Rozdział 32

15 3 4
                                    

Mia widziała ulgę w spojrzeniu Sama. Ona też się cieszyła, że udało się znaleźć i uwolnić Alexa.

Stanęła obok niego i zerknęła na premiera.
– Alex mówi, że można mu zaufać – wyszeptała do przyjaciela.

Ten rzucił jej pytające spojrzenie, a potem podobne zwrócił do Alexa.
– Zawsze był sprawiedliwy i nigdy nie pochwalał czynów mojego ojca. Aż sam się zastanawiam czemu tak długo pozostał premierem – wyjaśnił czarnowłosy i podszedł do mężczyzny.

– Witam książę, miło mi cię widzieć całego i zdrowego – przywitał się Palermo i lekko się ukłonił.

– Również się z tego cieszę i dziękuję za pomoc. Wiesz może gdzie jest mój ojciec? Musimy złożyć mu wizytę – powiedział Alex z krzywym uśmiechem.

Premier również się uśmiechnął.
– To zależy czy już wie o ataku. Jeśli tak, to pewnie zabunkrował się w sali tronowej.

Chłopak zrobił zamyśloną minę.

– Raczej już wie. Wątpię by druga grupa przeszła niezauważona przez zamek – podsunęła Mia.

– Coś w tym jest – przyznał Alex.

Po chwili ruszyli w kierunku sali tronowej. To tam mieli również spotkać się z resztą.

Według planu, mieli również zostawić po kilku żołnierzy w strategicznych miejscach. W końcu chodziło o to by przejąć zamek a nie tylko złapać króla.

Mieli do przebycia bardziej chronioną część zamku. Przechodzili do samego jego centrum.

Przemykali się pomiędzy korytarzami, czujnie rozglądając się dookoła. Nie natknęli się na nikogo. Było to nad wyraz podejrzane. Jednak chwilę później usłyszeli krzyki i szczęk broni.

Od razu ruszyli biegiem. Za zakrętem trwała istna bitwa. Niewielki oddział Hariego walczył z wielkimi żołnierzami króla. Wiedzieli, że muszą im pomóc.

Mia zdarzyła jeszcze rozkazać, by premier trzymał się od tego z dala i od razu ruszyli z odsieczą. 

– Co to za jedni?– krzyknęła, tuż przed tym jak starła się z najbliższym rycerzem.

– Czarni rycerze Króla. Osobista gwardia. – Również krzyknął Alex i ruszył na pomoc Hariemu.

Czarni rycerze byli wysocy i mocno zbudowani. Każdy w pełnej, czarnej zbroi i z długim mieczem, którym z łatwością mógł wymachiwać na prawo i lewo.

To właśnie robił rycerz z którym walczyła Mia. Chciał ją i kilku innych wojowników trzymać na dystans, jednak nie wziął pod uwagę ich sprytu. Z łatwością dostrzegła, że jego styl jest toporny i nie ma w nim za grosz wyczucia.

Cofnęła się i mrugnęła porozumiewawczo do wojowników obok. Delikatnym ruchem ręki dała znać, co zamierza.

Rycerz był o wiele wyższy i o wiele lepiej zabezpieczony. Jednak pamiętała rady Dariusza. Każda zbroja ma swój słaby punkt.

Najczęściej były to miejsca na zgięciach lub pod napierśnikiem. Przyglądała się każdemu ruchowi jak z nimi walczył. Po chwili miała plan.

Przetarła szybko czoło i wyjęła sztylet. W jednej ręce z szablą, w drugiej z krótkim ostrzem, minęła swoich wojowników i na kolanach sunęła tuż pod ostrzami i prześlizgnęła się pomiędzy nogami rycerza. Wykorzystała jego zaskoczenie i wbiła sztylet tuż pod napierśnikiem. Starała się go tak wbić by go nie zabić, ale by już nie mógł z nimi walczyć.

Mężczyzna od razu przycisnął dłoń do rany i upadł na kolana. Wtedy uderzyła go rękojeścią w głowę.

Ogłuszony przeciwnik padł na ziemię. Od razu rozejrzała się jak sprawa wygląda u innych. Widząc że dawali sobie radę, postanowiła skupić się na czymś innym. Nie tylko przeciwnik miał straty. Ich ludzie też ponosili rany. Zauważyła kilku uciskających krwawiące rany ale dwóch już się nie ruszało. Od razu skoczyła w ich stronę.

Podróż, czyli Szukając nadziei. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz