięczny za tą relację, jak na początek zapowiadała się idealnie.

Początek. Początki zawsze są idealne, ale to czas pokaże czy relacja wytrzyma...












--------------------------

764 słowa

"Nauczę cie czegoś" ||Quackbur|| Aleksffs [W Trakcie Pisania]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz