○86○

650 26 10
                                    

ja obejrzałam film do końca i sama zamknęłam oczy.

Dziś był ostatni mecz chłopaków który zadecyduje czy wyjdą z grupy.

Polska-Argentyna

Nie powiem że nie ale mieli przesrane. Ich przeciwnik był bardzo dobrą drużyną.

Mieli szansę. Mieli szansę na wyjście z grupy po raz pierwszy od 36 lat.

Stresowałam się tym meczem. Chciałam żeby im się to udało.

Nie ważne że mogą przegrać gdy wyjdą z grupy, ważne żeby z niej wyszli.

- Nadia.

- Hm.

- Mówię do ciebie od kilku minut.

- Przperaszam Nico, myślałam nad dzisiejszym meczem.

- Myślisz że się nam uda?

- Tak. Zdaje sobie że z Argentyną możecie nie wygrać. Jeśli przegracie a Arabia nie strzeli żadnego gola będziemy w dupie.

- Wiem. Wiesz że raczej nie zagram w tym meczu.

- Ta zdaje sobie z tego sprawę. Miałam juz dawno zapytać. Dlaczego twojego taty nie było na żadnym z meczy? Widziałam zmiana nastroju na twarzy chłopaka. Nico?

- Ty nie wiesz?

- Czego?

- Tata zmarł kilka tygodni po moim debiucie w reprezentacji. Spełniłem jego marzenie i odszedł w spokoju.

- Przepraszam nie wiedziałam. Miałam  łzy w oczach Pan Krzysztof był dla mnie jak tata. Zawsze mi pomagał w potrzebie. Pamiętam jak mówił że pewnego dnia chce byśmy wzięli ślub i mieli dzieci, ale nie dożył tego momentu.

- Nie musisz przepraszać. Przytuliłam go. Powinnaś już iść, masz spotkanie.

- Spotkanie może poczekać. Przytuliłam go mocniej. Jeśli chcesz pogadać to pamiętaj że zawsze cię wysłucham. Pocałowałam go i ciepło się uśmiechnęłam.

- Wiem. Idź już bo się trener wkurzy.

- Mhm. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.

Spotkanie było takie jak zawsze. Wybieranie składu, formacji i omówienie poszczególnych piłkarzy.

Po spotkaniu poszłam się przebrać w strój od trenera. Nicoli nie było w pokoju więc pewnie był gdzieś z chłopakami.

Szybko się przebrałam i zabrałam potrzebne rzeczy.

W lobby nie było nikogo, a mieliśmy ruszać za 10 minut. Spojrzałam na zewnątrz, autokar był pusty. Postanowiłam że wejdę do środka i zajmę sobie miejsce.

Włączyłam telefon i napisałam do Nicoli gdzie jest.

□ Gdzie jesteś?

● W lobby, a ty?

□ W autokarze. Nikogo nie było w lobby to poszłam sobie zająć miejsce.

• Chłopaki dopiero teraz się zbierają, zaraz będziemy.

□ Czekam.

Oparłam głowę o okno i wpatrywałam chłopaków.

W głowie miałam zbyt dużo myśli. Śmierć taty Nicoli, dzisiejszy mecz oraz mój spóźniający się okres. Spóźnia się tylko kilka dni, ale i tak był to dla mnie lekki szok bo zawsze dostałam okres regularnie.

Moje myśli przerwali chłopacy wchodzący do autokaru. Nicola usiadł obok mnie i położył swoją głowę na moim ramieniu. Zawsze to robił więc nigdy nie pytałam czy coś się stało.

Autokar ruszył. Długo nie zajęła nam jazda na stadion.

Chłopaki skierowali się do szatni a ja wraz ze sztabem na boisko. Usiedliśmy w wyznaczonym dla nas sektorze i czekaliśmy na chłopaków.

Dziś to ja prowadziłam ich rozgrzewkę. Nie chciałam dawać im jakiś ciężkich ćwiczeń żeby nie przeciążyli mięśni.

Przyszedł czas na mecz. Obie drużyny zaśpiewały hymny i resztę podstawowych rzeczy i gra się zaczęła.

Siedząc na ławce siedziałam grę chłopaków i mecz Arabii z Meksykiem.  

Po kilku minutach siedzenia na ławce wstałam i zaczęłam krzyczeć do chłopaków co powinni zrobić. Dałam też trenerowi kilka propozycji na zmiany ale wyglądało na to że teraz nie interesowała to moja opinia. Trochę mnie to zdenerwowało bo innych wysłuchiwał a mnie miał daleko w dupie. Usiadłam spowrotem na ławkę.

- Pierdolony kurwa kut... Nicola położył rękę na mojej buzi.

- Trochę ciszej. Zabrał rękę

- Jak mam być ciszej. Wkurwiłam się.

- A co się stało? Zbliżyłam się do niego j zasłoniłam usta dłonią.

- Próbuje pomóc twojemu pierd.. trenerowi w zmianach i wszystkim ale ma mnie w piździe. Nie rozumiem go raz się kurwa przymila a teraz chuja.

- Nie przejmuj się. Złapał mnie za rękę, lekko się uśmiechnęłam i próbowałam ignorować myśli o trenerze.

Przed końcem połowy Messi miał szansę na bramkę ale Szczęsny to sfaulował w polu karnym co oznaczało rzut karny. Ta sytuacja trochę mnie zdenerwowała ale miałam nadzieję że ten idiota to obroni.

Gdy przeciwnik ustawił piłkę na 11 metrze wstałam z ławki by miec lepszy widok na sytuację.

Gwizdek, przciwnik strzela ale Szczesny broni.

- Ma jebany szczęście że to obronił. Powiedziałam do siebie i zaczełam klaskać.

Pierwsza połowa dobiegła końca. Wyniki obu meczy były takie same 0:0.

~Only you~ Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now