Wieczorem, gdy już słońce chowało się za horyzontem, całą grupą zebrali się w gabinecie Wodza. Musieli omówić kilka szczegółów.
Brakowało jedynie Thomasa, który gdzieś się zapodział. Nikogo jednak to nie zaniepokoiło.
Mia siedziała obok i uważnie słuchała Tehawanki.– Niestety sam nie mogę z wami wyruszyć, chodź, bardzo bym tego chciał. Jednak pewne obowiązki zatrzymują mnie w wiosce. Zamiast mnie pojedzie z wami mój syn Hari. To świetny wojownik i bardzo dobrze zna tutejsze tereny.– Słowa wodza jednocześnie zmartwiły i ucieszyły Mię.
Sol jednak uśmiechnął się szczerze.
– Jesteśmy wdzięczni za wszelką pomoc. Przyda się ktoś znający te tereny – powiedział.– A wiecie gdzie dokładnie, jest wejście?– spytał mężczyzna.
Tu Mia wtrąciła się nieśmiało.
– Wiemy jedynie orientacyjne. Jednak Bounty, biały pies, na którym podróżowałam, zna dokładną lokalizację. Zaprowadzi nas.Tehawanka pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Dobrze, jednak dodatkowa osoba na pewno się przyda.Tu Mia musiała przyznać mu rację. Żałowała, że sam wódz z nimi nie wyruszy. Jemu ufała o wiele bardziej niż Hariemu. Jednak nie wątpiła w to, że chłopak dobrze walczy, wiedział więc, że będzie dobrym wsparciem.
Odetchnęła głęboko, czując lekki ból, przy mocniejszym poruszeniu brzucha.
Nie pokazała jednak tego. Nie chciała okazywać słabości.– Chce was jeszcze przed czymś ostrzec.
Słowa Tehawanki od razu przyciągnęły uwagę.
– Po drodze będziecie przechodzić przez las w górach. Jest to zdradliwe miejsce, lubią się tam kryć niebezpieczne stworzenia. Musicie zachować więc szczególną ostrożność.Wszyscy potakiwali głowami, chłonąc jego słowa.
Wszelkie rady były dla nich cenne.– Wyruszamy o świcie – powiedział Sol.– Dlatego bądźmy wcześnie gotowi. Nie chcemy żadnych opóźnień.
Mówiąc to, patrzył na Kaspiana. Ten od razu się napuszył.
– Raz człowiek zaspał, a będą to wypominać do końca życia.– wytknął od razu Solowi.Na słowa Kaspiana, Mia uśmiechnęła się szeroko. Dobrze pamiętała tamten dzień.
– Może dlatego, że przybiegłeś spanikowany na miejsce zbiorki w samej bieliźnie.– wytknął mu Sam.Na te słowa Kaspian spojrzał morderczo na chłopaka.
– Nawet jeżeli, to nie wyciąga się brudów przy ludziach.Sam wzruszył ramionami
– To miało być jedynie ostrzeżenie dla innych.Mówił to nich swobodnie, jednak kątem oka zobaczyła, że nachyla się do Kaspiana i przeprasza go.
Na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszym uśmiech. Niby sobie dogryzają, ale nie chcą ranić.
– Czyli śpimy dziś, w pełnym stroju – zaśmiała się Mia, chcąc rozładować nieco stres.Na niektórych twarzach znów pojawił się uśmiech. Jedynie twarz Hariego pozostała wciąż nieprzenikniona.
Wzruszyła ramionami i spojrzała na przyjaciół. Denerwowali się, ale starali się zachować normalnie. Doceniała to.
Gdy niedługo potem mieli już wychodzić, zawołała ją Tehawanka. Ucieszyła się z tego, bo chciała go jeszcze o coś dopytać. Nie zdążył w końcu opowiedzieć o poznaniu się, jej rodziców. Pożegnała się więc z przyjaciółmi, wyjaśniając, że dołączy do nich za niedługo. Wódz stał już za biurkiem. Stał bokiem z założonymi rękami i patrzył w okno. Wyglądał na zamyślonego. Usiadła więc na fotelu stojącym przed drewnianym meblem. Nie przeszkadzała mu. Po chwili mężczyzna odwrócił się i spojrzał na nią uważnie.
CZYTASZ
Podróż, czyli Szukając nadziei. Tom 1
FantasíaCykl Historie z Krainy. W Królestwie rządził mądry i wyrozumiały Król. Za czasów jego panowania, ludzie żyli w dostatku i pokoju. Lecz jak to zwykle bywa, zawsze pojawia się ktoś chcący zagarnąć władze tylko dla siebie. Historia jednak nie jest tak...