rozdzial 1 "poznanie"

1.7K 29 2
                                    

Usłyszałam budzik nie chętnie otworzyłam oczy, sięgnęłam po leżący obok mnie telefon była 8.00 -no niech to szlak znowu się spóźnię- miałam talent do spóźniania sie i to całkiem spory.
Wstałam,ubrałam się w czarne dresy i białą koszulkę,nie miałam nawet czasu żeby się jakoś pomalować więc wyglądałam jak debil. Moje brązowe włosy związałam w byle jakiego luźnego koka naprawdę nie miałam już czasu,wzięłam z szafy byle jaką bluzę i wyszłam z domu. Wsumie to nie wyszłam tylko wybiegłam jak poparzona,ledwo co zdążyłam na kolejny autobus. W przeciągu 20minut byłam już w szkolnej szatni.  Szatania byla pusta to oczywiste przecież jest 40minut po dzwonku. Nie było sensu
iść na pierwszą lekcje więc poszłam pod sale gdzie miałam mieć lekcje,
Gdy doszłam pod sale rozległ się dzwonek na przerwę i wszyscy wyszli na korytarz,zrobiło się tłoczno. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu, na sam dotyk podskoczyłam
Ale kiedy zobaczyłam że to moja przyjaciółka to mi ulżyło.
-znowu zaspałaś?-zapytała mnie Alice
-zgadłaś,co teraz mamy?
-Emily nie możesz się tak spóźniać cały czas wiesz o tym? - doskonale o tym wiedziałam ale nie miałam nad tym kontroli.
-Tak wiem ale wiesz że to nie moja wina - No bo to nie była moja wina to była wina moich rodziców.
-No dobrze nie ważne,teraz mamy matme masz prace domową?- oho zapomniałam moja mina chyba to zdradziła bo Alice dała mi zeszyt, żebym przepisała spojrzałam na nią
Z wdzięcznością i zaczęłam przepisywać. Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy,nauczyciel jako ostatni,zamknął dzwi  podszedł to biurka
I powiedział:
-kochani proszę o ciszę muszę wam coś ogłosić. - ale nikt go nie posłuchał,wszyscy gadali oczywiście ja z Alice też zaliczaliśmy się do tej grupy.
Nauczyciel się zdenerwował, podniósł głos, wtedy cała klasa siedziała cicho.
-No dobrze skoro udało mi sie was uciszyć to chciałbym was poinformować że w przeciągu tygodnia dojdzie do naszej klasy nowy uczeń - nowy uczeń? W połowie roku? Serio? No ale dobra ciekawa jestem kto.
-Ej stara- szepnęła mi do ucha przyjaciółka.
-co?
-ciekawa jestem jaki będzie - moja przyjacoiłka chyba szukała nowego obieku aby z kimś pokręcić,zasmialam się na samą myśl.
-A co szukasz kolejnego z którym mogłabyś poflirtować?-stuknęłam ja w ramię, a ona się tylko uśmiechnęła.
-A żebyś wiedziała że tak- zaśmiała się a ja razem z nią. Nie powiem ze nie ale Alice podrywała dużo chłopaków a potem z nimi zrywała,w przeciwieństwie do mnie,jest mojego wzrostu ma  blond włosy I jasno niebieskie  oczy, ma urok,więc nawet nie musiała nikogo podrywać,bo oni sami klejili się do niej jak do kartki,za to na mnie żaden chlopak nie leci i wcale mi to nie przeszkadza,nie chciałam mieć narazie chłopka za to blondynka miała już ich chyba z milion.
       
                              ***
Po szkole jak zwykle musiałam się choć trochę pouczyć.Rodzice nie zwracają na mnie większej uwagi więc mogłam robić to co chciałam,ale jednak trzeba było się choć trochę uczyć,żeby coś osiągnąć w tym nędznym życiu.
Rozwiązywałam zadania z matematyki kiedy zadzwoniła do mnie Alice,była cała roztrzęsiona,było słychać że płakała.
-Hej Aliece co się dzieje?-zapytałam bo to mnie przerażało,ona nigdy nie była w takim stanie,znamy się 6lat i oni razu nie widziałam jej takiej.
-Emili błagam pomóż proszę..-slyszałam
Krzyki,czyjeś piski i wtedy zorientowałam się że moja przyjaciółka
Była w niebezpieczeństwie.
-Gdzie jesteś?to po ciebie przyjadę

nawet nie wobrazałam sobie,że
mogłoby się jej coś stać.
-nie wiem gdzie jestem! W jakimś lesie
Widzę tylko drzewa nic więcej!- byłam przerażona,szybko zeszłam na dół
Powiedziałam szybko siostrze że wychodzę, i jak najszybciej pobiegłam do auta. nagle usłyszałam jak moja przyjaciółka zaczela piszczeć i błagać
Żeby ja zostawili. O mój Boże.
-Alice jesteś tam?-nikt sie nie odezwał
Co oznaczało tylko najgorsze.
Po jakiś 15minutach zaparkowałam na parkingu obok lasu,było ciemno nie chciałam tam wchodzić,ale wiedziałam ,że jak tam nie wejdę to mogę stracić przyjaciółkę więc nie oglądając się,weszłam do lasu. Minęło 5minut w tym cholernym lesie. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Pomyślałam sobie nie tylko nie to proszę.jak to był któryś z tych zbirów co skrzywdzili Alice to po mnie.Poczulam jak ktoś dotyka mojego ramienia,zaczęłam piszczeć i się odwróciłam.dobrze ze to zrobiłam.
-Ej uspokuj się nie krzycz-jakiś chłopak stał przedemną,nie wiedziałam co mam robić,więc stałam i się na niego gapiłam jak jakąś wariatka.
-wszytsko okej?co tu robisz sama w środku nocy?- fakt było późno ale nie mogłam tak zostawić mojej przyjaciółki
-Tak wszystko okej- nie, nie było wszystko okej ktoś chciał zabić Alice a ja nie wiedziałam gdzie ona jest.
-Napewno?Bo nie wyglądasz-no tak wybiegłam z domu w pośpiechu i nawet się nie ogarnęłam.
-Dobra nie jest okej,moja przyjaciółka gdzieś tu jest i grozi jej niebezpieczeństwo a ja nie wiem gdzie jej szukać- jak to powiedziałam poczułam ulgę,mina chlopaka zpowazniała i powiedział:
-hm okej pomogę Ci jej poszukać- o Boże dziękuję Bogu że nie będę sama.
-Naprawdę dziękuję-serio byłam mu mega wdzięczna, że mi pomaga
- Nie ma problemu,słuchaj a jak ty masz na imię?- z tych wszystkich emocji zapomniałam się mu przedstawić, ale ze mnie idiotka.wlasnie za to siebie nienawidziałam za  impulsywność,byłam zawsze taka roztrzepana,Alice za to była bardziej poukładana odemnie,nigdy się nie spóźniała i zawsze ładnie wyglądała a ja? A ja No cóż wyglądałam przy niej jak ostatnia idiotka
-Emily Jones a ty?- właśnie! On też mi się nie przedstawił.
-Neil Evans-całkiem ładne imię,wogole to on cały jest  ładny ma brązowe kręcone włosy i piwne oczy ,na oko ma z metr siedemdziesiąt wzrostu,przy nim czułam się jakoś bezpieczniej nawet nie wiem czemu
-To co szukamy tej twojej przyjaciółki?-
Zapytał.
-tak, naprawdę się o nią martwię- martwiłam się bardzo i to bardzo miałam ogromną nadzieję,że żyje.
-spokojnie znajdziemy ją-jak to mówił 
Dało sie wyczuć tą pewnosc siebie.
-mam nadzieję-powiedziałam cicho,nawet pewnie nie usłyszał.Mój błąd,jak się okazało miał bardzo dobry słuch.
-Dobra żebyś się czymś zajęła to co powiesz na grę?- nie miałam ochoty na żadne gry ale chciałam zobaczyć co wymyślił więc się zgodziłam.
-zagramy w taka grę że ja mówię słowo
A ty co Ci się z tym kojarzy i tak w koło okej?- znałam ta gre, grałam w  nią bardzo często z siostrą jak byłyśmy młodsze.
-okej ja zacznę,szkoła-powiedział a ja wysmyslilam to co mi się z nią kojarzy.
-ksiazki
-czytanie
Mogłabym z nim grać w to całą noc,ale  wtedy zobaczyłam Alice leżącą na ścieżce,była cała we krwi,ale ŻYŁA.
-Boże Alice-tylko to byłam wstanie
Wykrztusić,bo jak tylko ją zobaczyłam w tym stanie zaczęłam płakać,podbiegłam do niej,wzięłam jej głowę na moje kolana.
-Jezu jak dobrze że żyjesz!-wiedzialam że żyła bo oddychała.
-Emily, jak dobrze że jesteś
-Cii nic nie mów dzwonie po karetkę
Kazałam brunetowi zadzwonić,bo ja nie byłam w stanie.
                             
                                  *
Zabrali ją, a ja nadal nie mogłam się pozbierać po tym w jakim stanie ją zobaczyłam
-Emily wszystko będzie dobrze zobaczysz-Neil próbował mnie pocieszyć Ale z marnym skutkiem,byłam tak roztrzęsiona,że nie mogłam się uspokoić, w tedy poczułam
Jak czyjeś ciało opłata moje.on mnie przytulił to była jedyna rzecz jaka mi  wtedy pomogła,wtuliłam się w jego dobrze zbudowane ciało.
Nie wiedziałam jednak że to był dopiero początek tych dramatycznych wydarzeń.
 

*to moja pierwsza książka, więc jak będą błędy proszę nie gniewajcie się
Mam nadzieję że się spodobał pierwszy rozdział*

Oby to nie był senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz