Rozdział 21

24 4 12
                                    

Z samego rana obudził ją dźwięk otwieranych drzwi.
– Przepraszam, że budzę. Nie to miałem w zamiarze – powiedział Orion, jak tylko podniosła zaspana głowę. Wyglądał jakby lekko się tym zawstydził.

Mia usiadła i machnęła ręką, dając znać, że to nic.
– Coś się stało doktorze?– spytała tylko.

– Nie, jedynie  badania, ale później mam kilka obowiązków i chciałem zrobić je jak najszybciej – wyjaśnił.

Zbadał ją podobnie jak dzień wcześniej.  Obejrzenie brzucha, zaglądanie do oczu, mierzenie tętna i kilka innych. Gdy skończył, wyprostował się i powiedział:
– Rana się zagoiła. Nie możesz tylko tego drapać. Możliwe nawet, że nie będzie blizny. Tętno i reakcje też w porządku. Myślę, że możesz wyjść ze szpitala i przenieść się do przydzielonego wam domku – powiedział, a na twarzy Mii od razu pojawił się szeroki uśmiech.

– A do ćwiczeń będę mogła wrócić?– spytała po chwili.

Orion zrobił troszkę zaskoczoną minę, lecz po zastanowieniu się, odpowiedział:
– Myślę że za dwa dni, możesz. Szybko zdrowiejesz, więc nie ma przeciwwskazań.

Mia uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
– Czemu tak ci zależy na wróceniu do ćwiczeń?– zapytał Lampart, przeglądając maści i leki na pobliskiej półce.

– Może dlatego, że to część mojego życia. Od małego ćwiczę i trenuje – powiedziała wzruszając ramionami – Zresztą biorąc pod uwagę, w jakiej jesteśmy sytuacji i co może jeszcze mnie czekać, chce jak najszybciej wrócić do formy.

Po chwili zastanowienia dodała:
– Zresztą mam teraz niesamowitą możliwość ćwiczyć z wojownikami Karimari. Nauczyć się czegoś od nich i spróbować swoich sił. Chodź chwilowo uszczuplonych.

Na jej słowa, na twarzy Oriona pojawił się uśmiech.
– Miło spotkać kogoś z taką pasją. Chodź podejrzewam, że nie doświadczyłaś prawdziwej walki z ludźmi.

Słowa lekarza ją zaskoczyły.
– Walczyłam. Na misjach i z ludźmi musieliśmy się zmierzyć.

Widząc jednak jego pobłażliwy wzrok, domyśliła się o co dokładnie mu chodziło.
– Ale nigdy nie walczyłaś z kimś na śmierć i życie, prawda?

Mia nieco zbladła i pomachała przecząco głową.

– Jesteś więc niewinna, niedoświadczona i nie wiesz jeszcze czym jest wojna i walka. Może i dobrze. Wtedy postrzeganie świata diametralnie się zmienia.

Słysząc jego słowa czuła, że mówi z własnego, bolesnego doświadczenia.
Zrozumiała, że rzeczywiście jest naiwna. Aż źle poczuła się z swoim zniecierpliwieniem.

– 21 lat temu. To wtedy było najgorzej prawda? Przez Króla Devona? – spytała, choć spodziewała się twierdzącej odpowiedzi.

Orion pokiwał tylko głową.
– Dobrze było jedynie za panowania Króla Ruperta. Jednak masz rację, 21 lat temu było najgorzej.

Dalsza rozmowę przerwało im pukanie do drzwi.
Mia natychmiast spojrzała w tamtą stronę. Widząc dużą sylwetkę, od razu zaprosiła gościa.

Sol wszedł nieco niepewnie i spojrzał z lekkim uśmiechem na Lamparta.
– Witam. Przepraszam, że przeszkadzam w rozmowie.

– Nic się nie stało. Nawet dobrze, lepiej nie wracać do zbyt nieprzyjemnych wspomnień, bo mogą wrócić ze zdwojoną siłą – mówiąc to spojrzał z powrotem na Mię – Wybacz, że to poruszyłem. Nie chciałem cię urazić, ani zasmucić. Jedynie martwiłem się o ciebie i chciałem ustrzec przed najgorszym.

Podróż, czyli Szukając nadziei. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz