— Hej dziewczyny — na dźwięk głosu Alexandra poczułam dreszcze. Teraz chyba zaczęłam rozumieć głupotę swojej ciekawości, kiedy widząc Alexa zrozumiałam więcej. — Coś się stało?
Na to pytanie poczułam jak ogarnia mnie złość. Nie wiem czemu, ale w tym momencie poczułam się oszukana i zagubiona. Zwłaszcza że byłam pewna że dwudziestolatek słyszał jakiś kawałek rozmowy.
Nic nie odpowiedziałam. Gwałtownie podniosłam się z fotela i nie racząc nikogo słowem lub spojrzeniem opuściłam dom rodziny Stone. Z kamiennym wyrazem twarzy skierowałam się w kierunku swojego domu mając ogromny miszmasz w głowie. Wyklinałam siebie, Alexandra, Melanie oraz Victora. Chociaż córka koronera chciała dobrze ja byłam w tamtym momencie sprzeczna z kimkolwiek.
— Scarlett! — nie zatrzymałam się słysząc wołanie starszego Stone'a. Jakoś nie zdziwił mnie fakt iż dwudziestolatek szedł za mną. — Poczekaj, myszko!
Zatrzymałam się gwałtownie słysząc przezwisko, którym oznaczył mnie mężczyzna w pierwszych dniach pobytu w Killtown. On również się zatrzymał prawdopodobnie zadowolony tym że udało mu się mnie spowolnić.
— Co się stało, Scar. Porozmawiaj ze mną — poprosił z spokojem chłopak, jednak ja dalej miałam uczucie że starszy krewny policjanta wiedział więcej niż starał się pokazać.
Odwróciłam się powoli, jednak nie racząc spojrzeniem dwudziestolatka. Wpatrywałam się w moje buty szukając słów, które przez cholerne zdrobnienie utkwiły mi mocno w gardle.
— Myszko, proszę...
— Długo chciałeś utrzymać przede mną tajemnice że się we mnie wpoiłeś? — zapytałam szeptem nie interesując się niczym. Moment ciszy zirytował mnie. — Odpowiedz.
— Miałaś się o tym dowiedzieć inaczej. — ciche prychnięcie wypsnęło się z moich ust na odpowiedź. Jaki szlachetny. — Scarlett uwierz mi że nie chciałem Cię okłamywać.
— To co chciałeś? — zadałam już pytanie głośniej pierwszy raz podnosząc po dłuższej chwili spojrzenie na rozmówce. Wyglądał jak zbity szczeniak, nieszczęśliwy obrotu akcji. — Wytłumacz mi to, Alex.
— To nie jest łatwe, a ty sama jesteś pod dużym wpływem emocji...
— Nie pieprz mi tu emocjach, Alexander — syknęłam przerywając mężczyźnie, który nie wiem jakim kurwa cudem, ale w przeciwieństwie do mnie był jebaną oazą spokoju. — Mam prawo być wściekła i znać odpowiedzi.
— Właśnie teraz jesteś zła. Jesteś w szoku. To co ci teraz powiem nie będzie miało sensu –— chłopak uparcie próbował wymigać się odpowiedzi. — Wróć ze mną, odwiozę Cię do domu.
— Nigdzie z tobą nie pójdę. — warknęłam robiąc krok w tył by poszerzyć odległość między mną, a wilkiem. Cholera, wilkiem... jakie to popieprzone.
Alexander westchnął cicho , mrużąc oczy. Wyglądał trochę jak drapieżnik wyczekujący pory do zaatakowania ofiary.
— Planowałem Ci powiedzieć o wszystkim dzisiaj wieczorem. — westchnął chłopak, a ja uniosłam brew z trudem analizując nowo nabytą informację. — Co chcesz jeszcze wiedzieć?
Zdezorientowanie jakie w tym momencie czułam sprawiło że cała złość wyleciała ze mnie niezwykle szybko. Wpatrywałam się w dwudziestolatka próbując zrozumieć co właśnie wypowiedział chłopak. W końcu się poddał i faktycznie mi na wszystko odpowie?
— Dlaczego ja?
— Nie wiem. To wilk znajduję partnerkę — wytłumaczył Alexander robiąc krok w moim kierunku. Nie cofnęłam się łapiąc kontakt wzrokowy z Stone'em. — Ja tylko chcę Cię chronić. Pilnować. Dbać o Ciebie. Ogólnie być przy tobie.
Kolejny krok, a ja dalej stałam w miejscu. Te cholerne oczy hipnotyzowały mnie, a ja nie mogłam... nie chciałam się od nich odrywać. Czułam jak nasze klatki piersiowe omal się nie stykają. Od razu przed oczami przeszło mnie wspomnienie zakończenia naszej randki.
Serce przyspieszyło bicia, zdezorientowanie zniknęło równie szybko jak wściekłość pozostawiając we mnie spokój. Szalony spokój. Poczułam jak dwudziestolatek ostrożnie ujmuję moje dłonie w swoich niezwykle ciepłych. Zadrżałam przyjemnie.
— Naprawdę, Scarlett. Nie chciałem cię oszukać — powiedział cicho mężczyzna, a jego dłoń powędrowała do mojego policzka. — Zależy mi na tobie. Cholernie zależy, myszko.
Jedna chwila, krótka kłótnia, a skończyła się złączeniem naszych warg. Po raz kolejny całowaliśmy się. Delikatnie, czule, jakby niepewnie. Zmrużyłam oczy poddając się pocałunkom dwudziestolatka. Byłam na przegranej pozycji, on miał nade mną kontrolę. Tylko teraz nie wiem co było bardziej szalone... czy to że tego chciałam czy to że nie myślałam nawet o przerwaniu tego.
Odsunęliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza. Otworzyłam oczy i spojrzałam w błękitne tęczówki, które widziałam we wizji z snu. Dostrzegłam błysk, który ostatni raz był tak jasny w dniu moich urodzin. Ten w, którym wszystko się zaczęło.
~ ~ ~ ~ ~
— Napij się — polecił Stone podając mi kubek z melisą, po czym usiadł naprzeciwko mnie z swoim kubkiem herbaty o zapachu owoców leśnych.
Po pocałunku wróciliśmy się z powrotem do domu Stone'a. Bez żadnej wymiany zdań udaliśmy się wspólnie do pokoju starszego brata, nie wymieniając żadnych dialogów między Victorem oraz córką koronera, którzy bez żadnej zmiany siedzieli w salonie.
Znów przeleciałam wzrokiem po sypialni starszego brata, próbując wyjść z podziwu na wygląd jego azylu. Dominujący kolor brązu w różnych odcieniach przejawiał się w pokoju dwudziestolatka. Był niezwykle czysty i schludny przez co miałam nie małe uczucie zawstydzenia na samo porównanie go z moim azylem.
— Trochę się dowiedziałaś od Victora, jednak na bank masz do mnie pytania. — powiedział spokojnie mężczyzna.
— Trochę tego jest — mruknęłam znad kubka napawając się zapachem herbaty. W głowie miałam milion pytań, z trudem mogłam wybrać jedno. — Może najpierw... jak to się zaczęło? Znaczy od kiedy?
— W twoje osiemnaste urodziny — zaczął. — Po ukończeniu osiemnastego roku życia wilki zaczynają szukać jej pokrewnej duszy. Oczywiście zdarzały się przypadki że jedno z partnerów było niepełnoletnie jednak to nieliczni.
— Dlaczego dopiero po mojej osiemnastce?
— A dlaczego się rodzimy lub umieramy? — Stone uniósł brew, na co ja zgryzłam wargę. — Kiedyś myślano że to przez zapach, który w momencie otrzymania pełnoletności zmienia staję się bardziej intensywny... Teraz nie wiadomo jaka jest prawda.
— Skoro wpoiłeś się we mnie to co teraz? — odłożyłam ostrożnie kubek z w połowie wypitą melisą. Niby powiedział mi czego chce, a mimo to wciąż miałam wrażenie że jest w tym drugie dno.
— Teraz? Skoro już znasz prawdę? — Alexander wypił do końca swój napar, po czym odstawił na biurko. — Teraz zdobędę twoje serce otwarcie.

CZYTASZ
Killtown: Wilczy Zew | Tom III |
FantasíaScarlett nawet po opuszczeniu szpitala nie może zaznać chwili odpoczynku. Zaproszona na urodziny dzieci burmistrza, lada moment ma stanąć w obliczu swojej pełnoletności. Sama jednak nie jest świadoma tego, jak wiele rzeczy ulegnie zmianie, kiedy dzi...