To nie tak, że był słaby....
To nie tak, że nie spodziewał się ataku...
To także nie tak, że nie wiedział, że zaatakowała nie jedna, a dwie strony, gdzie obie miały zupełnie inne cele...Ale nigdy nie spodziewał by się, że to on jest celem drugiej z nich.
I jeżeli jeszcze godzinę temu ktoś by mu powiedział, że zostanie porwany przez wioskę, która teoretycznie nie powinna istnieć, po prostu by go wyśmiał.
A teraz?
Siedział sobie spokojnie w jakimś podziemiu przykuty kajdanami, które nie pozwalały na używanie chakry. I niby mógłby się z nich wydostać, zabić wszystkich, i wrócić jak gdyby nigdy nic, ale był ciekawy dwóch rzeczy.
Pierwsza z nich brzmiała tak: ciekawe jakim cudem ich wioski nie ma na mapie, i dlaczego inni Kage o niej nie wiedzieli.
A druga tak: o maj gasz! Ciekawe czy umieją otworzyć bramę bez klucza, i bez zabijania mnie! To by było super!Także tak... Po dłuższej chwili po prostu wyrwał kajdany ze ściany i kopnął kraty tak, że powyginane były w bardzo dziwnej harmonii. Wziął klucze do kajdan że ściany, rozkuł się, i wrócił do celi, po czym usiadł.
~nee, Kurama, ja chcę cię tylko zapytać, czy czysto teoretycznie wiesz gdzie jesteśmy?~ zapytał.
-jeżeli czysto teoretycznie, to tak, ale dokładniej nie za bardzo, nie było mnie tu długo.- odpowiedział mu Kyuubi. -I tylko czysto teoretycznie mogę ci powiedzieć, że jesteśmy w wiosce demonów, gdzie odbędzie się rytuał wyciągnięcia mnie z ciebie. No i chyba przeżyjesz. Mam taką nadzieję.- ostatnie zdanie wypowiedział ciszej.
~a czy to będzie bolesne?~
-nie wiem, ty mi powiesz- uśmiechnął się złośliwie.
-ehh...- położył się. Wyczuł, że ktoś zbliża się do jego celi. Po chwili zobaczył, jak mężczyzna zdziwiony staje przed jego klatką. Jeżeli można tak ją jeszcze nazwać.
Wstał powoli, i podszedł do mężczyzny, jak ten zrobił krok do tyłu. Zatrzymał się na chwilkę, i nie widząc żadnej innej reakcji od starszego, po prostu go wyminął. Po chwili chodzenia schodami w górę, mógł na twarzy poczuć ciepłe promienie słońca.
-No, Kurama, mów gdzie teraz?
I tak oto tym sposobem dziesięć minut później stał sobie z rękami w kieszeni przed bogato zdobioną świątynią. Ogółem od góry miała kształt dziewięciokątu, na każdej z zewnętrznych ścian była namalowana jedna z ogoniastych bestii, a nad wrotami, bo drzwi to nie były, największy z pośród innych rysunków dziewięcioogoniasty lis.
Naruto przekroczył wejście, a tam stało w rzędzie kilkanaście osobników płci męskiej, odzianych w kolorowe szaty z kapturami na głowach.
Gdy go zobaczyli, jeden z nich, posiadający najbardziej wyróżniające się ubranie, podszedł do niego, i kłaniając się, wskazał mu ręką, by stanął w namalowanym na ziemi okręgu. Naruto za pozwoleniem Lisa stanął w nim, a wtedy mężczyźni stanęli wokół koła, i zaczęli odmawiać jakieś modlitwy w niezrozumiałym dla niego języku.
Po tym zemdlał.
CZYTASZ
Za Maską Radości | ANBU Naruto | NaruSasu/SasuNaru
RandomPrzed przeczytaniem zapoznaj się z treścią opisu dołączonego do książki bądź skonsultuj się z psychatrą lub psychologiem (ewentualnie zamawiaj se już trumnę),gdyż każda moja książka niewłaściwie (a nawet właściwie) czytana zagraża Twojemu życiu lub...