Rozdział 28

19 2 8
                                    

Podróżowali już kilka dni i byli już coraz bliżej Zamku. Droga przebiegała im spokojnie i bez niespodzianek. Mijali kilka wiosek, każdą podobną do wcześniej. Oglądając je zyskiwali jedynie pewność, że muszą zacząć działać.

W jednej z wiosek wysłali również wiadomość do Dariusza, że wracają i za kilka dni powinni być na miejscu.

Wszystko szło zgodnie z ich oczekiwaniami. Dlatego gdy jak co dzień rozbili obóz, nie spodziewali się zagrożenia.

Jak zwykle rozpalili ognisko i wystawili straż. Sol i Kaspian mieli przejąć pierwsza wartę. Było cicho i ciemno. Żadnego hałasu lub podejrzanych dźwięków.

Bounty jak zwykle wraz z wierzchowcem Zaro, przebywali koło koni.

Nic nie przeczuwali.

Mia tymczasem zagadała się z Klarą i Alexem.
– Nie wiem jak wy, ale nie mam żadnego zamiaru przeciskać się przez odpływ – powiedziała, zaplatając ręce pod pachami.

– Możliwe, że nie będzie innej możliwości. Nie wiem jak uda się przedostać do stolicy. Może wam pójść bez problemu, a może trzeba będzie kombinować – stwierdził Alex, wzruszając ramionami. Dla niego nie był to problem.

– Odezwał się ten, co przejdzie sobie spokojnie przez bramę – stwierdziła kwaśno, patrząc na chłopaka – Może tobie brud i smród nie przeszkadzają. Ja mam troszkę wrażliwsze nozdrza.

– A myślałem, że po tylu latach z facetami, jesteś przyzwyczajona. – Odbił piłeczkę i uśmiechnął się zwycięsko.

Klara jedynie się zaśmiała i stwierdziła:
– Ma trochę racji, powinnaś się przyzwyczaić do dziwnych zapachów.

Mia musiała na to przyznać im rację.
– Dobra, ale mniejsza o to. Co zamierzasz powiedzieć Ojcu, jak pojawisz się z powrotem w Stolicy? – spytała poważnie Alexa.

Chłopak ponownie wzruszyła ramionami. Jednak tym razem widziała jego niepokój.
– Nie wiem. Może coś o tym, że częściowo się udało i ma do was wrócić za niedługo. Nie mogę się przyznać, że się nie udało i nie mogę ogłosić sukcesu.

Na jego słowa Mia wpadła na pomysł.
– A może go zaskoczymy. Powiedz, że ci się udało i że zjawię się następnego dnia. Wtedy ja i moja obstawa będziemy mogli legalnie wejść do pałacu. Możemy wtedy również odwrócić ich uwagę – opowiadała, coraz bardziej nakręcona.

Alex jednak jej przerwał:
– A co na to Sol?

I tu Mia się zawiesiła.
– Jak dobrze to przemyślimy i okaże się, że ten plan jest lepszy, to myślę, że nie będzie miał zastrzeżeń. Przecież masz tylko okłamać ojca. Nie będziemy musieli udawać – stwierdziła.

– W sumie racja. To obgadamy to jeszcze z nim jutro. A teraz wybaczcie, ale ja idę spać. To był długi dzień, a wstajemy wcześnie. Zresztą tak jak zawsze – stwierdził ponuro i wstał.

– Racja. To my też idziemy spać – powiedziała Mia, patrząc na Klarę i również wstając.

– To was w takim razie odprowadzę – zaproponował, przy okazji się rozciągając.

Pożegnali się z innymi przy ognisku i ruszyli w stronę namiotów.

W miarę oddalania się od blasku i ciepła ogniska, Mia zaczęła czuć, że robi się zimno. Potarła ramiona, chcąc choć trochę zatrzymać resztki ciepła.
– Chyba powoli zbliża się zima – stwierdziła kwaśno.

– No niestety i zima musi kiedyś nadejść – odparła Klara.

Po chwili byli już pod namiotem dziewczyn.
– Dobranoc i miłych snów – powiedział Alex i mrugnął na pożegnanie.

Podróż, czyli Szukając nadziei. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz